Kursom małych i średnich firm wciąż daleko do rekordów

Dla posiadaczy akcji spółek spoza WIG20 ostatni rekord tego indeksu ma dość abstrakcyjne znaczenie. Kurs zaledwie co czwartej średniej spółki znajduje się w trendzie wzrostowym

Publikacja: 13.10.2007 10:42

Indeks WIG20 - podążając w ślad za indeksami amerykańskimi i rynkami wschodzącymi - symbolicznie przypieczętował w minionym tygodniu powrót hossy, bijąc lipcowy rekord (przynajmniej jeśli chodzi o kurs zamknięcia). Z przekonaniem inwestorów na świecie o tym, że nie warto już obawiać się kryzysu w amerykańskiej gospodarce, można się zgadzać lub nie. Nie można jednak dyskutować z oczywistymi faktami - rekord WIG20 jednoznacznie świadczy o tym, że ponad czteroletnia hossa trwa. I nie zmienia tego fakt, że w piątek utrzymanie się indeksu na rekordowym poziomie stanęło pod znakiem zapytania (patrz ramka). Wiele wskazuje na to, że powtórzył się scenariusz z połowy zeszłego roku - podobnie jak ówczesny majowy krach, ostatnia letnia wyprzedaż okazała się jedynie korektą. Dla inwestorów czytających nasze cotygodniowe analizy rekord WIG20 nie jest niespodzianką. O tym, że trendy spadkowe odchodzą do przeszłości, pisaliśmy już w końcu sierpnia.

Niestety, powrót hossy jest wciąż bardzo wybiórczy. WIG20 bije rekordy, ale tego samego nie można powiedzieć o kursach średnich i małych spółek. Mimo że indeks mWIG40 konsekwentnie rósł od początku miesiąca, to i tak nie zdołał jeszcze pokonać kluczowego poziomu oporu, jakim jest szczyt z początku września (4837 pkt). Z kolei sWIG80 co prawda zdołał naruszyć (w czwartek) analogiczne maksimum, ale dzień później zrobił krok wstecz.

Trend boczny to norma

Z punktu widzenia analizy technicznej nie ma przesłanek, by mówić o powrocie trendu wzrostowego na rynek średnich i małych spółek. Sytuacja zmieniłaby się dopiero po pokonaniu wspomnianego wrześniowego szczytu. Bardziej właściwym określeniem jest trend boczny, a bardziej precyzyjnie - kanał boczny. Zarówno mWIG40, jak i sWIG80 znajdują się w charakterystycznym układzie, w którym górnym ograniczeniem wahań jest wspomniany szczyt, zaś dolną granicą (i zarazem poziomem wsparcia) - dołki z września i początku października. Warto zwrócić uwagę, że czas trwania owej formacji (6 tygodni) jest już praktycznie taki sam, jak czas trwania ostatniej fali spadkowej (rozpoczętej w końcu czerwca i zakończonej w połowie sierpnia). Co nie znaczy, że nie może być jeszcze dłuższy.

Indeksy to z punktu widzenia inwestora dość abstrakcyjny twór, niekoniecznie odzwierciedlający to, co dzieje się z danym portfelem zawierającym akcje poszczególnych spółek. Dlatego przyjrzeliśmy się wykresom notowań każdej z 40 firm wchodzących w skład mWIG40 pod kątem płynących z nich sygnałów. Kryterium oceny jest proste - jak względem siebie położone są kolejne szczyty i dołki.

Jak się okazało, kursy większości spółek (60 proc.) znajdują się w trendzie bocznym, tzn. pomiędzy ostatnim szczytem i dołkiem. Co ciekawe, w tym gronie są choćby niektóre firmy związane z szeroko pojętym rynkiem budowlanym i nieruchomości, takie jak Mostostal Export, Mostostal Zabrze czy też Dom Development. Jak widać, po mocnych spadkach kursów spółek z tego sektora nie przyszło automatycznie równie szybkie odreagowanie.

