Wczorajsza sesja zweryfikowała nadzieje na to, że naszym rodzimym indeksom uda się dalej rosnąć wbrew pogorszeniu nastrojów na świecie. Zniżkę WIG20 w drugiej części notowań można co prawda przypisać reakcji na podwyżkę stóp procentowych przez RPP, ale nie ma wątpliwości, że spadkowi temu jak najbardziej sprzyjała sytuacja na rynkach zagranicznych. Na świecie sytuacja niestety zdradza symptomy wzrostu niechęci do ryzyka. Jeśli ta tendencja się umocni, to będzie to zdecydowanie negatywny sygnał dla naszych rodzimych akcji. O tym że inwestorzy na świecie stają się nadzwyczaj nerwowi, świadczy sytuacja na rynku walutowym, który jest silnie powiązany z rynkami akcji. Wczoraj kurs USD/JPY wydłużył serię spadkową, przebijając poziom 123. Skokowe umocnienie jena względem dolara to sygnał, że ryzyko nie jest już tak modne, jak w poprzednich tygodniach. Przypomnijmy, że ta para walutowa jest dobrym miernikiem apetytu na ryzyko
z powodu transakcji typu carry trade. Operacje te polegają na tym, że inwestorzy zaciągają nisko- oprocentowane japońskie kredyty
i lokują uzyskane środki w lokatach dolarowych. Czynią tak dopóki panuje wśród nich przekonanie, że zysków z takiej operacji nie zniweczą nagłe wahania kursu walutowego. Kiedy to przekonanie zaczyna słabnąć, dochodzi do odwracania transakcji carry trade. Z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia w ostatnich dwóch dniach. Wnioski te potwierdza wczorajszy silny spadek kursu EUR/CZK. Notowania korony czeskiej wzglźdem euro są lokalnym odpowiednikiem USD/JPY i również można traktować je jako miernik akceptacji dla ryzyka na rynkach wschodzących w naszym regionie (korona jest celem transakcji carry trade ze wzglźdu na jedne z najniższych w Europie stopy procentowe).
Na negatywne sygnały z rynku walutowego nakłada siź pogorszenie sytuacji nawet na tych giełdach, które w poprzednich dniach opierały siź globalnej presji na spadek notowań. Świadczy
o tym chociażby silna zniżka wźgierskiego BUX-a - indeksu bacznie obserwowanego przez inwestorów na naszym rynku.