Wszystko jest możliwe. Chrysler zostanie sprzedany albo pozyska partnera. Taki sygnał inwestorzy otrzymali z koncernu DaimlerChrysler, piątego producenta aut na świecie. Od mariażu tych firm upływa dziewięć lat, a akcje niemiecko-amerykańskiej korporacji utraciły w tym czasie jedną trzecią wartości. Rozwodu domaga się grupa inwestorów.
Informacja o możliwej sprzedaży Chryslera zelektryzowała rynek. Akcje DaimlerChryslera zyskały prawie 6 proc., gdyż gracze liczyli, że korporacja pozbędzie się amerykańskiej firmy przynoszącej straty. Ta zwyżka była większa niż dynamika notowań w okresie minionych dwunastu miesięcy, kiedy walory DaimlerChryslera podrożały zaledwie o 3,3 proc. Inwestorzy wczoraj darowali nawet temu koncernowi słabszy od oczekiwań analityków wynik netto za IV kwartał. Zysk w tym okresie spadł z 966 milionów euro do 577 mln euro, podczas gdy prognozy mówiły o 726 milionach euro.
Przyczynił się do tego Chrysler. Dieter Zetsche, dyrektor generalny koncernu DaimlerChrysler, nie przewidział zmiany upodobań amerykańskiej klienteli - wzrostu popytu na mniejsze, bardziej oszczędne samochody. Tak uważa Arndt Ellinghorst, szef działu analiz w Dresdner Kleinwort. - Chrysler ma w ofercie zbyt wiele aut dostawczych i lekkich ciężarówek, i to im szkodzi - twierdzi analityk. Chrysler zapłacił za to spadkiem z trzeciej na czwartą pozycję w USA. Został zdystansowany przez japońską Toyotę.
Zetsche, który kierował Chryslerem w latach 2000 - 2005, zanim w ubiegłym roku stanął na czele całej grupy, zredukował zatrudnienie o 40 tys. etatów, zamknął cztery fabryki i zwiększył produkcję aut sportowo-użytkowych (SUV) i wozów dostawczych. Obecnie to połowa oferty amerykańskiego producenta. Gwałtowny wzrost cen ropy naftowej i paliw zmniejszył popyt na auta Chryslera. Firma odpowiedziała zachętami finansowymi dla klientów, średnio wynoszącymi 4 tys. dolarów na pojazd. W ubiegłym roku na rynku pojawił się compact dodge caliber (mniejszy samochód rodzinny), jedyny tego typu pojazd w ofercie firmy z Auburn Hills. Alo to było za mało. Teraz czas na następny ruch. Trzeba redukować koszty. Zatrudnienie zostanie zmniejszone o kolejne 13 tys. etatów.
W 2006 r. DaimlerChrysler zarobił 3,2 mld euro, wobec 2,8 mld euro rok wcześniej. Przychody wzrosły o 1 proc., do 151,6 mld euro.