"Najprawdopodobniej wstrzymamy się podczas tego głosowania, po pierwsze, żeby nie wpychać PiS-u w ramiona Platformy Obywatelskiej (PO), co by było większym złem dla Polski i oddalałoby PiS jeszcze bardziej od naszej propozycji koalicji prospołecznej, pronarodowej, a z drugiej strony - nie ponosilibyśmy odpowiedzialności za ministrów, z których ponad połowy nie akceptujemy" - powiedział Wierzejski w wywiadzie dla radiowej Trójki.
Do uzyskania wotum zaufania niezbędna jest większość bezwzględna, czyli 50% plus jeden głos z biorących udział w głosowaniu. W 460-osobowej izbie niższej PiS ma 155 posłów, więc po fiasku rozmów z PO (133 mandaty) nie dysponuje większością.
Jednakże możliwość poparcia zadeklarowała już Samoobrona (55 głosów), choć uzależnia je od uzyskania zapewnienia premiera, że rząd zrealizuje jej postulaty, dotyczące m.in. renegocjacji traktatu akcesyjnego i wprowadzenia minimum socjalnego.
Wstrzymanie się od głosu LPR (34 głosy) oznaczałoby, że do uzyskania wotum potrzeba co najwyżej 215 głosów - PiS i Samoobrona mają zaś łącznie 210 posłów.
Poparcia dla rządu wielokrotnie deklarowali liderzy Polskiego Stronnictwa Ludowego (PSL, 25 posłów), jednakże szef tej partii Waldemar Pawlak powiedział ostatnio, że PSL raczej nie poprze PiS-u. (ISB)