Rusza liga krezusów

Pierwszoligowe kluby piłkarskie w Polsce, według szacunków, przeznaczą na zmagania w sezonie 2007/2008 około 300 mln złotych. To o 100 mln więcej niż przed rokiem. Wśród właścicieli lub głównych sponsorów piłkarskich klubów coraz więcej jest spółek notowanych na warszawskiej giełdzie

Publikacja: 21.07.2007 10:39

Już w ostatni weekend lipca piłkarze zainaugurują kolejny sezon Orange Ekstraklasy (OE). Rekordowe budżety poszczególnych drużyn wskazują, że ruszające niebawem rozgrywki o Mistrzostwo Polski 2007/2008 będą szczególnie ciekawe. Szacuje się, że pierwszoligowe kluby przeznaczą na zmagania o blisko 100 mln zł więcej niż rok temu, kiedy ich wydatki pochłonęły około 190 mln zł. Czy jest jednak związek między piłką nożną a rynkiem kapitałowym? Jest, i to coraz większy. Od pewnego czasu obie dziedziny łączą te same osoby. Z roku na rok rośnie liczba giełdowych spółek, które zostają właścicielami bądź głównymi sponsorami piłkarskich klubów. Zjawisko to będzie prawdopodobnie dalej przybierać na sile. Co ważne, nowi właściciele zapowiadają najczęściej długoterminowe zaangażowanie. To może oznaczać, że perspektywy przed polską piłką nożną stają się naprawdę niezłe.

Sport dla bogatych

Interes o nazwie piłka nożna nigdy nie będzie tanim zajęciem. Tak jest obecnie w Polsce, w Europie i w każdym innym miejscu na globie, gdzie mówimy o profesjonalnych rozgrywkach. Wniosek jest jeden: pieniądze są dziś niezbędne, aby wywalczyć sukces na arenie krajowej lub, co znacznie trudniejsze, na międzynarodowej. Na szczęście, w dużej mierze dzięki świetnej koniunkturze, widać rosnące zainteresowanie rodzimego biznesu taką formą promocji.

W poprzednim sezonie budżetem powyżej 20 mln zł dysponowały zaledwie trzy kluby (Legia Warszawa, Groclin Dyskobolia i Wisła Kraków). Według informacji portalu Money. pl, w nadchodzącym sezonie grupa ta się podwoi. W futbolu działają dziś takie giełdowe tuzy, jak: KGHM (Zagłębie Lubin), Amica (Lech Poznań), Groclin (Dyskobolia Grodzisk) czy Comarch (Cracovia). Nie można zapomnieć o drugiej lidze, gdzie swoje ambicje mają Polonia Warszawa (J. W. Construction) i Arka Gdynia (Baltway wchodzi w skład grupy Prokom Investments) czy Wisła Płock (PKN Orlen). Z drugiej strony, doświadczenie i historia uczą, że sama wielkość budżetu nie jest wielkością najważniejszą. Niewątpliwie ułatwia ona jednak bieżącą działalność klubu. Dość powiedzieć, że zeszłoroczny mistrz Zagłębie Lubin miał dopiero czwarty budżet w Orange Ekstraklasie. Osobną sprawą są finanse klubowych drużyn, których wyniki obciążają rachunki właścicieli (w tym części spółek giełdowych). Jak wynika z badań przeprowadzonych w europejskich federacjach piłkarskich, ponad 70 proc. klubów przyznaje, że dokłada do interesu. Jak analitycy oceniają taką aktywność giełdowych spółek? - Z zasady nie jestem entuzjastą takich działań. Wszystko jest jednak uzależnione od konkretnych relacji na linii właściciel-klub - odpowiada Paweł Homiński, zarządzający w Noble Funds TFI.