Powrót hossy może się

opóźnić

Spółki o kursach znajdujących się w trendach wzrostowych to wśród "średniaków" wciąż raczej wyjątki niż reguła. Jest ich niespełna jedna czwarta. Jak wynika z naszej analizy, tendencją zwyżkową mogą pochwalić się głównie banki (Getin, Handlowy, Kredyt Bank, Millennium). To akurat nie zaskakuje, bo banki bardziej kojarzą się z segmentem dużych spółek, a te radzą sobie ostatnio bardzo dobrze.

Stagnacja notowań wśród średnich i małych firm nie musi oczywiście zapowiadać ich spadku. Być może jest to raczej faza akumulacji walorów. Problem polega na tym, że pojawiają się wątpliwości, czy owa stagnacja szybko dobiegnie końca. Na myśl przychodzi trend boczny, w jakim mWIG40 (wówczas jeszcze jako MIDWIG) znajdował się aż przez rok, począwszy od kwietnia 2004 r.

Czy uda się obronić wzrost

zysków?

Porównanie to uprawniają obawy, że podobnie jak wówczas, nie uda się utrzymać wyśrubowanego tempa wzrostu gospodarczego, a to właśnie kursy średnich i małych spółek są mocno uzależnione od koniunktury ekonomicznej. Zresztą jeden z czynników mogących wpłynąć negatywnie na tempo wzrostu gospodarczego jest właściwie zagwarantowany. Słabsza koniunktura w USA jest faktem, a kwestią czasu jest jej przełożenie się na Europę. Wypada mieć nadzieję, że ten negatywny efekt będzie na tyle słaby, że nie zahamuje wzrostu zysków spółek (to, że w III kwartale firmy zdołały poprawić wyniki, praktycznie nie budzi wątpliwości).

WIG20: falowania ciąg dalszy

Ostatnie osiem tygodni przyniosło regularnie powtarzające się fale wzrostowe i spadkowe WIG20. Dzięki temu, że fale zniżkowe były za każdym razem słabsze niż zwyżkowe, indeks stopniowo osiągał coraz wyższe poziomy. Trzecia fala wzrostowa umożliwiła mu pokonanie lipcowego rekordu. Wskaźnikiem dobrze odzwierciedlającym zachowanie WIG20 jest oscylator stochastyczny. Kiedy na początku października wybił się on ze strefy wyprzedania, był to kolejny raz trafny sygnał. W minionym tygodniu oscylator zawędrował do strefy wykupienia, co może oznaczać, że nadchodzące sesje przyniosą raczej krótkoterminową falę spadkową niż nowe rekordy.

KGHM: kurs się zagalopował

Jednym z głównych "autorów" czwartkowego rekordu WIG20 był KGHM, którego kurs skoczył wówczas o 6,2 proc., również osiągając poziom najwyższy w historii. Problem w tym, że sygnał ten nie znalazł na razie potwierdzenia w notowaniach miedzi. Cena czerwonego metalu pozostaje nie tylko poniżej szczytu z maja 2006 r., ale również lokalnego maksimum z maja br. (ten drugi poziom oporu sprowokował nawet korektę na początku października). W efekcie wskaźnik siły relatywnej KGHM względem ceny miedzi w Londynie zbliżył się do niebezpiecznie wysokiego poziomu, co może zapowiadać korektę względem notowań czerwonego metalu.

Waluty: złoty rośnie w siłę

Czwartek upłynął pod znakiem rekordu nie tylko na rynku akcji dużych spółek. Tego samego dnia nowe tegoroczne maksimum względem dolara, jak i euro zanotował złoty. Jedno- czesny skok notowań firm i gwałtowne umocnienie naszej waluty mogło być sygnałem powrotu inwestorów zagranicznych na warszawską giełdę. Tak czy inaczej, analiza techniczna zapowiada dalszy wzrost wartości złotego, co może być niepokojące dla spółek uzyskujących dochody z eksportu, ale z drugiej strony przyczynić się może do zmniejszenia presji inflacyjnej (poprzez tańszy import). To z kolei ma szansę skłonić RPP do wstrzymania się z podwyżkami stóp procentowych.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy