Rosyjski Łukoil po raz kolejny zagroził, że podniesie ceny ropy naftowej. Podwyżki miałyby dotknąć m.in. polskich kontrahentów koncernu.
Przedstawiciele największych w naszym kraju spółek paliwowych uspokajają jednak, że nie będzie to miało większeg0 wpływu na wypracowywane przez nie wyniki.
- Opieramy się na kontraktach długoterminowych, które zawieramy po to, by zabezpieczyć się przed takimi nagłymi sytuacjami - mówi Beata Karpińska z biura prasowego PKN Orlen. Jednocześnie uspokaja, że wśród dostawców płockiej spółki nie ma Łukoilu. Także Marcin Zachowicz, rzecznik prasowy Grupy Lotos, informuje, że gdański koncern nie korzysta z ropy dostarczanej przez Łukoil. - Informacja o planowanych podwyżkach cen ropy jest dla nas neutralna, gdyż nie kupujemy od Łukoilu tego surowca - uspokaja M. Zachowicz.
Inwestorzy nie przejęli się groźbą rosyjskiego koncernu. Kurs Lotosu spadł o 0,4 proc., do prawie 44 zł. Za jeden walor Orlenu płacono natomiast 59 zł, po wzroście kursu o 6,5 proc. Skok nastąpił na koniec notowań. Jeszcze przed 16.10 akcje kosztowały 56,25 zł.