Państwowa kasa budzi niepokój

Potęgi przemysłowe boją się państwowych funduszy z krajów rozwijających się. Chcą wiedzieć, jak są zarządzane, i znać plany

Publikacja: 31.07.2007 09:58

Rządy niektórych potęg przemysłowych są zaniepokojone aktywnością państwowych funduszy z krajów rozwijających się, kupujących udziały w firmach działających w państwach rozwiniętych.

Działają one od lat, ale ostatnio przybywa ich i coraz śmielej kupują udziały w firmach poza granicami własnych państw.

Chińczycy w Barclays

Najnowszym przykładem jest zapowiedź wejścia do akcjonariatu londyńskiego banku Barclays państwowego China Development Bank i kontrolowanego przez rząd Singapuru funduszu Temasek Holdings. W tym roku 3 mld USD Chiny zainwestowały w amerykański fundusz private equity Blackstone, rosyjski bank państwowy Wniesztorgbank wcześniej nabył akcje European Aeronautic Defense & Space (EADS), właściciela Airbusa, rządowy fundusz z Dubaju zaś kupił pakiet kontrolny w spółce zarządzającej portem lotniczym w Auckland (Nowa Zelandia).

Chiny chcą coraz więcej pieniędzy lokować w zagranicznych firmach. Mają do dyspozycji kilkaset miliardów dolarów. Do niedawna inwestycje zagraniczne Państwa Środka ograniczały się do obligacji skarbowych innych krajów, a teraz Chińczycy inwestują w bardziej ryzykowne aktywa, gdyż spodziewają się wyższej stopy zwrotu. Podobnie myślą Rosjanie. Zamierzają w tym celu wykorzystać część zasobów funduszu stabilizacyjnego, w którym gromadzone są pieniądze z eksportu ropy.

Do dyspozycji 2,5 biliona

Stany Zjednoczone, Francja i Niemcy uważają, że trzeba wprowadzić regulacje umożliwiające nadzór nad państwowymi funduszami, których aktywa sięgają już 2,5 biliona dolarów, a za osiem lat, według prognozy banku inwestycyjnego Morgan Stanley, będą dysponowały 12 bilionami dolarów. Obecnie nie zajmuje się tym żadna międzynarodowa instytucja. Amerykanie chcą, aby odpowiednie reguły opracowały Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Bank Światowy. Najbardziej niektóre rządy zachodnie irytują nie tylko wielkie możliwości finansowe zagranicznych funduszy, ale przede wszystkim brak informacji o ich planach.

Naciski na Brukselę

- To nowe zjawisko i pilnie musimy się tym zająć - uważa Angela Merkel, kanclerz Niemiec. Nasi zachodni sąsiedzi wraz z Francją naciskają Brukselę, by Unia Europejska zademonstrowała jednolite podejście do tej kwestii. Komisarz Peter Mandelson zaproponował, by w firmach o znaczeniu strategicznym wprowadzić złote akcje gwarantujące, że te przedsiębiorstwa nie znajdą się pod kontrolą innych państw.

Dla wielu zwolenników kontrolowania takich inwestycji wzorcem jest Norwegia, gdzie od lat działa globalny fundusz emerytalny, którego inwestycje w różne aktywa sięgają 324 miliardów dolarów. Co roku rząd publikuje informacje, w czym ulokowane są pieniądze. Zgodnie ze strategią fundusz może kupować tylko małe udziały w firmach.

Clay Lowery, wysoki urzędnik amerykańskiego ministerstwa finansów, uważa, że ważnym elementem regulacji powinna być polityka informacyjna, by nie trzeba było zgadywać, jakie plany mają tacy inwestorzy. Edwin Truman z Peterson Institute for International Economics oczekuje, że nowe regulacje powinny pomóc w zorientowaniu się, jak fundusze państwowe będą zarządzane, jakie będą ich cele i w jaki sposób będą informować rządy innych państw o swoich planach. Willem Buiter, profesor London School of Economics, uważa, że te fundusze, które nie zastosują się do reguł, nie powinny mieć możliwości inwestowania poza granicami swojego państwa.

- USA i inne kraje rozwinięte przesadzają - uważa Fang Ning, wicedyrektor pekińskiego Instytutu Socjologii i Polityki, który doradza chińskim władzom.

Więcej szkody niż pożytku

Przeciwnicy nowych regulacji uważają, że przyniosą one więcej szkody niż pożytku. Alistair Darling, szef brytyjskiego resortu finansów, jest przeciwny chronieniu firm przed przejęciami przez państwowe fundusze. John Grieve, wiceprezes Banku Anglii, obawia się, że zmiana polityki zasobnych w rezerwy walutowe państw, które dotąd były pożyczkodawcami, we właścicieli aktywów, możeBloomberg

Barclays mimo chińskiego zastrzyku stracił poparcie

Kierownictwo ABN Amro, największego banku w Holandii, już nie popiera oferty przejęcia złożonej przez brytyjski Barclays. W największej batalii w historii bankowości ogłosiło neutralność. Wprawdzie niedawno londyński bank, dzięki wsparciu finansowemu ze strony państwowego banku chińskiego (China Development Bank) i kontrolowanego przez władze Singapuru funduszu Temasek Holdings podwyższył cenę o 2,5 mld euro, do 67,5 miliarda euro (w tym 24,8 mld euro ma stanowić gotówka), ale nie przebił konkurencyjnej propozycji złożonej przez konsorcjum z Royal Bank of Scotland (RBS) na czele. Partnerami RBS są hiszpański Santander i belgijsko-holenderski Fortis. Międzynarodowe trio akcjonariuszom ABN Amro proponuje 71,1 mld euro, zaś 93 proc. tej kwoty ma stanowić gotówka.

Wczoraj zarząd ABN Amro ogłosił komunikat stwierdzający, że wprawdzie propozycja Barclaysa jest zgodna ze strategiczną wizją kierownictwa holenderskiego banku, ale z finansowego punktu widzenia nie może jej zarekomendować udziałowcom. Poparcie dla związku z Barclaysem było zrozumiałe, gdyż ABN Amro pod nowym szyldem funkcjonowałby z grubsza w obecnym kształcie. RBS i partnerzy nie ukrywają, iż ich zamiarem jest pokrojenie holenderskiego banku na kawałki i podzielenie się jego aktywami. W minionym kwartale ABN Amro zarobił 1,13 miliarda euro, o 7,1 proc. mniej niż przed rokiem.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy