Po ostatnich miesiącach, o których najlepsze, co można powiedzieć, to to, że mamy je już za sobą, w szeregach giełdowych analityków ponownie zagościł optymizm. Na rynku znów dość obficie wysypały się rekomendacje kupna, ceny docelowe wciąż utrzymują się średnio kilka procent powyżej rynkowych kursów. Co więcej, wiele wskazuje na to, że pozytywny nastrój może już wkrótce znów powrócić do spółek, które na niedawnym minikrachu ucierpiały najbardziej.
Małe znów jest piękne?
Jednymi z największych spadkowiczów lipcowego załamania były małe spółki. Nawet obecnie indeks sWIG80 wciąż znajduje się 18 proc. pod swoim ostatnim szczytem. Niewiele lepiej wypada mWIG40, któremu do swojego historycznego maksimum brakuje 17 proc. W najkorzystniejszym świetle prezentuje się grono firm największych - WIG20 jest niewiele ponad 1 proc. pod lipcowym wierzchołkiem.
Paradoksalnie, rekomendacje analityków rozkładają się obecnie zupełnie odwrotnie. Średnia z wycen wskazuje, że spółki duże (L w interpretacji GPW) są niedoszacowane w 4,9 procentach. O wiele lepiej prezentuje się segment firm średnich (M). W tym wypadku przeciętne niedowartościowanie wynosi 19,6 proc. Warto zauważyć, że wyceny, na których opierają się te obliczenia, pochodzą z rekomendacji opracowanych już po ostatnim załamaniu rynkowym.
Najlepsze perspektywy reprezentują - według analityków - giełdowe maluchy (S). W tym wypadku potencjał wzrostu jest równy aż 27 proc. Każdy, kto od czasu do czasu przegląda analizy maklerskie, zdaje sobie zapewne sprawę, że jest to wielkość niebanalna i raczej rzadko spotykana w rekomendacjach.