Spodziewamy się pozytywnej reakcji rynku". Tak napisała Dorota Puchlew, analityk BDM PKO BP w porannym komentarzu o umowie, na mocy której TVN ma odkupić akcje Grupy Onet od swojego akcjonariusza, medialnego koncernu ITI, a potem skupić akcje portalu z giełdy w wezwaniu.
Miała rację w połowie. Inwestorzy w pierwszym odruchu uznali, że to, co jest korzystne dla właścicieli Onetu, niekoniecznie jest okazyjnym zakupem dla posiadaczy walorów TVN. Podczas gdy kurs akcji portalu w ciągu dnia wzrósł o 14,4 proc., wycena TVN spadła w czasie sesji nawet o 7,2 proc.
W poszukiwaniu argumentów
Zarząd TVN, kierowany przez Piotra Waltera, ma nie lada zadanie: musi przekonać rynek, że zrobił złoty interes, wykładając na Onet. pl 1,3 mld zł. Wczoraj przedstawiał zasadność transakcji i wyceny analitykom i dziennikarzom. Niewykluczone, że trafił do przekonania brokerom, bo pod koniec sesji kurs TVN był znowu blisko poziomu z poniedziałku.
Dziennikarzom P. Walter mówił m. in.: - Kupując Onet, zyskujemy 37-proc. udział w rynku reklamy internetowej, który rośnie o 55 proc. rocznie i nowy kanał dystrybucji. Już stoimy pod ścianą, bo wyczerpały się analogowe przestrzenie i nie jestem w stanie wprowadzić do sieci kablowych żadnego nowego kanału. Za dwa lata może się okazać, że nie ma telewizji cyfrowej, telewizje kablowe nie zdążyły przejść z systemów analogowych na cyfrowe i nadal nie ma miejsca. Kupując Onet, zapewniam sobie odpowiedź na pytania, które wówczas zadalibyście mi Państwo. Zapewnił też, że o tym, kiedy inwestycja się zwróci, poinformuje pod koniec roku. Odwoływał się też do podobnych transakcji przeprowadzanych przez telewizje na Zachodzie.