Victor Sperandeo: Rynki również się starzeją

Obligacje zbytnio go nużyły. Akcje nie robiły na nim wrażenia. Jedynym instrumentem, który uznał za godny uwagi, były opcje. Ryzykownie? Być może, ale dzięki temu zarabiał średnio 72 procent rocznie. Jak tego dokonał? Przyjrzyjmy się strategii tradera Vica.

Publikacja: 01.12.2006 07:40

To co chyba najbardziej zadziwia w osobie Victora Sperandeo, to jego skuteczność. Niewiele z nawet najbardziej znamienitych osobowości z Wall Street może się pochwalić tak imponującą historią wyników. Gdy prowadził własny fundusz inwestycyjny, udało mu się zarabiać przez osiemnaście kolejnych lat, a pierwszą stratę poniósł dopiero w 1990 roku. W całym tym okresie jego średnia roczna stopa zwrotu wyniosła 72 procent, czym praktycznie bił na głowę wszystkich innych zarządzających w Stanach Zjednoczonych. Stopy zwrotu w tym okresie wahały się od 35-procentowej straty w 1990 roku do lat o trzycyfrowych zyskach. Nie ma się co dziwić, że gdy wydał książkę opisującą jego metody, natychmiast stała się bestsellerem. Jakie więc strategie stosował trader Vic (tak nazywany jest słynny amerykański zarządzający), że odniósł taki sukces? Przyjrzymy się bliżej, jak udało mu się to osiągnąć.

Karierę na Wall Street Victor Sperandeo rozpoczął zaraz po opuszczeniu murów szkoły średniej. Pracował początkowo za minimalną stawkę, jako chłopiec do pomocy w biurze maklerskim. Szybko jednak zmienił zajęcie i został zatrudniony przez Standard & Poor?s jako pracownik biurowy. Jego głównym zadaniem było kopiowanie i przepisywanie całymi godzinami kolumn liczb, co sam Vic uznał za "ogłupiająco nudne". Dlatego z niemałą ulgą przyjął decyzję o wyrzuceniu go z pracy za zbyt wysoką liczbę popełnianych błędów.

Jego kolejna praca związana była z księgowością i również nie dawała szczególnej satysfakcji. Nie mając lepszego pomysłu na swoje życie, Victor Sperandeo wziął do ręki "New York Times" ze statystykami dotyczącymi płac i zatrudnienia i odkrył, że w Stanach istnieją trzy zawody, które pozwalają zarabiać więcej niż 25 tysięcy dolarów rocznie. Był to fizyk, biolog oraz OTC trader. 19-letni Vic nie bardzo wówczas wiedział, kim jest trader. Jednak to właśnie ta opcja wydała mu się najbardziej ekscytująca. I tak zapadła decyzja o tym, co będzie robił w życiu.

Kariera dzięki opcjom

Na Sperandeo, który od młodości pasjonował się hazardem, obligacje czy akcje nie były instrumentami, które budziły w nim szczególne emocje. Były po prostu nudne. Zupełnie inaczej sprawa miała się z opcjami. Tu Vic nie tylko miał poczucie ryzyka, ale także ich skomplikowana konstrukcja matematyczna dawała mu niemałą satysfakcję intelektualną. W późnych latach 60., gdy handel opcjami dopiero się rozwijał, Sperandeo należał do grona zaledwie jednego procenta specjalistów, którzy wówczas rozumieli metodę wyceny Blacka-Scholesa. Dawało mu to całkiem sporą przewagę konkurencyjną na rynku pracy. Bez trudu więc zdobył posadę w funduszu inwestycyjnym.

Zadaniem słynnego tradera było zarządzanie pieniędzmi klientów. Biuro nie mogło mu wprawdzie zaproponować stałej pensji, jednak Vic otrzymywał procent od kapitału, który udało mu się zarobić. Układ taki bardzo mu odpowiadał, ponieważ wyniki, jakie osiągał Sperandeo, były od samego początku bardzo dobre. Właściwie można nawet powiedzieć, że zbyt dobre. Gdy zyski z jego prowizji przekroczyły 50 tysięcy dolarów, czyli sumę, jaką zarabiał prezes, Vic został wezwany na dywanik. Biuro po dojściu do wniosku, że Sperandeo zarabia zbyt dużo, postanowiło obniżyć mu pensję. Przyszłemu wielkiemu traderowi nie całkiem jednak ta propozycja przypadła do gustu i po trzech tygodniach rzucił posadę.

