Rządy niektórych potęg przemysłowych są zaniepokojone aktywnością państwowych funduszy z krajów rozwijających się, kupujących udziały w firmach działających w państwach rozwiniętych.
Działają one od lat, ale ostatnio przybywa ich i coraz śmielej kupują udziały w firmach poza granicami własnych państw.
Chińczycy w Barclays
Najnowszym przykładem jest zapowiedź wejścia do akcjonariatu londyńskiego banku Barclays państwowego China Development Bank i kontrolowanego przez rząd Singapuru funduszu Temasek Holdings. W tym roku 3 mld USD Chiny zainwestowały w amerykański fundusz private equity Blackstone, rosyjski bank państwowy Wniesztorgbank wcześniej nabył akcje European Aeronautic Defense & Space (EADS), właściciela Airbusa, rządowy fundusz z Dubaju zaś kupił pakiet kontrolny w spółce zarządzającej portem lotniczym w Auckland (Nowa Zelandia).
Chiny chcą coraz więcej pieniędzy lokować w zagranicznych firmach. Mają do dyspozycji kilkaset miliardów dolarów. Do niedawna inwestycje zagraniczne Państwa Środka ograniczały się do obligacji skarbowych innych krajów, a teraz Chińczycy inwestują w bardziej ryzykowne aktywa, gdyż spodziewają się wyższej stopy zwrotu. Podobnie myślą Rosjanie. Zamierzają w tym celu wykorzystać część zasobów funduszu stabilizacyjnego, w którym gromadzone są pieniądze z eksportu ropy.