One-stop-shop...

...czyli jak inwestor z Kiruny w północnej Szwecji może zebrać informacje na temat warunków kontraktu podpisanego ostatnio przez polski Lentex

Publikacja: 24.05.2006 07:54

Polscy emitenci przyzwyczaili się do tego, że o każdym ważnym zdarzeniu należy natychmiast poinformować inwestorów. I nikt dziś nie zastanawia się, w jaki sposób do tych inwestorów dotrzeć - jest bowiem jeden oficjalny system raportowania - Elektroniczny System Przekazywania Informacji, czyli dawny Emitent. Wprowadzona do systemu informacja o zawartym kontrakcie czy zaciągnięciu znacznego kredytu, trafia jednocześnie do KPWiG, na giełdę a po 20 minutach do Polskiej Agencji Prasowej. Ten sposób zapewnia łatwe gromadzenie informacji pochodzących od spółek publicznych, a przede wszystkim inwestorom zapewnia jednakowy dostęp do istotnych informacji.

Jesteśmy pełnoprawnym członkiem Unii, a przez to także polski rynek kapitałowy stał się częścią rynku europejskiego. I nie tylko formalnie. Stąd tak wiele w ostatnim czasie zmian w polskich przepisach prawa - treści zawarte w dyrektywach unijnych musiały zostać przeniesione na poziom regulacji lokalnych. Mamy już jednolity paszport, te same standardy dla raportów okresowych (skonsolidowanych), ujednolicane są procedury i obowiązki informacyjne. Wkrótce czeka nas kolejna zmiana?

One-stop-shop to koncepcja wynikająca z Dyrektywy Transparency (2004/109/EC - w sprawie harmonizacji wymogów dotyczących przejrzystości informacji o emitentach, których papiery wartościowe dopuszczone są do obrotu na rynku regulowanym), która zacznie obowiązywać na początku 2007 r. Do tego czasu musi zostać wypracowane rozwiązanie dające możliwość szerokiego dostępu do wszelkich danych o i od emitentów notowanych na rynku regulowanym, w tym informacji, które publikowane są w formie raportów bieżących i okresowych.

ESPI jako wzór

do naśladowania

Wspomniana wyżej dyrektywa przewiduje stworzenie systemu gromadzenia informacji na poziomie paneuropejskim. Chodzi o to, by w jednym miejscu zebrać jak najpełniejsze dane dotyczące wszystkich podmiotów z krajów Unii Europejskiej, których instrumenty są dopuszczone do notowań na rynku regulowanym. Czyli mówiąc krótko: jest pomysł, by stworzyć paneuropejski ESPI, który byłby narzździem raportowania przez emitentów (ale i pozyskiwania przez inwestorów) informacji oraz stał się jedną wielką bazą zgromadzonych danych. Należałoby zatem połączyć wszystkie działające lokalnie systemy raportowania w jedną wielką wspólną sieć. A wszystko po to, by inwestor z każdego miejsca w Europie mógł pozyskać informacje na temat każdego emitenta, którego akcjami się w danej chwili zainteresował.

Jest pomysł, są wątpliwości

Taka koncepcja rodzi jednak wiele wątpliwości. Po pierwsze, w jakim języku powinny być przekazywane i przechowywane dane? Czy miałoby to oznaczać, że od chwili powstania systemu polskie spółki zostaną zobowiązane do przygotowywania raportów w dwóch językach? Czy będzie to - oprócz polskiego - na przykład angielski? Ale inwestor z Hiszpanii może nie znać ani polskiego, ani angielskiego. Żeby zatem system spełnił swoje zadania informacyjne, musiałyby być tłumaczone na każdy oficjalny język Unii?

Po drugie, jak ujednolicić format przekazywanych informacji, by były porównywalne. Czyżby powrót do "formatek" łatwych do wypełniania? To oznaczałoby kolejną ingerencję w obecnie obowiązujące praktyki lokalne. Kolejne pytanie dotyczy kosztów. Kto miałby sfinansować stworzenie takiego systemu? Emitenci? Rządy poszczególnych krajów? A może inwestorzy - bo to przecież dla nich ma być ułatwienie?

Pojawia się też pytanie zasadnicze: czy naprawdę trzeba tworzyć taki paneuropejski system? Czy inwestorzy w ogóle będą nim zainteresowani? Czy będą z niego korzystać?

Być może najlepszym rozwiązaniem byłoby wykorzystanie już funkcjonujących na poszczególnych rynkach systemów i stworzenie mechanizmu ułatwiającego korzystanie z informacji tam przechowywanych, ograniczając koszty całej operacji? Czyli prosta i niekosztowna propozycja z modelu D (por. ramka).Co takie rozwiązanie oznaczałoby dla polskiego uczestnika (a właściwie, co oznaczałoby dla KPWiG)? Dzisiaj z ESPI mogą korzystać wyłącznie jego bezpośredni uczestnicy. Emitent - jako dostawca, zaś: Komisja, giełda i PAP - jako odbiorcy informacji. Nie jest to system otwarty, dostępny dla każdego zainteresowanego. Inwestor odczytuje komunikaty bieżące ze spółek z kolejnych źródeł - obok PAP-u są to Reuters, Bloomberg czy portale internetowe, takie jak np. www.parkiet.com.

Źeby sprostać wymaganiom Dyrektywy system ESPI musiałby stać się dostępny dla każdego uczestnika zewnętrznego. To poważne przedsięwzięcie, wymagające dodatkowych nakładów na wzmocnienie zabezpieczeń ESPI. Ale wydaje się dużo prostszym rozwiązaniem, aniżeli tworzenie całkiem nowego, zduplikowanego systemu.

Dyskusja na poziomie

unijnym trwa

Miejmy nadzieję, że zwycięży rozsądek i zostanie wybrane takie rozwiązanie, które spełniając wymogi dyrektywy okaże się efektywne, skuteczne, a zarazem będzie najtańsze.

Bo przecież inwestor z Irlandii - jeśli będzie zainteresowany akcjami polskiej spółki - z pewnością dotrze do interesujących go informacji. Ważne, by polskie spółki były zainteresowane potencjalnymi akcjonariuszami z Irlandii, Wielkiej Brytanii czy Szwecji i istotne z punktu widzenia inwestora informacje publikowały (choćby na swoich stronach internetowych) nie tylko w języku ojczystym, bo ze znajomością polskiego wśród innych europejskich nacji może być marnie?

Cztery modele rozwiązań

Model A: Central Access

Point Application (CAP) - aplikacja zamieszczona

zewnętrznie na serwerze

centralnym, dająca

możliwości przeszukiwania wszystkich lokalnych

systemów gromadzenia

danych (krajowe systemy "OAM" - Officially Appointed Mechanism - w przypadku rynku polskiego mógłby

to być ESPI). Wszystkie

lokalne OAM tworzyłyby wspólną sieć. Inwestor

korzystając z CAP

przeszukuje całą sieć

składającą się z lokalnych OAM.

Model B: inwestor korzysta z poziomu lokalnego systemu - używa krajowego OAM, gdzie zainstalowana jest

specjalna aplikacja

pozwalająca na przeszukiwa-

nie całej sieci.

Model C: z punktu

widzenia inwestora podobny jest do modelu B.

Inwestor korzysta

z krajowego systemu

- każdy krajowy OAM udostępnia w swoim systemie linki do pozostałych OAM z innych krajów.

Model D: istnieje serwer

centralny, utrzymujący

aplikację zawierającą

kompletną listę wszystkich emitentów dopuszczonych do notowań razem

z krótką charakterystyką, stąd inwestor zaś,

za pośrednictwem linków, może przenieść się

na poziom lokalnego

OAM.

CV

Beata Stelmach

Z rynkiem kapitałowym związana jest od 1991 r.

Przez ponad osiem lat pracowała w KPWiG.

W 1999 r. brała udział we wprowadzaniu na rynek towarzystwa emerytalnego

Pekao/Alliance PTE

W latach 2000-2001 zajmowała stanowisko prezesa zarządu Warszawskiej

Giełdy Towarowej.

Od maja 2001 r. związana z Grupą Prokom (obecnie dyrektor wykonawczy

Grupy Kapitałowej Prokom).

Od marca br. prezes SEG. W kwietniu przyjęta do Zarządu Europejskiego

Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy
Gospodarka
„W 2024 r. surowce podrożeją. Zwyżki napędzi ropa”
Gospodarka
Szef Fitch Ratings: zmiana rządu nie pociągnie w górę ratingu Polski
Gospodarka
Czy i kiedy RPP wróci do obniżek stóp?
Gospodarka
Złe i dobre wieści przed COP 28