Przeciwko aliansowi Arcelora ze spółką miliardera Aleksieja Mordaszowa opowiedziało się 57,9 proc. akcjonariatu luksemburskiego potentata stalowego, o którego przejęcie zabiega Mittal Steel, największa firma w branży.
Stawka coraz większa
Gdyby w ten sposób głosowało mniej niż 50 proc., Arcelor musiałby wyemitować akcje dla Mordaszowa, którego udziały wyniosłyby 32 proc. Rosjanin, blisko związany z Kremlem, miałby decydujący głos w tej spółce, która stałaby się największa w branży hutnictwa stali. Jej potencjał byłby o 17 proc. większy niż Mittal Steel.
Poparcie Mittalowi obiecał Romain Zaleski, francuski biznesmen polskiego pochodzenia, który ma 7,8 proc. akcji Arcelora i jest największym udziałowcem tej firmy. To samo uczynił Hiszpan Jose Maria Aristrain, właściciel 3,7-proc. pakietu. Alians Arcelora z Siewierstalem nie spodobał się też stowarzyszeniu mniejszościowych akcjonariuszy ADAM, którego członkowie mają 5 proc. udziałów. Układ sił w rozproszonym akcjonariacie Arcelora sprzyja Mittalowi. Zarejestrowany w holenderskim Rotterdamie Mittal Steel wezwanie do sprzedaży akcji Arcelora ogłosił w połowie maja. Podwyższył wówczas cenę za akcje swojego głównego konkurenta o 30 proc., do 25,8 miliarda euro. W okresie kilku tygodni zaakceptowało ją jednak zaledwie 0,2 proc. udziałowców Arcelora. Reszta czekała na jeszcze lepszą propozycję i doczekała się.
W rezultacie negocjacji z kierownictwem Arcelora cena oferowana przez Mittala została zwiększona do 26,9 mld euro. Wezwanie miało się zakończyć 5 lipca, ale termin został przedłużony do 12 lipca. Przejęcie Arcelora przez Mittal Steel jest bardzo prawdopodobne. - Wygląda na to, że będzie to ostateczna kombinacja - powiedział Philippe Gijsels z Fortis Banku w Brukseli. Gdyby Mordaszow miał ochotę na dalszy udział w rozgrywce, musiałby ogłosić kontrwezwanie na wszystkie akcje Arcelora. Pojawiły się informacje o możliwym wsparciu finansowym ze strony Romana Abramowicza, najbogatszego Rosjanina.