Inwestorzy, którzy posiadali prawa do akcji (PDA) spółki prowadzącej restauracje Sphinx i Chłopskie Jadło, do piątku mogą wymieniać niezarejestrowane walory ubiegłorocznej emisji (seria F) na już zarejestrowane akcje serii G. Zapisy trwają od ponad trzech tygodni, jednak do wtorku nie zapisała się jeszcze nawet połowa uprawnionych inwestorów (po poniedziałku było to 237 tys. zapisów, z 500 tys.).
Należy podkreślić, że jeżeli inwestor nie zapisze się na akcje, spółka wypłaci mu jedynie 28 zł za każde PDA. Będzie to oznaczało dla niego stratę. Teraz na rynku za akcję Sfinksa można dostać ponad 72 zł, a zatem niemal trzy razy więcej. Zakładając na przykład, że na 100 tys. walorów nie byłoby zapisów, wówczas oznaczałoby to łączną stratę inwestorów w wysokości 4,4 mln zł.
Jeżeli nie wszyscy zgłoszą się, by wymienić akcje, wówczas "brakująca" część trafi do inwestorów nieposiadających PDA - tak aby objętych zostało równo 0,5 mln papierów. Ewentualne zapisy na te walory rozpoczną się 11 lipca i potrwają do 18 lipca. - Jeszcze nie wiemy, do kogo mogłyby trafić te akcje - mówi Michał Seider, członek zarządu Sfinksa. Dodaje, że taka forma wymiany niezarejestrowanych walorów ubiegłorocznej emisji, czyli poprzez zapisy inwestorów, była jedyną możliwością.
- Do tej pory żaden z inwestorów nie zwracał się do nas w kwestii PDA Sfinksa. Zgadzam się, że taki proces wymiany może być kłopotliwy, a w razie przegapienia terminu inwestor otrzyma tylko 28 zł za sztukę. Generalnie powstaje tu podobne niebezpieczeństwo dla inwestora (mniej doświadczonego), jak w wypadku praw poboru i ich terminu wygasania - komentuje Konrad Smok ze Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych (SII). Dodaje, że większość osób, które na tej operacji poniosą stratę i które zapewne będą zgłaszać się do SII, po prostu nie pilnuje należycie swoich inwestycji. - Informacje o sposobie i warunkach technicznych wymiany praw do akcji na walory nowej emisji można było bez trudu znaleźć. Uważam, że odpowiednie terminy również zostały podane z wystarczającym wyprzedzeniem - komentuje.
Przypomnijmy, że emisja akcji serii G to skutek odmowy rejestracji przez sąd wyemitowanych w minionym roku 0,5 mln walorów serii F. Zakwestionowano sposób, w jaki Sfinks przygotował dokumentację oferty. Zdaniem sądu, zapis na akcje spółki powinien znajdować się na tym samym formularzu co oświadczenie inwestora o akceptacji statutu. Tymczasem w przypadku Sfinksa informacje te były zawarte w odrębnych dokumentach. Łódzka spółka odwołała się od decyzji sądu, jednak postanowiła nie czekać na jego decyzję. Wycofała apelację, a nową emisją walorów "zastąpi" te niezarejestrowane.