Wcześniej polscy inwestorzy byli przyzwyczajeni do tego, że hossa może trwać co najwyżej kilka-kilkanaście miesięcy, a później nadchodzi nieuchronna przecena. Tym razem jest inaczej. Dlaczego? U podstaw hossy leżą wysoki wzrost gospodarczy i dobre perspektywy na przyszłość, rosnący systematycznie eksport i wreszcie pomyślna koniunktura na światowych rynkach akcji. Notowania na naszej giełdzie stały się też odporne na zawirowania na scenie politycznej. Hossa trwa, mimo zmian na szczytach władzy - od momentu jej rozpoczęcia rządy sprawowało już czterech premierów i kilku ministrów finansów czy skarbu.
Trudne miłego początki
Przed ponad czterema laty - na jesieni 2002 r. - chyba niewiele wierzyło, że warszawską giełdę czeka niebawem długotrwały boom. Wówczas jeszcze kursy akcji z trudem podnosiły się po głębokiej przecenie, jaka pogrążyła je w latach 2000-2001. Wzrost gospodarczy był mizerny - w 2001 r. wyniósł zaledwie 1 proc. Wydawało się, że wielu inwestorów na dobre zniechęciło się do akcji, pozbywając się papierów ze stratami sięgającymi niekiedy kilkudziesięciu procent. Inwestowanie w akcje z pewnością nie było modne. Co gorsza, obawy budziła sytuacja polityczna na świecie - rosło prawdopodobieństwo amerykańskiego ataku na Irak. W takiej właśnie atmosferze zniechęcenia i pesymizmu często rodzi się hossa. Tak też było i tym razem. Czynnikiem decydującym okazało się stopniowe ożywienie gospodarcze na świecie oraz wyraźny spadek stóp procentowych w Polsce.
O dokładny moment zakończenia bessy i rozpoczęcia hossy można się spierać. Wszystko zależy od przyjętego kryterium. Najbliższe prawdy jest stwierdzenie, że hossa nie narodziła się z dnia na dzień, ale proces ten zajął wiele miesięcy. Kluczowe są trzy daty:
l październik 2001 r. - w tym miesiącu najszerszy indeks warszawskiej giełdy WIG (obejmujący obecnie ponad 150 spółek) spadł do 11565 pkt. W kolejnych miesiącach zaczął gwałtownie zwyżkować, w efekcie czego już nigdy nie spadł poniżej poziomu z października 2001 r. Jest to z pewnością moment kończący bessę, ale fala wzrostowa zakończyła się na początku 2002 r., po czym przez większość roku WIG ponownie zniżkował.