KGHM dba

o lokalną społeczność

Apetyt na powtórzenie zeszłorocznego sukcesu ma ubiegłoroczny mistrz Polski - Zagłębie Lubin. Budżet klubu, którego 100-proc. właścicielem jest KGHM, przekroczy w tym sezonie prawdopodobnie 25 mln zł. - Kwota ta jest bliska rzeczywistości - mówi Radosław Poraj-Różacki, rzecznik giełdowej spółki. W zeszłym roku wydatki producenta miedzi na sponsoring wyniosły 18,8 mln zł. Z tego na Zagłębie Lubin firma wydała ponad 15 mln zł (82 proc.). Wsparcie ze strony spółki matki jest jednym z najważniejszych źródeł dochodu dla drużyny. Pozostałe wpływy, z tytułu transferów, dotacje z Canal+, pieniądze z biletów, mają mniejsze znaczenie. Nie bez znaczenia mogą być za to pieniądze za grę i ewentualne sukcesy w europejskich pucharach. Warto wspomnieć, że po wywalczeniu tytułu padło parę ważnych deklaracji od przedstawicieli miedziowego giganta. Klubowi obiecano m.in. 5 mln zł na dodatkowe transfery. Mimo że są to spore kwoty, to w porównaniu z zeszłorocznym zyskiem netto KGHM (3,51 mld zł) trudno mówić o ich znaczącym udziale w finansach całej grupy. Zagłębie Lubin straciło w 2006 roku 8,8 mln zł. - W zeszłym sezonie zdobyliśmy mistrza Polski, mimo że nasz budżet wcale nie był największy pod względem wielkości w całej I lidze - podkreśla rzecznik. Jego zdaniem, zaangażowanie spółki w piłkarski klub ma charakter długoterminowy. - Chcemy zbudować w Lubinie silny zespół oparty na mocnych fundamentach. W planach mamy rozbudowę i modernizację stadionu - informuje R. Poraj-Różacki. Stwierdził on, że lubiński klub jest ważny dla lokalnej społeczności, co uzasadnia "opiekę" ze strony spółki. W najbliższym czasie drużyna zmieni nazwę na nową, która jeszcze bardziej podkreśli związek z grupą KGHM.

Amica zarobi

na Lechu Poznań?

Zdaniem naszych rozmówców, jedną z ciekawszych drużyn w lidze jest poznański Lech. Klubem zarządza firma KKS Lech, w 100-proc. zależna od giełdowej Amiki. Największym atutem drużyny są jej wierni kibice, którzy tłumnie stawiają się na meczach Lecha.

W zeszłym sezonie średnia frekwencja w Poznaniu wyniosła około 16 tys., podczas gdy dla całej ligi jest to poniżej 8 tys. Jacek Rutkowski, prezes Amiki Wronki, nie zdradza wprost, ile wyniesie tegoroczny budżet klubu. - Nie potwierdzam liczb, które "krążą" po rynku. Dochody klubu w nadchodzącym sezonie będą o kilkanaście procent większe od ubiegłorocznych, w związku ze zwiększeniem się wpływów reklamowych - informuje szef firmy.

Przypomnijmy, że zeszłoroczny budżet "Kolejorza" wyniósł prawdopodobnie od 14 do 18 mln zł. Zdaniem J. Rutkowskiego, udział Amiki w ogólnej liczbie nakładów na sezon 2007/2008 wyniesie około 10 proc. To oznaczałoby wydatek rzędu co najmniej 2 mln zł. Dla porównania, w 2006 roku Amica zarobiła 6,8 mln zł. - W wymiarze sportowym będziemy walczyć o mistrzostwo Polski (przed rokiem drużyna zajęła 6. miejsce - przyp. red.). W sferze biznesowej skupimy się na rozwoju m.in. karty płatniczej Lech/Visa, klubowego sklepu online i telewizji internetowej LechTV - zapowiada prezes Rutkowski. Przyznaje, że trwają już prace nad kolejnymi projektami, które są związane z organizacją Euro 2012. Spółka z Wronek nie rozważa debiutu giełdowego Lecha Poznań. Niewykluczone jest jednak wejście prywatnych inwestorów. - Zaangażowanie Amiki w Lech Poznań ma znamiona inwestycji biznesowej z szansami na osiągnięcie zysku - ocenia P. Homiński.

Comarch chce

zagranicznej ekspansji

W bojowych nastrojach na inaugurację nowego sezonu czeka Cracovia. Klub, w którym giełdowy Comarch ma blisko połowę udziałów, ma do rozdysponowania w tym roku 15 mln zł. To o kilka milionów więcej niż przed rokiem.

