Koncern farmaceutyczny Merck, którego oferta wrogiego przejęcia konkurencyjnego Scheringa została pod koniec marca przebita przez Bayera, po cichu skupuje walory berlińskiej spółki. We czwartek producent leków z Darmstadt poinformował, że podwyższył swój udział w Scheringu z niespełna 5 do ponad 6 proc. Organy nadzorcze amerykańskiej giełdy (w Nowym Jorku notowane są kwity depozytowe Mercka) poinformowały natomiast, że koncern jest w posiadaniu aż 10,1 proc. papierów Scheringa.
Do czego dąży Merck?
Takie przetasowania na rynku akcji mogą zniweczyć plany fuzji Bayera z Scheringiem. Bez zgody Mercka nie może być już mowy o pełnym przejęciu Scheringa, ponieważ niemieckie ustawodawstwo przewiduje, że główny inwestor może zmusić pozostałych udziałowców do sprzedaży swoich akcji tylko pod warunkiem, że jest w posiadaniu przynajmniej 95 proc. walorów danego przedsiębiorstwa.
Eksperci analizujący branżę farmaceutyczną uważają, że spółka z Darmstadt postępując w ten sposób chce zmusić większego konkurenta z Leverkusen do podwyższenia ceny. Merck kupował akcje Scheringa, płacąc po ok. 85,5 euro za sztukę, podczas gdy w marcu, składając ofertę przejęcia tej spółki, oferował zaledwie 77 euro. Umowa dotycząca fuzji niemieckich koncernów przewiduje, że Bayer będzie płacił po 86 euro za walor. - Nie wykluczam, że w przyszłości za część akcji trzeba będzie zaoferować nawet po 100 euro - twierdzi Martin Brunninger z brytyjskiego banku inwestcyjnego Cazenove.
Analitycy są zdania, że posunięcia Mercka mogą zachęcać również fundusze inwestycyjne do utrzymania jeszcze przez jakiś czas mniejszościowych udziałów w Scheringu. Ich zdaniem, taki zabieg również wpłynie na zwyżkę akcji tej berlińskiej firmy. Jeżeli okaże się, że eksperci mają rację, Bayer będzie musiał wydać kilkaset milionów więcej niż kalkulowane dotychczas 16,5 mld euro.