PBG sprzedawało akcje w niedawnej ofercie po 250 zł. Biorąc pod uwagę obecne notowania oraz popyt zgłoszony podczas budowy księgi popytu, można twierdzić, że spółka znalazłaby nabywców na akcje po wyższej cenie. Dlaczego tego nie wykorzystała?
Rzeczywiście, gdy prezentowaliśmy strategię PBG inwestorom w kraju i za granicą, spotkaliśmy się z ogromnym zainteresowaniem, co zostało potwierdzone w zapisach na akcje. Gdybym mógł cofnąć czas, być może trochę inaczej zaplanowałbym tę emisję. Jednak gdy rozpoczynaliśmy przygotowania do oferty, liczyliśmy na pozyskanie kapitału w wysokości 250-300 mln zł, przy czym poziom 280 mln zł uznawaliśmy wówczas za satysfakcjonujący. Ostatecznie otrzymaliśmy aż 350 mln zł. Odnieśliśmy więc wielki sukces.
Sądzę, że wziął się on z zaufania, jakie zdobyliśmy, oraz strategii: jasnej, czytelnej i - właściwie - prostej. Inwestorzy widzą, że nasze wyniki nie biorą się z transakcji jednorazowych, tylko są rezultatem naszej podstawowej działalności.
Gdybyśmy chcieli pochwalić się jeszcze większymi wzrostami, znalazłby się na to prosty sposób. Wystarczyłoby pokazać "ukryte" zyski, drzemiące w naszych spółkach. Przypomnę, że Hydrobudowę Włocławek kupiliśmy w 2002 r. za kilka milionów złotych, a na potrzeby połączenia z Hydrobudową Śląsk została ona wyceniona na blisko 500 mln zł. W ubiegłym roku kupiliśmy większościowy pakiet Hydrobudowy Śląsk za niespełna 58 mln zł, a jego obecna wartość rynkowa jest pięciokrotnie wyższa. Kupiliśmy Infrę za ok. 1 mln euro, przy czym musiałem się natrudzić, aby przekonać radę nadzorczą PBG do tej transakcji. Teraz wyceniłbym tę firmę na ok. 100 mln zł, ale nie sprzedałbym jej za tyle, gdyż ona wciąż szybko rośnie i jest w przededniu zdobycia wielomilionowych kontraktów.
Natomiast w naszych księgach ujmujemy te spółki według cen nabycia. Nie przekładamy tych wzrostów na wyniki PBG.