Niespełna rok temu firma Slovenske Elektrarne trafiła - w ramach prywatyzacji - w ręce włoskiego koncernu Enel. Teraz rząd w Bratysławie chce jednak odzyskać kontrolę nad należącą do sprzedanego przedsiębiorstwa elektrownią wodną Gabcikovo. W ciągu dwóch tygodni - jak napisał słowacki dziennik "Pravda" - premier Robert Fico ma przedstawić konkretne kroki, jakie podejmie w tej sprawie.

Prawną analizą, opracowaną przez Ministerstwo Środowiska Naturalnego, szef słowackiego rządu dysponuje już od końca zeszłego roku. To na jej podstawie Robert Fico stwierdził niedawno, że umowa dotycząca przejęcia Gabcikova jest "od początku nieważna". Według niego, nigdy nie było bowiem prawnej możliwości pozbycia się tej elektrowni wodnej i ponad miliarda koron (110 mln zł) corocznych przychodów ze sprzedaży produkowanej tam energii elektrycznej. Elektrownia Gabcikovo, zgodnie ze słowacko-węgierskim porozumieniem z 1977 roku, a dotyczącym budowy stopnia wodnego Gabcikovo-Nagymaros, nie może być sprywatyzowana. - To porozumienie wciąż obowiązuje - przekonuje sekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska Naturalnego Dusan Munko. Podkreśla jednocześnie, że sprzedaż wodnej elektrowni jeszcze podczas procesu prywatyzacji Slovenskich Elektrarni, kwestionowali przedstawiciele słowackiego MSZ.

W listopadzie zeszłego roku w resorcie środowiska powołano specjalną komisję, która miała zbadać zapisy umowy o sprzedaży Gabcikova. Wyniki tych analiz rząd ma teraz zamiar wykorzystać.

- Umowę dotyczącą tej sprzedaży uważamy za standardową i oczywiście ważną - odpowiada na wszystkie te zarzutu na łamach słowackiej gazety Juraj Kopriva, rzecznik Slovenskich Elektrarni.