Najważniejszy etap sprzedaży akcji

Jednym z najważniejszych elementów oferty publicznej jest book-building (budowa księgi popytu). To ten proces decyduje, jaka będzie cena sprzedawanych akcji, ile walorów trafi do inwestorów, a także - czy w ogóle zostaną sprzedane.

Publikacja: 29.06.2005 08:36

- Book-building jest finałem negocjacji prowadzonych z inwestorami instytucjonalnymi m.in. podczas prezentacji, czyli road show. Dzięki niemu możemy ocenić klimat, jaki panuje w danej chwili na rynku, i na tej podstawie określić ostateczny kształt oferty - mówi Grzegorz Leszczyński, prezes Internetowego Domu Maklerskiego.

W praktyce to właśnie od book-buildingu zaczyna się oferta pierwotna. I od niego zależy, jak się skończy.

Zanim jednak budowa księgi popytu się rozpocznie, spółka ogłasza przedział cenowy akcji sprzedawanych w ofercie. Jeszcze w prospekcie emisyjnym firma określa, kto może uczestniczyć w budowie księgi popytu. Często wyznaczana jest minimalna liczba akcji, na jaką musi zapisać się inwestor, aby mógł brać udział w procesie.

Zazwyczaj w book-buildingu uczestniczą inwestorzy finansowi. Bywa jednak, że wśród nich mogą znaleźć się osoby fizyczne, dysponujące określoną (dużą) gotówką. - W takich przypadkach staramy się zweryfikować, kim jest zainteresowany, czy będzie miał pieniądze, aby rzeczywiście kupić akcje, no i oczywiście, czy ich nie sprzeda zaraz po debiucie. Wśród inwestorów kwalifikowanych powinni być tacy, którzy wchodzą do akcjonariatu na dłużej - wyjaśnia G. Leszczyński.

Book-building decyduje

Budowa księgi popytu przeprowadzana jest po to, by poznać zainteresowanie inwestorów spółką. Potencjalni akcjonariusze składają zawsze pisemnie deklaracje dotyczące liczby akcji, jaką chcą kupić i wskazują, po jakiej cenie gotowi są zawrzeć transakcję. Na tej podstawie określana jest ostateczna wielkość transz dla inwestorów indywidualnych oraz dla instytucjonalnych.

Deklaracje nie mogą zawierać cen niższych niż określone w przedziale ustalonym przez spółkę. Jeśli jest inaczej, nie są brane pod uwagę.

Inwestorzy mają zazwyczaj również prawo do zmiany zgłoszeń w trakcie trwania budowy księgi popytu. Mogą skorygować liczbę akcji, jaką mają zamiar kupić, lub cenę.

Jeśli w book-buildingu popyt przewyższa podaż, zazwyczaj deklaracje redukowane są proporcjonalnie. - Bywa jednak, że inwestor podczas budowy księgi popytu informował, że kupi nie mniej niż określoną liczbę akcji. Tak więc może nie akceptować redukcji. Szukamy konsensusu. Zdarza się jednak, że mimo wszystko zainteresowani rezygnują z udziału w zapisach, jeśli nie są spełnione warunki, jakich wymagali podczas book-buildingu. Mają do tego prawo - mówi Grzegorz Leszczyński.

Są sytuacje, że inwestorzy składają deklaracje na więcej akcji niż zamierzają kupić. - To rozwiązanie często spotykane podczas gorących ofert, gdzie można spodziewać się redukcji zapisów. Wtedy wykonuje się właśnie taki manewr taktyczny - tłumaczy G. Leszczyński.

Oferujący (dom maklerski) i spółka, mimo dużego zainteresowania, mają prawo skierować większy pakiet akcji do jednego lub kilku inwestorów, bez redukcji. Natomiast deklaracje innych są redukowane lub inwestorzy nie dostają nic. - To wszystko kwestia umowy, ale zazwyczaj alokacja jest proporcjonalna - twierdzi G. Leszczyński.

Book-building często decyduje o dojściu emisji do skutku. Jeśli towarzyszy mu bardzo małe zainteresowanie, spółka może odstąpić od oferty lub przełożyć ją na inny termin.

Niepisana umowa

Proces budowy księgi popytu można podzielić na wiążący i niewiążący. Jak wskazuje Grzegorz Leszczyński, w praktyce stosuje się ten ostatni rodzaj. - Dzięki temu inwestorzy mogą działać elastycznie. Bywa, że podczas zapisów z różnych powodów chcą kupić mniej akcji niż wcześniej deklarowali w book-buildingu. My zazwyczaj na to przystajemy. Nie zdarza się praktycznie, że ktoś, kto wziął udział w budowie książki popytu, później zrezygnował z zapisów. To kwestia niepisanych umów i zaufania, jakim darzą się nawzajem instytucje działające na rynku. Spotykamy się wiele razy przy różnych ofertach i nie warto, żeby któraś ze stron zawiodła - tłumaczy Leszczyński.

Najpierw book-building,

a potem zapisy

Często spotykanym procederem podczas ofert jest przeprowadzanie budowy księgi popytu z udziałem instytucji i równoczesne przyjmowanie zapisów inwestorów indywidualnych. Ci ostatni muszą jednak wysyłać zlecenia po najwyższej cenie z przedziału. Dopiero po zakończeniu book-buildingu ustalana jest cena emisyjna. Jeśli jest niższa niż górna granica widełek, to różnica trafia z powrotem do drobnych inwestorów. Są jednak oferty, gdzie najpierw przeprowadza się book-building, a potem zapisy jednocześnie składają inwestorzy instytucjonalni i indywidualni. Wtedy wszyscy wiedzą od razu, po ile kupują akcje.

Po zakończeniu book-buildingu oferujący wysyła zaproszenia do jego uczestników, aby wzięli udział w zapisach. Jak wskazuje prezes Leszczyński, te powinny trwać trzy dni. - Tyle średnio potrzeba na dopięcie wszystkich formalności. Chodzi m.in. o płatności za kupione akcje - wyjaśnia.

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego