Co ma klin do bezrobocia?

Trwające ożywienie gospodarcze sprawia, że problem znalezienia pierwszej pracy, choć nadal poważny na tle innych gospodarek światowych, stopniowo traci na znaczeniu. Ale poprawa na rynku pracy nie obejmuje swoim zasięgiem wszystkich grup bezrobotnych

Publikacja: 18.08.2007 08:16

Już przywykliśmy do informacji o ciągłej poprawie sytuacji na rynku pracy w Polsce. Na koniec czerwca stopa bezrobocia wyniosła 12,4 proc. wobec 16 proc. przed rokiem, a według danych Eurostatu od kwietnia br. palmę pierwszeństwa pod względem wysokości stopy bezrobocia w Unii Europejskiej dzierży już nie Polska, lecz Słowacja. W maju po raz pierwszy od ponad ośmiu lat liczba bezrobotnych spadła poniżej 2 mln osób, a przez rok obniżyła się o niespełna 600 tys. Ta ostatnia wielkość porównywalna jest z populacją Poznania. Pędząca gospodarka przyczynia się do zwiększonego zapotrzebowania na pracę, a zatrudnienie znajdują także osoby o niższych kwalifikacjach. Rekordy biją ponadto roczne wzrosty zatrudnienia (4,6 proc. w czerwcu). Jednakże w świetle tych pozytywnych danych warto zwrócić uwagę na kilka zjawisk.

Łatwiej o pierwszą pracę

Po pierwsze, cieszy fakt zmniejszającej się stopy bezrobocia wśród osób młodych, tj. w wieku 15-24 lat. W I kwartale ów odsetek wynosił 25,6 proc. To nadal dużo, ale znacznie mniej niż dwa lata wcześniej (41,2 proc.). Ludzie młodzi, prężni, dobrze wykształceni, aczkolwiek często bez doświadczenia zawodowego, stanowią cenny narybek dla pracodawców. Możliwość rozwoju zawodowego połączona z perspektywami odpowiednio dużego uposażenia to często bardzo istotne kwestie dla początkujących uczestników rynku. Jeżeli ich spojrzenie w przyszłość trąci pesymizmem - nierzadko decydują się na emigrację w celach zarobkowych. Trwające ożywienie gospodarcze sprawia, że problem znalezienia pierwszej pracy, choć nadal poważny na tle innych gospodarek światowych, stopniowo traci na znaczeniu.

Po drugie, poprawa na rynku pracy nie obejmuje swoim zasięgiem wszystkich grup bezrobotnych. Optymistycznie nie nastraja fakt dużej liczby osób długotrwale bezrobotnych, tj. takich, które aktywnie poszukiwały pracy dłużej niż rok. Począwszy od roku 2002, który wraz z rokiem następnym charakteryzował się rekordowo wysokimi stopami bezrobocia, przekraczającymi 20 proc. w miesiącach zimowych, odsetek długotrwale bezrobotnych oscyluje wokół 50 proc. W roku 1998, kiedy to w miesiącach letnich stopa bezrobocia spadła do poziomu niższego niż 10 proc., liczba ta kształtowała się na poziomie 35 proc. Spośród krajów Unii Europejskiej jedynie Słowacja charakteryzuje się większym udziałem długotrwale bezrobotnych, a porównywalnie duża liczba ma miejsce w Niemczech, Włoszech, Grecji, a ostatnio - także w Bułgarii. Wracając do danych z Polski, zauważamy także niepokojącą tendencję do wydłużania się przeciętnego okresu pozostawania bez pracy. O ile w roku 2002 było to 16 miesięcy, o tyle w pierwszym kwartale br. - już przeszło półtora roku pomimo tak silnego spadku ogólnej liczby osób bez pracy.

Narzędzia ekonomiczne do wykorzystania

Powyższe zagadnienia prowokują do postawienia pytań o narzędzia polityki gospodarczej, które mogłyby choćby częściowo ułatwić życie na rynku pracy osobom najdłużej szukającym pracy. Nie jest to łatwe, gdyż bezrobocie trwające dostatecznie długo to także problem społeczny. Osoby, które nie są w stanie znaleźć zatrudnienia, wykazują dużą podatność na depresję, co może prowadzić do wykluczenia społecznego. Tacy ludzie przestają wierzyć w polepszenie ich sytuacji bytowej, pojawia się więc mechanizm błędnego koła. Ponadto utrata pracy stanowi jedno z najbardziej nieprzyjemnych wydarzeń życiowych obok utraty bliskiej osoby oraz rozwodu.

Konieczność wspierania i podnoszenia na duchu nie wyklucza jednakże stosowania narzędzi ekonomicznych. Narzucają się one same po wnikliwej analizie danych o bezrobociu za pierwsze pięć lat obecnego stulecia. Przykłady innych krajów (większość państw Unii Europejskiej wraz z Norwegią, Stanami Zjednoczonymi i Japonią, patrz: tabela) pokazują, że stopa bezrobocia długookresowego wykazuje dużą współzależność z rozmiarem klina podatkowego u osób, których wynagrodzenia kształtują się na poziomie 2/3 średniej krajowej (tj. niewiele poniżej mediany w realiach Polski), oraz z wielkością klina w rodzinach z dwójką dzieci, gdzie tylko jeden ze współmałżonków ma zatrudnienie. Co ciekawe, ta ostatnia kategoria jest silnie skorelowana ze stopą bezrobocia ogółem, a ponadto nie obserwuje się statystycznie istotnego związku przeciętnego poziomu klina z bezrobociem ogółem. Przez pojęcie "klin podatkowy" rozumiem narzuty na wynagrodzenia, które poza podatkiem dochodowym od osób fizycznych obejmują również tzw. parapodatki, czyli składki na system zabezpieczenia społecznego opłacane zarówno przez pracodawcę, jak i pracownika.

Wydaje się zatem logiczne, że pomocą mogą być tutaj środki, które obniżą rozmiar klina szczególnie rodzinom wychowującym dzieci i charakteryzującym się względnie niewysoką stopą życiową. W minionych latach Polska notowała trzeci pod względem wysokości klin podatkowy na tle krajów Unii Europejskiej u rodzin z dwójką dzieci, gdzie tylko jeden ze współmałżonków jest aktywny zawodowo. W przypadku trójki dzieci Polska zajmowała wręcz pozycję "lidera". Obniżka składki rentowej z dniem 1 lipca br. o 3 pkt proc. po stronie pracownika niewiele tutaj pomogła. Co więcej, dotychczas klin podatkowy był praktycznie niewrażliwy ani na wielkość dochodu podatnika, ani na liczbę dzieci pozostających na utrzymaniu. Inaczej jest np. w Irlandii, Wielkiej Brytanii oraz Austrii, gdzie powyższe zróżnicowanie występuje i jest silne. Państwa te, stosując na szeroką skalę ulgi podatkowe na każde dziecko w rodzinie, mają stopę bezrobocia długookresowego na poziomie niższym niż 1,5 proc. (patrz: tabela). W Polsce do końca ubiegłego roku system podatkowy przewidywał takie rozwiązania wyłącznie dla osób samotnych wychowujących dzieci i tylko na jedno z nich. Obecnie wszyscy rodzice składający deklarację PIT mogą odliczyć od podatku symboliczne 120 zł rocznie na każde dziecko.

Wprowadzenie ulg bądź kwot odliczanych od dochodu i przypadających na każde dziecko pozostające na utrzymaniu rodziców automatycznie zmniejszyłoby rozmiar klina podatkowego w rodzinach wielodzietnych o skromnych zarobkach. Perspektywa otrzymywania wyższych wynagrodzeń "na rękę" wpłynęłaby zatem na skrócenie czasu poszukiwania pracy we wspomnianej grupie społecznej, obniżając tym samym roszczenia płacowe osób najmniej zarabiających mających na utrzymaniu rodzinę. Ulgi rodzinne odgrywają także istotną rolę w postrzeganiu wydatków ponoszonych na dzieci jako inwestycję w przyszłe pokolenie wraz z dbałością o utrzymanie dziedzictwa narodowego.

Ekonomista Banku BGŻ

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy