W ubiegłym tygodniu na dobre rozgorzała dyskusja na temat gospodarczej sytuacji Polski. Nie jest ona prosta do zdiagnozowania, co sprawia, że pojawiają się różne opinie dotyczące opisu sytuacji bieżącej oraz możliwych scenariuszy dalszego przebiegu wydarzeń. Napływające dane każdy uczestnik dyskusji interpretuje na swój sposób. Rezultatem tego są odmienne recepty wykorzystania narzędzi polityki budżetowej czy monetarnej, które mają na celu utrzymanie korzystnej koniunktury jak najdłużej.
Najbardziej jaskrawym przejawem wspomnianej dyskusji jest treść opublikowanego protokołu z ostatniego posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej oraz reakcje ekonomistów na dane dotyczące szybszej od prognoz dynamiki wynagrodzeń i mniejszej od prognoz dynamiki produkcji przemysłowej. Wspom-niany protokół ma tę szczególną wartość, że w jednym miejscu grupuje odmienne opinie co do przebiegu procesów w polskiej gospodarce. Znając wynik posiedzenia wiadomo, które argumenty przeważały, a które zostały uznane za mniej ważne.
Będzie gorzej, ale kiedy...
Obecnie cała dyskusja dotycząca polskiej gospodarki sprowadza się do odpowiedzi na pytanie, jak długo obecny stan (szybki wzrost przy stosunkowo niskiej inflacji) będzie się utrzymywał. Wiadomo przecież, że gospodarka nie może stale się rozwijać w takim tempie i zagrożeń dla tego rozwoju jest całkiem sporo. Wynik I kwartału 2007 roku jest imponujący, ale zapewne większość ma świadomość, że nie będzie on poprawiony. Kolejne kwartały będą już słabsze. Pytanie: o ile słabsze?
"Część członków Rady podkreślała, że obecny wzrost gospodarczy ma korzystną z punktu widzenia inflacji strukturę. Członkowie ci wskazywali, że dynamiczny wzrost inwestycji oraz ich struktura, charakteryzująca się relatywnie niskim udziałem inwestycji budowlanych, będą się przyczyniać do szybkiego wzrostu produktu potencjalnego, a tym samym do ograniczenia presji inflacyjnej" - to fragment ze wspomnianego protokołu z ostatniego posiedzenia RPP. Jak łatwo się domyślić, wspomniany cytat dotyczy członków RPP, którzy utrzymując takie założenie są przeciwni zbyt szybkim ruchom zacieśniającym politykę monetarną. Wychodzą oni z założenia, że inwestycje skierowane w większości na nowe technologie i maszyny sprawią, że wydajność nadal będzie rosła i sprosta dynamice rosnących wynagrodzeń. Tym samym zagrożenie napięciami inflacyjnymi będzie mniejsze, a wiźc nie trzeba podnosić ceny pieniądza, bo pewnie szybko by się to odbiło na dynamice wzrostu gospodarczego.