- Udział spółki w budżecie Cracovii sięga około 37 proc. (około 6 mln zł - przyp. red.) - mówi Janusz Filipiak, prezes Comarchu. To niewiele, zważywszy że w 2006 roku skonsolidowany zysk netto krakowskiej firmy przekroczył 52,9 mln zł. Tymczasem dla porównania, zarobek Cracovii wyniósł 100 tys. zł. Dodatkowo w poprzednim sezonie, przy mniejszych dochodach, "Pasy" zajęły wysokie 4. miejsce. - W tym roku mamy apetyt na więcej. Nasza ekspozycja w kraju jest już na wystarczającym poziomie. Z punktu widzenia interesów spółki to najlepszy czas na rozpoczęcie zmagań międzynarodowych, dzięki grze w europejskich pucharach - twierdzi J. Filipiak. Szef firmy chwali się, że piłka nożna pomaga zdobywać nawet najdalsze rynki. - Towarzyskie mecze Cracovii w Chicago cieszą się ogromnym zainteresowaniem. Nie dość, że mamy pokrywane koszty, to jeszcze eksponujemy markę Comarchu na terenie USA - podkreśla prezes. Jego zdaniem, polskie kluby wciąż mogą wiele podpatrzeć od zagranicznych "kolegów". - Dla przykładu, nasze stadiony nie zarabiają w ogóle na organizacji najróżniejszych imprez, które niekoniecznie związane są z piłką nożną - wylicza J. Filipiak. Nie wykluczył on, że w przyszłości klub zadebiutuje na warszawskiej giełdzie.

Groclin może zarobić

na pucharze UEFA

Trochę tajemniczy, jeśli chodzi o uszczegółowienie finansowania zespołu Dyskobolii, jest producent poszyć foteli samochodowych z Grodziska Wielkopolskiego (właściciel 99,2 proc. kapitału SSA Groclin-Dyskobolia). Nieoficjalnie spekuluje się, że tegoroczny budżet klubu wyniesie około 26 mln zł. To o kilkanaście prNiestety, nikt ze spółki nie chciał wprost potwierdzić tych szacunków.

Drużyna piłkarska od kilku lat działa w ramach segmentu sportowego firmy. W jego skład wchodzi też m.in. promocja sportu oraz organizowanie najróżniejszych imprez. Nieoficjalnie coroczne nakłady Inter Groclinu Auto na klub sięgają co najmniej 7,5 mln zł. Dla porównania, zeszłoroczny zarobek grupy wyniósł blisko 10 mln zł. Te proporcje mogą trochę zastanawiać. Trzeba jednak pamiętać, że grodziski klub ma szanse poprawić finanse, bowiem będzie startował w Pucharze UEFA. Niemniej część specjalistów już od kilku lat wskazuje, że w dłuższym terminie trudno zbudować i utrzymać trwały sukces w małym miasteczku (12 tys. mieszkańców). Obawy są tym większe, że w przyszłości możliwe jest całkowite przeniesienie produkcji do zakładów spółki na Ukrainie. Z drugiej strony, jeśli chodzi o infrastrukturę, to grodziski klub może być wzorem dla najlepszych w Polsce. W ostatnim roku oddano do użytku m.in. sztuczną i w pełni oświetloną murawę. Niebawem na stadionie powinna pojawić się nowa tablica świetlna.

Nie sposób też nie wspomnieć, chociaż krótko, o Legii Warszawa, której właścicielem jest koncern ITI (właściciel giełdowego TVN-u). Wydawałoby się, że w warszawskim klubie, zeszłoroczny budżet szacuje się na 24 mln zł, jest wszystko co niezbędne, aby osiągnąć sukces (bogaty sponsor, zainteresowanie mediów itp.). Jednak postawa "legionistów" i niedawne wybryki ich kibiców pokazują, że piłka nożna nie jest do końca przewidywalnym biznesem. Trzeba pamiętać, że wykluczenie z klubu z europejskich pucharów to strata na zdobycie konkretnych pieniędzy.

J. W. Construction łączy

sentyment z biznesem

Równie pasjonująca walka powinna być w II lidze. Kilka drużyn nie ukrywa ambicji, jaką jest jak najszybszy awans do grona pierwszoligowców. Takie zadanie postawiła m.in. firma J. W. Construction przed kierownictwem i piłkarzami klubu KSP Polonii Warszawa (należy w 100 proc. do giełdowej spółki).

- To podstawowe zadanie na ten sezon - mówi Ryszard Matkowski, prezydent warszawskiego dewelopera. Niedawny debiutant zadeklarował w prospekcie emisyjnym, że łączne nakłady na sport (spółka zaangażowana jest jeszcze w siatkarską drużynę AZS Politechnika Warszawa) nie przekroczą 5 mln zł rocznie. - Te szacunki są aktualne - potwierdza przedstawiciel spółki. Dla porównania, zeszłoroczny skonsolidowany zysk netto dewelopera przekroczył 132 mln zł.

Prezydent spółki ciekawie tłumaczy sens zaangażowania się w drużynę "Czarnych Koszul". - W połowie wynika to z przemyślanej strategii marketingowo-reklamowej. Z drugiej strony, uznaliśmy, że działając głównie na rynku warszawskim, jesteśmy coś winni temu miastu - wyjaśnia R. Matkowski. W 2006 roku klub Polonia Warszawa stracił 3,3 mln zł. Prezydent przyznał, że taka sytuacja może się na razie utrzymać. - W dłuższej perspektywie chcielibyśmy, aby dochody i wydatki zespołu względnie się równoważyły - zapowiada przedstawiciel J. W. Construction.

Ryszard Krauze stawia

na Arkę Gdynia

Murowanym kandydatem do awansu do ekstraklasy wydaje się też Arka Gdynia. Klub, który został karnie zdegradowany do II ligi za korupcję, już dziś śmiało snuje mocarstwowe plany. Pomocną dłoń w tym trudnym momencie wyciągnął jeden z najbogatszych Polaków - Ryszard Krauze. 100-proc. właścicielem Arki Gdynia jest zresztą firma Baltway, należąca do grupy Prokomu Investments. Co ważne, budżet klubu został utrzymany na poziomie sprzed roku (co najmniej 9 mln zł). To ma pomóc drużynie w spokojnym awansie do I ligi. W perspektywie kilkuletniej R. Krauze nie ukrywa, że klub planuje dalsze wzmocnienia, które pozwolą skutecznie powalczyć o mistrzostwo Polski i Ligę Mistrzów. Dodatkowym argumentem, za inwestycją w piłkę nożną, jest też dla niego fakt organizacji Euro 2012, które odbędzie się m.in. w Trójmieście.

PKN Orlen

znudził się Wisłą?

Prawdziwą huśtawkę nastrojów przeżyli sympatycy Wisły Płock. Ich drużyna spadła z ekstraklasy po kompletnie nieudanym sportowo sezonie. Potem ze sponsorowania drużyny chciał się wycofać PKN Orlen (sponsor strategiczny płockiego klubu). Ostatecznie został, choć, jak tłumaczą przedstawiciele paliwowego giganta, "wsparcie ma znacznie mniejsze rozmiary". Zeszłoroczny budżet klubu zamknął siź kwotą zbliżoną do 8 mln zł, z czego Orlen pokrywał kilkadziesiąt procent tej kwoty. Na tle zeszłorocznych zysków giełdowej spółki (2,2 mld zł) to zaledwie kropla. Z drugiej strony, niewielka frekwencja i brak sukcesów sportowych nie pomagały Orlenowi w podjęciu decyzji o zwiększaniu budżetu. Nieoficjalnie wiadomo, że planowane wydatki piłkarskiej Wisły Płock w sezonie 2007/2008 sięgają kilku milionów złotych.

Tymczasem w ostatnią środę komisja licencyjna PZPN nie wydała zgody Ruchowi Chorzów na grę w ekstraklasie (chodzi m.in. o niepełną spłatę długów). Wiadomość jest istotna, gdyż oznacza, że miejsce chorzowskiej drużyny w I lidze zajmie prawdopodobnie właśnie Wisła Płock. Działania PZPN są też może wreszcie sygnałem do pewnej odnowy, która może wyjść polskiej piłce tylko na dobre.

Powolne zmiany

w dobrym kierunku

Podsumowując "piłkarskie doświadczenia" giełdowych spółek, możemy wysunąć parę wniosków. Na pewno widać stałe, rosnące zainteresowanie przedstawicieli rynku kapitałowego tą dyscypliną sportu. Pod tym względem powielamy zachodnioeuropejskie wzorce. Spółki giełdowe i ich właściciele podchodzą do inwestycji w piłkę nożną jak do każdego innego normalnego biznesu. Po okresie generowania strat zakładają oni w większości, że finanse klubów będą się systematycznie poprawiać. Dodatkowy wpływ na klimat w branży ma na pewno fakt organizacji Euro 2012.

Obecnie trudno wskazać firmę, która "zagalopowałaby się" w piłkarskim sponsoringu. Właściciele drużyn Orange Ekstraklasy to uznane podmioty, które mogą sobie pozwolić na taką formę reklamy. Co ważne, większość z nich chce zaistnieć w europejskich pucharach. Chodzi zwłaszcza o międzynarodową ekspozycję sponsora. Z uwagi na fakt, że miejsc premiowanych awansem nie starczy dla wszystkich pretendentów, powinniśmy być rokrocznie świadkiem zażartej walki o czołowe pozycje. To wymusi systematyczny wzrost budżetów i jeszcze lepsze widowisko.

komentarze

Konrad Pudło

specjalista ds. sponsoringu w media-sport

Idziemy wzorem Anglii

Nie dziwi mnie coraz większe zainteresowanie firm inwestycją w piłkę nożną. Fakty są takie, że ta dyscyplina sportu będzie najpopularniejsza w Polsce i Europie przez najbliższe 50 lat. Dodatkowo typowa reklama konwencjonalna jest coraz mniej skuteczna. W tej sytuacji promocja

poprzez futbol jest całkiem niezłym rozwiązaniem. Ewentualny sukces sportowy "otwiera" przed nami zainteresowanie wszelkiego rodzaju mediów. Taka perspektywa kusi niewątpliwie każdego, w tym także spółki giełdowe. Nie będę oryginalny, jeśli uznam, że największe szanse

na sukces rynkowy mają kluby o dużej liczbie kibiców (Lech Poznań, Arka Gdynia).

W dłuższej perspektywie jest też szansa zarobić na tym biznesie. Konkurencja stacji telewizyjnych, myślę tu zwłaszcza o Canal+, grupie ITI i Polsacie, spowoduje, że kolejne prawa do transmisji będą sprzedawane za coraz większe pieniądze. To przełoży się pozytywnie na systematyczny wzrost budżetów naszych drużyn. Nie zapominajmy też o nowych technologiach związanych z internetem i telefonią komórkową. Kwestią czasu jest ich pełne wykorzystanie w celu uatrakcyjnienia produktu "Orange Ekstraklasa". Nie mam złudzeń, że idziemy w kierunku wyznaczonym przez najlepszą ligę na świecie - angielską Premiership.

Stefan Szczepłek

dziennikarz sportowy w gazecie "rzeczpospolita"

Za wcześnie na zawojowanie Europy

Osobiście nie spodziewam się, aby nadchodzący sezon w Orange Ekstraklasie był przełomowy. Wzrost budżetów, który jest pochodną kilku udanych zagranicznych transferów, zostanie prawdopodobnie, niestety, "przejedzony". Nie słychać bowiem o jakichś nowych spektakularnych wzmocnieniach. Sądzę, że hierarchia klubów powinna zostać utrzymana. Powszechnie wiadomo o sporych budżetach dwóch czołowych drużyn - GKS-u Bełchatów (sponsor PGE - Polska Grupa Energetyczna - przyp. red.) i Zagłębia Lubin (KGHM Polska Miedź). Warto pamiętać znaną maksymę, że nie same pieniądze decydują o sukcesie. Gdyby tak było, to w finale mistrzostw świata zawsze grałyby Zjednoczone Emiraty Arabskie i Kuwejt. Poziom krajowych drużyn oceniam na II rundę europejskich pucharów. To nie pozwala myśleć o zawojowaniu Europy.

Pozytywnym przykładem jest na pewno Lech Poznań z nowym stadionem, na którym nie ma problemu z frekwencją. To przekłada się na realne wpływy ze sprzedaży biletów. W gorszej sytuacji są za to drużyny ze znacznie mniejszych miast, m.in. Groclinu Dyskobolii. Dlatego nie spodziewam się w najbliższym czasie, aby polskie kluby były samowystarczalne. Będziemy powielać warianty z Zachodu, gdzie właściciel zarabia poza stadionem, a klub jest jego "wizytówką".

Michał Marczak

analityk di bre

Klub klubowi nierówny

Inwestycje spółek giełdowych w kluby piłkarskie należy oceniać indywidualnie. Inny wpływ na finanse firmy ma np. przekazanie 10 mln zł dla KGHM, a inny np. dla Groclinu. Trudno więc do tego tematu podchodzić grupowo. Klub piłkarski, jak każde inne przedsiębiorstwo, może być rentowny. Wydaje mi się jednak, że nasze drużyny nie są jeszcze na tym etapie. Patrząc długoterminowo, to może być ciekawy model biznesowy. Uwzględniając wypełniony stadion z bogatą infrastrukturą, perspektywę Euro 2012 można mówić o pewnym drzemiącym potencjale. Firmy, zostając właścicielami drużyn piłkarskich, podkreślają, że wzmacniają swoją ekspozycję na rynku. Tak naprawdę do sukcesu reklamowego w sporcie nie trzeba mieć własnego klubu. Dla przykładu weźmy firmę Polkomtel i jej niewątpliwy sukces dzięki sponsorowaniu reprezentacji siatkarzy. Z drugiej strony, inwestycja w klub zawsze może mieć znamiona indywidualnych ambicji właściciela i próby jego wejścia "na salony".

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy