Czy w długim terminie zawsze zarobić?

Wielu inwestorów twierdzi, że każda inwestycja długoterminowa (w tym w akcje czy fundusze akcji) przyniesie zyski. To prawda czy fałsz?

Publikacja: 23.02.2007 09:30

Różnice między standardowymi formułkami wygłaszanymi przez sprzedawców jednostek funduszy i podejściem inwestorów do terminu inwestycji są w istocie pochodną tego, czym stały się inwestycje w ostatnich latach. Zamiast kupować perspektywy rozwoju przedsiębiorstw, inwestorzy kupują po prostu fundusze akcji lub mieszane, obserwując to, co dzieje się na giełdzie. Mają świadomość, że ta hossa może się wkrótce zakończyć. Dlatego nie bardzo są skłonni wierzyć, że ich inwestycja może być udana w ciągu pięciu lat. Stawiają raczej na pięć miesięcy.

Tymczasem fundusze inwestycyjne powinny być kupowane na kilka lat, dlatego że właśnie kilka lat trwa zwrot z inwestycji w akcje przedsiębiorstw. W "staromodnym" modelu inwestycyjnym spółka - po przeprowadzeniu emisji akcji - zwykle potrzebuje nawet dwóch lat na wydanie pieniędzy z emisji, kolejnego roku na zwiększenie produkcji i dostosowanie jej do potrzeb rynkowych, a w trzecim i czwartym przychodzi dopiero moment na wzrost przychodów, zysków i marż. I wtedy jest czas na wyjście z takiej inwestycji lub jej dyskontowanie w inny sposób (np. przez otrzymywane dywidendy).

Taki model jest już nieaktualny. Nie przy dzisiejszym stanie rynku, gdzie rządzą przede wszystkim oczekiwania wzrostu kursów spółek, a nie ich wzrost i rozwój działalności. Mówiąc krótko - gros inwestorów ma spekulacyjne nastawienie do rynku, perspektywy spółek nie obchodzą ich wcale albo niewiele. I takie spojrzenie na rynek wymaga dostosowania własnej strategii do tych reguł. Czy zatem inwestycje długoterminowe wciąż mają jeszcze sens w przypadku funduszy akcji?

Inwestycje systematyczne

Systematyczne, czyli nie kupowanie na hurra i liczenie, że za miesiąc czy rok będziemy znacznie bogatsi, lecz stałe przeznaczanie części dochodów na inwestycje. W ten sposób inwestor musi być nastawiony na kupowanie i na górkach, i w dołkach. Uśredniając cenę nabycia jednostek, ma większe szanse na osiągnięcie sukcesu nawet - zdawałoby się - w mało sprzyjających warunkach. Przykładem niech będzie Jan Kowalski, który znęcony hossą internetową 31 stycznia 2000 r., czyli prawie na samym jej szczycie, postanowił zainwestować w fundusz 2 tys. zł. Za punkt honoru postawił sobie dokonywanie kolejnych inwestycji w każdym kolejnym roku (aby uprościć obliczenia - pieniądze wpłacał tego samego dnia roku). Oto, jak zmieniał się jego portfel (patrz tabela).

Mimo że pan Kowalski wybrał najgorszy z możliwych momentów do zainwestowania w portfel akcji (krótko przed rozpoczęciem bessy), który wiernie odzwierciedlał ruchy WIG20, jest dziś 95 proc. do przodu. Kupował i na górkach, i w dołkach, i podczas obecnej hossy. Wygląda na to, że w dłuższym terminie hossy i bessy nie powinny go specjalnie obchodzić. To jednak nieprawda. Dlaczego?

Jeśli zakończy bowiem inwestycję podczas bessy, może ona okazać się chybiona. Jeśli za rok o tej porze WIG20 będzie o 45 proc. niżej niż 31 stycznia 2007 r., pan Kowalski wyciągnie z inwestycji tyle samo, co w nią włożył. To trudno uznać za sukces. Nie znając przyszłości, a inwestując systematycznie, nie można pozwolić sobie na ignorowanie rynku i trzeba wstrzelić się ze sprzedażą papierów w czasie hossy.

Inna jest natomiast zasada wchodzenia na rynek. Im mniejszym kapitałem pan Kowalski dysponował, tym bardziej mógł sobie pozwolić na ponoszenie ryzyka inwestycyjnego. Teraz, kiedy na jego koncie jest już ponad 30 tys. zł, trudno byłoby mu zaakceptować spadek wartości jednostek np. o jedną trzecią czy o połowę. Co więcej, tego spadku nie da się już tak łatwo uśrednić, wpłacając kolejne środki, bo mają one dużo niższą wartość niż suma już zebranego kapitału. Przy stracie 15 tys. zł wpłata kolejnych 2 tys. zł niewiele tu da. Po ośmiu latach oszczędzania to już nie kolejne wpłaty decydują o wartości portfela, lecz jego zawartość.Remedium na taką sytuację jest nie tyle systematyczne inwestowanie, ile także stałe operowanie portfelem - w miarę jak jego wartość wzrasta lub powiększają się kolejne wpłaty.

Jakie są wnioski z obliczeń? Można ignorować rynek, dokonując systematycznych wpłat, ale tylko przez pierwsze lata inwestycji, kiedy kapitał jest niewielki. Później ignorancja - zwłaszcza jeśli kapitał zostanie pomnożony przez hossę - może być kosztowna. Oczywiście, można założyć, że straty uda się odrobić w czasie kolejnej hossy - i tak w kółko. Lepiej zdobyć (dzięki systematycznym wpłatom) odpowiednio duży kapitał i później nim manewrować. Niezależnie od momentu rozpoczęcia inwestycji w cyklach giełdowych - najważniejsze, aby zakończyć ją w czasie hossy (możliwie blisko szczytu). To banał, ale tylko z nim teza o "zyskownym inwestowaniu w długim terminie" jest prawdziwa.

Inwestycje jednorazowe

Tu inwestorzy skazani są na stałe operowanie portfelem i modyfikację strategii. Przykład? Pan Nowak, który w styczniu 2000 r. swoje oszczędności zainwestował w fundusz akcji, odzwierciedlający w portfelu skład indeksu WIG20.

Nowak też osiągnął zysk, choć ma niższą stopę zwrotu od Kowalskiego. W obydwu przypadkach sprawdziło się twierdzenie, że w długim terminie opłaca się utrzymywanie inwestycji, nawet akcji kupionych na szczycie (z 2000 r.).

Tyle tylko, że gdyby pan Nowak ulokował 10 tys. zł cztery lata później, jego stopa zwrotu wyniosłaby 253 proc. (byłaby trzy razy wyższa). Nie tylko ten przykład pokazuje zresztą, że przy inwestowaniu kwot jednorazowych trzeba dostosować strategię do bieżących warunków rynkowych. W przykładach posługujemy się bowiem indeksem WIG20. Jeśli to samo zrobilibyśmy z indeksami giełdy niemieckiej i londyńskiej, to okazałoby się, że panowie Smith i Szmidt nawet po czterech latach hossy nie odrobili jeszcze strat z lat 2000-2003.

Strategia "kup i zapomnij" nie musi się okazać najlepszą drogą zarabiania pieniędzy.

Data stan konta (zł)

styczeń 2000 10 000

styczeń 2001 9280

styczeń 2002 7568

styczeń 2003 5743

styczeń 2004 8551

styczeń 2005 9885

styczeń 2006 13 118

styczeń 2007 18 244

Open Finance

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy