W okresie, kiedy kierował bankiem centralnym, nie mieliśmy do czynienia z żadnym krachem finansowym. Były duże wahania kursu złotego, były momenty, gdy wydawało się, że kryzys już się zaczyna (np. jesienią 2003 r.). Ale z prawdziwym kryzysem nigdy nie mieliśmy do czynienia. Tymczasem przynajmniej na początku kadencji byłego prezesa wiele wskazywało na to, że sytuacja nie jest dobra - wystarczy przypomnieć sobie, że deficyt obrotów bieżących był wówczas zdecydowanie wyższy niż w tej chwili. Trudno oprzeć się wrażeniu, że dla zagranicznych inwestorów sama osoba Balcerowicza była gwarantem stabilności sytuacji makroekonomicznej w naszym kraju.
Po drugie - faktycznie możemy się cieszyć z niskiej inflacji. Gdy Balcerowicz zaczynał kadencję, ceny rosły w tempie 7,4 proc. w skali roku. Ostatnio inflacja wynosiła 1,4 proc. Czego jak czego, ale stabilności cen trudno nam odmówić. Kryterium inflacyjne z Maastricht spełniamy z dużym zapasem (nie brakuje opinii, że inflacja jest w Polsce zbyt niska i że prezes wykonał swoją robotę "zbyt dobrze").
Jeśli chodzi o stabilność złotego i inflacji rola Leszka Balcerowicza jest oczywiście nie do przecenienia, ale warto pamiętać, że decyzji prezes nie podejmował sam, ale w dziesięcioosobowej Radzie Polityki Pieniężnej. Rozkład głosów w RPP zmieniał się. Można powiedzieć, że przez pierwsze trzy lata to do Leszka Balcerowicza należał decydujący głos przy podejmowaniu większości decyzji. W drugiej połowie kadencji rola prezesa była znacznie trudniejsza, bo znalazł się on w mniejszości, która dopatrywała się zagrożenia wzrostem inflacji.
Jest jednak pewien wymiar działalności banku centralnego, w przypadku którego to właśnie działania prezesa mają decydujące znaczenie. Chodzi o zarządzanie tak dużą instytucją. Pod kierownictwem Leszka Balcerowicza NBP przekształcił się w naprawdę sprawny organizm. Chodzi tu nie tylko np. o zapewnianie sprawności rozliczeń, ale też o zbudowanie jednego z najlepszych (jeśli wręcz nie najlepszego) ośrodka analizującego to, co dzieje się w gospodarce. Pytany o to, co zostawia następcy, Balcerowicz podkreślał, że przede wszystkim "kapitał ludzki". Przez sześć lat tego kapitału udało mu się zgromadzić w NBP całkiem sporo.
Leszek Balcerowicz był prezesem Narodowego Banku Polskiego od stycznia 2001 do stycznia 2007 r. Wcześniej - od października 1997 r. do czerwca 2000 r. - był wicepremierem, ministrem