Zapewne każdy z nas zastanawiał się bardzo często, gdzie ulokować swoje oszczędności w taki sposób, aby zarobić jak najwięcej, ale z drugiej - stracić jak najmniej. Odwieczna zależność stopy zwrotu od poniesionego ryzyka jest teoretycznie oczywista. Im więcej chce się zarobić ponad to, co przynoszą bezpieczne lokaty, tym bardziej trzeba zaryzykować. Za bezpieczną stopę zwrotu przyjmuje się zazwyczaj rentowność bonów skarbowych, która obecnie w Polsce wynosi około 4,3 proc. w skali roku. Zgodnie z kanonami inwestycyjnymi i tradycyjnym podziałem najwięcej można zarobić na akcjach małych spółek, potem spółek dużych, następnie są obligacje, bony skarbowe i lokaty w bankach.
Rośnie skłonność do ryzyka
Obecnie obserwujemy, że coraz więcej Polaków jest zainteresowanych inwestycjami ryzykownymi. Z czego to wynika? Powód jest prosty - średnio 3 proc. na bankowej lokacie, po uwzględnieniu podatku, daje 2,4 proc. rocznie. Co więc można zrobić z pieniędzmi? Wpłacić do funduszu inwestycyjnego lub samodzielnie zainwestować w akcje. I rzeczywiście, obecnie widać, jak szybko pęcznieją aktywa funduszy i rośnie udział inwestorów indywidualnych na warszawskiej giełdzie. Zwiększony popyt powoduje, że akcje rosną. Można też wybrać inne opcje na zagospodarowanie oszczędności, a mianowicie kupić mieszkanie, założyć własny biznes czy najzwyczajniej przejeść. Wszystkie wymienione możliwości powodują, że zyski firm rosną, a przez to również ich kursy na giełdzie.
W przypadku funduszy inwestycyjnych nie lada problemem jest wybór właściwego podmiotu. Tu częściowo przychodzi z pomocą złota zasada dywersyfikacji, która mówi, żeby nie ryzykować oszczędności, wrzucając wszystkiego do jednego worka. Przykładowo, pięć lat temu mogliśmy wybrać fundusz akcji, który zarobił dla nas 267 proc., lub taki, który dał nam 96 proc. To bardzo duża różnica, szczególnie dla np. 30-latka, który zaczyna odkładać kapitał na emeryturę. Tak więc powinniśmy wybrać kilka funduszy zarządzanych przez różne towarzystwa funduszy inwestycyjnych, aby nie "załapać" się tylko na ten najgorszy. Tylko które?
Liderzy i outsiderzy