O 3,3 proc., do 3,55 zł spadł w piątek kurs Protektora (w trakcie sesji tracił 8,2 proc.). Przyczyną mogła być informacja opublikowana w "Życiu Warszawy", że kilka firm produkujących buty dla wojska jest podejrzanych o nieprawidłowości. Wyjaśnienia mają składać Protektor, Wojas i Demar.
Chodzi o działanie w porozumieniu (zawyżanie cen) i poświadczenie nieprawdy (wymagane doświadczenie w produkcji i potwierdzenie możliwości technologicznych). Firmy występujące w konsorcjum wygrały w ubiegłym roku przetarg na dostawę ponad 300 tys. par trzewików wojskowych o wartości łącznie ponad 50 mln zł. - Zawsze postępujemy zgodnie z warunkami przetargu - mówi Wincenty Boryca, przedstawiciel Protektora. Twierdzi, że dotychczas żadne zarzuty nie zostały spółce przedstawione.
- Mamy referencje od wielu krajowych i zagranicznych odbiorców. Posiadamy wszelkie atesty i prowadzimy badania jakości wyrobów - odpowiada Wiesław Wojas, właściciel firmy Wojas, na oskarżenia dotyczące braku doświadczenia. Sprawą zajęła się rzeszowska prokuratura po tym, jak wojsko z powodu rozklejania się butów złożyło reklamację na towar objęty trzyletnią gwarancją. - Dotyczyła 295 par butów z partii obejmującej 37 tys. z innego zlecenia. Reklamację uwzględniliśmy - mówi W. Wojas, dziwiąc się, że zostało to nagłośnione. Jego zdaniem buty są użytkowane w ekstremalnych warunkach. - Mimo to wskaźnik reklamacji to ułamki procenta. Nasze wyroby są lepsze niż wymagają normy - dodaje szef Wojasa.