Różnice między standardowymi formułkami wygłaszanymi przez sprzedawców jednostek funduszy i podejściem inwestorów do terminu inwestycji są w istocie pochodną tego, czym stały się inwestycje w ostatnich latach. Zamiast kupować perspektywy rozwoju przedsiębiorstw, inwestorzy kupują po prostu fundusze akcji lub mieszane, obserwując to, co dzieje się na giełdzie. Mają świadomość, że ta hossa może się wkrótce zakończyć. Dlatego nie bardzo są skłonni wierzyć, że ich inwestycja może być udana w ciągu pięciu lat. Stawiają raczej na pięć miesięcy.
Tymczasem fundusze inwestycyjne powinny być kupowane na kilka lat, dlatego że właśnie kilka lat trwa zwrot z inwestycji w akcje przedsiębiorstw. W "staromodnym" modelu inwestycyjnym spółka - po przeprowadzeniu emisji akcji - zwykle potrzebuje nawet dwóch lat na wydanie pieniędzy z emisji, kolejnego roku na zwiększenie produkcji i dostosowanie jej do potrzeb rynkowych, a w trzecim i czwartym przychodzi dopiero moment na wzrost przychodów, zysków i marż. I wtedy jest czas na wyjście z takiej inwestycji lub jej dyskontowanie w inny sposób (np. przez otrzymywane dywidendy).
Taki model jest już nieaktualny. Nie przy dzisiejszym stanie rynku, gdzie rządzą przede wszystkim oczekiwania wzrostu kursów spółek, a nie ich wzrost i rozwój działalności. Mówiąc krótko - gros inwestorów ma spekulacyjne nastawienie do rynku, perspektywy spółek nie obchodzą ich wcale albo niewiele. I takie spojrzenie na rynek wymaga dostosowania własnej strategii do tych reguł. Czy zatem inwestycje długoterminowe wciąż mają jeszcze sens w przypadku funduszy akcji?
Inwestycje systematyczne
Systematyczne, czyli nie kupowanie na hurra i liczenie, że za miesiąc czy rok będziemy znacznie bogatsi, lecz stałe przeznaczanie części dochodów na inwestycje. W ten sposób inwestor musi być nastawiony na kupowanie i na górkach, i w dołkach. Uśredniając cenę nabycia jednostek, ma większe szanse na osiągnięcie sukcesu nawet - zdawałoby się - w mało sprzyjających warunkach. Przykładem niech będzie Jan Kowalski, który znęcony hossą internetową 31 stycznia 2000 r., czyli prawie na samym jej szczycie, postanowił zainwestować w fundusz 2 tys. zł. Za punkt honoru postawił sobie dokonywanie kolejnych inwestycji w każdym kolejnym roku (aby uprościć obliczenia - pieniądze wpłacał tego samego dnia roku). Oto, jak zmieniał się jego portfel (patrz tabela).