Dzięki niedawnemu zakupowi pakietu 39 proc. akcji kanadyjskiej firmy Loon Energy, Jan Kulczyk ma szanse zająć jedno z czołowy miejsc wśród polskich szejków naftowych. Będzie to tym łatwiejsze, że ich poczet jest na razie bardzo krótki.
Jan Kulczyk
Loon Energy ma liczne koncesje poszukiwawcze: w Brunei, Kolumbii, Syrii, Pakistanie oraz w Słowenii i stara się o kolejne, m.in. w Peru. Jednak jakie są jej tzw. udokumentowane złoża ropy i gazu, nie wiadomo. W dodatku ilości tych surowców, jakie spółka wydobywa teraz, są na tyle małe, że właściwie pomijalne. Także rynkowa kapitalizacja Loon Energy, jak na spółki wydobywcze, wydaje się więcej niż skromna - wynosi tylko około 170 mln zł. Wszystko to sprawia, że pierwszy poczet polskich szejków wypada nam zacząć od innego niż Loon Energy przedsiębiorstwa i innego niż Jan Kulczyk nazwiska.
Bez wątpienia palmę pierwszeństwa, zarówno ze względu na aktualną wielkość wydobycia, jak i na bogactwo dotychczasowych doświadczeń, należy tu oddać Polskiemu Górnictwu Naftowemu i Gazownictwu. Dokładniej zaś sanockiemu oddziałowi koncernu, który jest kontynuatorem ponad 100-letniej tradycji eksploatacji złóż ropy naftowej na ziemiach polskich.
Krzysztof Głogowski