Na dojrzałych rynkach akcji trwa w miarę spokojny trend wzrostowy. Dzięki temu, że tempo zwyżki nie jest w ostatnich miesiącach oszałamiające, utrzymuje się ona już tak długo. Można się spodziewać, że gdyby indeksy rosły szybciej, nieuchronna stałaby się głębsza korekta. W każdym razie w którymś momencie obecny trend wzrostowy będzie musiał się skończyć.
Najważniejsze pytanie to jak poznać, kiedy ten moment nadejdzie i jak odróżnić go od krótkotrwałej korekty spadkowej? Pomocne mogą okazać się najprostsze wskaźniki podążające za trendem. Przykładowo: amerykański indeks S&P 500 od początku tendencji zwyżkowej (w lipcu ub.r.) nie spadł ani razu poniżej poziomu najniższego od 20 sesji (a innymi słowy - nie wybił się w dół z 20-sesyjnego ruchomego kanału cenowego).
Skoro tak, to jeśli już do tego dojdzie, będzie to dość wiarygodny sygnał słabnięcia byków. Na razie do realizacji takiego scenariusza jest jeszcze daleko - przy poziomie piątkowego zamknięcia indeksowi brakowało 2,3 proc. do 20-sesyjnego minimum.
20-dniowy kanał jest też wyznacznikiem hossy w przypadku niemieckiego DAX-a, chociaż tutaj jest on mniej przydatny z punktu widzenia średnioterminowych inwestorów. Dolna linia kanału jest bowiem oddalona od indeksu aż o blisko 5 proc. Na wykresie DAX-a widać jednak inną wskazówkę.
Jest nią zwyżkujący klin, w jakim indeks podąża od listopada ub.r. Formacja ta stała się ostatnio bardzo "ciasna" (obejmuje przedział 6960-7050 pkt), co może zapowiadać rychłe wybicie.