Opublikowane we wtorek w nocy wyniki za II kwartał Telekomunikacji Polskiej rozczarowały inwestorów, a założenia strategii, którą zarząd przedstawił rano, nikogo nie zaskoczyły. Kurs narodowego operatora tracił od początku sesji m.in. dlatego, że spółka skorygowała w dół prognozę przychodów na 2007 r., a w odczuciu specjalistów brakuje jej precyzyjnego planu działania.
Prognoza w dół
Przychody ze sprzedaży grupy w II kwartale spadły o 2,9 proc., do 4,5 mld zł, wynik operacyjny zmniejszył się o 13,13 proc., do 688 mln zł, a netto - o 9 proc., do 495 mln zł. Zgodnie z przewidywaniami analityków, którzy (pisaliśmy o tym pierwsi) sądzili, że TP nie wypełni rocznej prognozy, zakładającej obniżkę przychodów o około 1 proc., TP mówi od wczoraj o 2,8-proc. spadku. Zweryfikowała założenie, bo jak tłumaczył zarząd, rynek rośnie o wiele wolniej, niż się spodziewano.
Strategia bez nowości
Strategia TP, pod którą podpisał się kierujący spółką od 9 miesięcy Maciej Witucki, też nie zaskoczyła inwestorów. Tym bardziej że większość kroków grupy była do przewidzenia od dłuższego czasu, a niedawno bank inwestycyjny Merrill Lynch cytował prezesa Wituckiego w opracowaniu opisującym, co firma uwzględni w strategii. Tom Chadwick pisał m.in. o zmniejszeniu inwestycji, sprzedaży siedziby, redukcji etatów i wysokiej dywidendzie.