Rosyjscy weterynarze mogą rozpocząć inspekcje polskich producentów mięsa i produktów mlecznych po 21 października - powiedział agencji Interfax szef rosyjskiej Służby Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego Siergiej Dankwert. Ta data miała zostać ustalona podczas spotkania rosyjskich negocjatorów z przedstawicielami Komisji Europejskiej (KE) w zeszłym tygodniu w Brukseli. Siergiej Dankwert przyznał, że nie otrzymał jeszcze z KE oficjalnej zgody na inspekcje.
Przypomnijmy: 3 października Rosja zakazała importu mączki rybnej z Polski z powodu rzekomego wykrycia w niej białka zwierzęcego. Ostrzegła też, że może zakazać importu produktów pochodzenia roślinnego z Polski za pośrednictwem krajów trzecich. Z kolei import mięsa i nabiału ma być możliwy od 1 listopada tylko od tych firm, które ponownie uzyskają certyfikaty (obecnie w sumie 58 spółek ma prawo eksportu do Rosji). Strona rosyjska zapowiedziała wczoraj "stuprocentowe monitorowanie litewskich firm, które wiozą do Rosji polskie pomidory, kartofle, cebulę, jabłka, kapustę i inne produkty pochodzenia roślinnego". Nie padły żadne konkrety odnośnie do sposobu monitoringu. Rosja twierdzi, że polskie warzywa i owoce zawierają zbyt duże ilości szkodliwych substancji.
Siergiej Dankwert zaprzeczył, jakoby zaostrzenie restrykcji w handlu z Polską miało podłoże polityczne. - Niestety, w polskiej prasie jest bardzo dużo materiałów, które upolityczniają nasze stosunki w sferze handlu - mówi Siergiej Dankwert. Dodaje, że datę rozpoczęcia inspekcji (dzień po wyborach parlamentarnych w Polsce) wybrano po to, aby nie upolityczniać sprawy zakazu eksportu polskich produktów do Rosji.
INTERFAX