Nie mogąc nigdzie znaleźć satysfakcjonujących go warunków pracy, Victor Sperandeo zdecydował się rozpocząć działalność na własny rachunek. W 1971 roku założył firmę Ragnar Options, która handlowała opcjami. Przedsiębiorstwo Vica miało jedną dość dużą przewagę nad konkurencją. W latach 70., gdy nie istniał jeszcze żaden regulowany rynek opcji, a firma nie była w stanie znaleźć dla klienta drugiej strony transakcji, po prostu odmawiała wykonania zlecenia. Sperandeo postanowił, że Ragnar Options - po uwzględnieniu pewnego spreadu - będzie sam na własny rachunek wystawiał opcje. Dzięki temu już po sześciu miesiącach działalności firma stała się największym dilerem opcji na świecie.

Ostatecznie pod koniec lat 70. przedsiębiorstwo znanego inwestora połączyło się z inną giełdową spółką, a on sam rozpoczął pracę dla Interstate Securities. Miał tam zajmować się zarządzaniem rachunkami. W tym jednym z większych funduszy na Wall Street zaoferowano idealne, z jego punktu widzenia, warunki: całkowitą niezależność i uczciwy podział zysków: 50 na 50. Jego współpraca z Interstate zakończyła się w 1986 roku, kiedy firma poszła po pieniądze na giełdę i postanowiła zupełnie zrezygnować z działalności inwestycyjnej. Sperandeo zdecydował się założyć własną firmę. Tak powstał Rand Management Corporation - ostatnie dziecko tradera Vica, które okazało się wielkim sukcesem. Wyniki, jakie osiągnął, czyli ponad 70-proc. średnia roczna stopa zwrotu, przyprawiały o zawrót głowy nawet największych fachowców.

Jak udało mu się tego dokonać? Jak sam mawia, jego sukces to wynik ogromnej żądzy wiedzy w kombinacji z żyłką do hazardu. W kręgach z Wall Street Victor Sperandeo znany jest między innymi z tego, że przeczytał chyba wszystkie możliwe książki na temat rynku kapitałowego, jakie kiedykolwiek ukazały się w Stanach Zjednoczonych. Jednak decydujące znaczenie miał drugi czynnik - zamiłowanie do gier hazardowych. To właśnie z tego, nie całkiem godnego pochwały hobby, wziął się fundament podejścia Vica do giełdy - zasada, że szanse muszą być zawsze po stronie tradera. Jego zdaniem, każda strategia, w której nie można udowodnić, że prawdopodobieństwo zwycięstwa jest większe niż porażki, jest z góry skazana na klęskę.

Najważniejszy jest trend

Bardzo ważną rolę w technikach inwestowania popularnego tradera odgrywa analiza techniczna, a szczególnie pojęcie trendu. Według definicji Sperandeo, trend to ruch cen składający się z położonych coraz wyżej dołków (lub coraz niżej szczytów), który trwa przynajmniej 6 tygodni. I na tej właśnie definicji opiera się praktycznie cała strategia wielkiego tradera Vica. Otóż zmierzył on wszystkie tak określane bessy i hossy, jakie miały miejsce na rynku amerykańskim od 1945 roku. Na tej podstawie doszedł do wniosku, że przeciętny trend (mediana) powoduje zmianę cen o 20 procent i utrzymuje się na rynku przez 107 dni. Jakie to ma znaczenie dla gracza giełdowego? Takie, że jeśli zwyżka na rynku przekroczyła 20 procent lub trwa ponad 107 dni, to znaczy, że trend się już "zestarzał" i bardziej prawdopodobne jest jego zakończenie niż kontynuacja. Słowem, szanse nie są już po stronie inwestora. Dlatego też, gdy hossa lub bessa przekroczy tę magiczną granicę, Sperandeo zaczyna hedgować swoje pozycje i zmniejszać zaangażowanie - tak aby ograniczyć potencjalne straty. Z drugiej strony, na samym początku ruchu, gdy szanse na zarobek są największe, Vic gra bardzo dużą pozycją i nie stosuje żadnego hedgingu.

Zanim jednak Victor Sperandeo zacznie myśleć o tym, ile może zarobić na danej transakcji, wpierw zadaje sobie pytanie, ile może stracić. To drugi najważniejszy fundament metod znanego tradera. Zawsze zanim zajmie określoną pozycję, wpierw ustala poziom wyjścia, aby być świadomym, jakie maksymalne straty może ponieść. Dzięki temu może łatwo wyliczyć współczynnik zysku do ryzyka. Zgodnie z zasadami Vica, nie może on być niższy od 3. Oznacza to, że jeżeli możemy stracić 50 procent, to powinniśmy się spodziewać 150 procent zysku. Jeżeli istnieje szansa utraty całego kapitału, powinniśmy oczekiwać stopy zwrotu rzędu 300 procent. Ta z pozoru prosta reguła, zdaniem Sperandeo, jest kluczem do jego sukcesu.

Kolejne ograniczenie, jakie narzuca na siebie ów znany gracz giełdowy, dotyczy struktury portfela. Otóż wielkość każdej pozycji otwieranej na pojedynczym walorze nigdy nie powinna przekraczać 2-3 procent. Na Wall Street słynne już stało się jego powiedzenie, że wielkie pieniądze robi się na małych pozycjach.

Dzięki takiemu podejściu - przedkładanie ryzyka nad zyski oraz skrupulatne liczenie swoich szans w każdym momencie inwestycji - Victor Sperandeo uniknął wielu porażek i tym samym osiągnął tak dobrą długoterminową stopę zwrotu. Przykładowo, w sierpniu 1987 roku, na kilka tygodni przed wielkim krachem na rynkach w USA, napisał felieton w "Barron?s", ostrzegający przed możliwymi spadkami. Cztery tygodnie później rozpoczęły się spadki i S&P stracił ponad 20 procent w ciągu jednego dnia. W podobny sposób uniknął on spadków w 1989 roku. Rynek rósł 200 dni bez korekty, co skłoniło go do zabezpieczenia większości swoich pozycji i dzięki temu ze zniżki indeksów wyszedł nieomal bez szwanku.

W swojej owocnej karierze Sperandeo nie udało się oczywiście uniknąć porażek. Jak sam przyznaje, wynikały one głównie z łamania swoich zasad i ingerowania w stworzony system transakcyjny. Przykładowo, w grudniu 1974 roku po kilku latach spadków rynek znajdował się na samym dnie i przeciętny inwestor musiałby się naprawdę wysilić, żeby inwestując, nie zarobić pieniędzy. Pomimo to Vic odniósł wtedy jedną z największych strat w swojej giełdowej historii. Za ogromne ilości gotówki nabył będące out-of-the-money opcje kupna na akcje spółki Kodak. Przeliczył się niestety, papiery nie podrożały tyle, ile oczekiwał i już po miesiącu wszystkie posiadane przez niego instrumenty stały się bezwartościowe. Za tamtą porażkę Sperandeo wini przede wszystkim fakt, że zajął zbyt dużą pozycję i nie zamknął jej po aktywowaniu stopów. Cena, jaką przyszło mu zapłacić za brak konsekwencji, była niemała - stracił ponad jedną trzecią rocznych zysków.

Kosztowne szkolenia

Porażki w karierze Victora Sperandeo nie wynikały jednak jedynie z błędów inwestycyjnych. W latach 80. postanowił przeszkolić i zatrudnić w swojej firmie nowych zarządzających, którzy mogliby pomagać mu w inwestowaniu. Słynny trader przetrenował łącznie 38 osób, którym przekazał praktycznie całą swoją wiedzę i dodatkowo 250 tysięcy dolarów, aby mogli udowodnić, czego się nauczyli. Niestety, po roku tylko trzech inwestorów wykazało zyski, reszta straciła cały kapitał.

Gdzie Sperandeo popełnił błąd? Jak sam potem przyznał, dzięki temu doświadczeniu odkrył, że to nie inteligencja jest najważniejsza w tradingu, a według takiego klucza właśnie dobierał sobie ludzi. Człowiek inteligentny i wykształcony ma tendencje do nadmiernej pewności siebie. Niejednokrotnie prędzej uzna, że to rynek się myli niż on sam. Tymczasem gra na giełdzie wymaga pokory, dyscypliny emocjonalnej i natychmiastowego cięcia strat. Inteligencja więc, co pozornie brzmi niemal jak bluźnierstwo, może się okazać nawet bardziej wadą niż zaletą w sztuce inwestowania.

Wyniki i sukcesy Victora Sperandeo są tak spektakularne, że intrygują chyba nawet największych sceptyków stosowanych przez niego metod. Niestety, dzięki jego publikacjom większość strategii słynnego mistrza tradingu jest już powszechnie znana, a na giełdzie, jak wszystkim wiadomo, gdy jakaś informacja staje się powszechnie znana, nie można już na niej zarobić. Bez względu na to, zasady, jakimi kieruje się trader Vic, mogą stać się źródłem inspiracji dla nowych systemów inwestycyjnych. W końcu biorąc pod uwagę 72-procentową średnią roczną stopę zwrotu, chyba nikt nie może zaprzeczyć, że są one godne uwagi.

Szlachetne zdrowie...

Postać Victora Sperandeo pokazuje, że prawdziwy trader oprócz niewątpliwej wiedzy

i umiejętności musi mieć również solidne zdrowie. Do 1986 roku główną metodą gry Vica był day-trading. Normą było dokonywanie przeciętnie 30 transakcji dziennie na różnych walorach i rynkach. Jednak tylko do czasu. Taki stan rzeczy w 1986 roku skończył się nadciśnieniem i problemami

z wrzodami. Sperandeo nie zraził się jednak na tyle, aby zarzucić giełdę całkowicie - zmienił jedynie technikę gry na powolne podążanie za trendem. Od tego momentu liczba dokonywanych transakcji skurczyła się do zaledwie pięciu rocznie bez uszcDo day-tradingu Vic powrócił jedynie na moment

w 1991 roku po wybuchu wojny

w Zatoce Perskiej.

Oscylator 7 kroków

Jednym z bardziej rozpowszechnionych narzędzi tradera Vica jest tak zwany "oscylator 7 kroków". Sperandeo oparł go na siedmiu warunkach. Jeżeli wszystkie zostaną spełnione, otrzymujemy sygnał kupna. Kryteria, które składają się na oscylator, są następujące:

- Czy ceny osiągnęły dzisiaj wyższe maksimum niż wczoraj?

- Czy notowania otworzyły się dziś w górę?

- Czy notowania zamknęły się dziś w górę?

- Czy ceny zamknęły się dziś w górnej części zakresu wahań?

- Czy zamknięcie nastąpiło powyżej otwarcia?

- Czy ceny zanotowały dziś wyższe minimum niż na poprzedniej sesji?

- Czy ceny zamknęły się powyżej wczorajszego maksimum?

Jeżeli odpowiedź na wszystkie pytania jest pozytywna, to zdaniem Sperandeo, mamy około

90 proc. szans, że następna sesja będzie wzrostowa oraz 80 proc. szans na dwie kolejne zwyżki z rzędu. Tyle przynajmniej głosi teoria. W praktyce na polskim rynku wzrostowe sesje w takiej sytuacji następują dokładnie

w 50 procentach. Jaki wniosek? Nawet do "najlepszych" strategii trzeba podchodzić z rezerwą.

VICTOR SPERANDEO

Notka biograficzna: Znany jako trader Vic. Rozpoczął karierę w 1968 roku, pracując dla Filer Schmidt & Company. W 1971 roku założył Ragnar Options, które

w ciągu roku stało się największym dilerem opcji na świecie. Założyciel Alpha Financial Technologies.

Zatrudniony: Alpha Financial Technologies, CEO

Największy sukces:

W latach 1982-1989 uzyskał średnią stopę zwrotu 72 proc. bez ani jednego roku stratnego.

Największa porażka: Według plotek, w 1998 roku zbankrutował

na skutek pojedynczej transakcji.

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego