Filar z NBP: Wzrost PKB w 2008 r. wyniesie 5-6%

Warszawa, 05.11.2007 (ISB) - Wzrost PKB w 2008 roku wyniesie między 5% a 6%, wynika z piątkowej wypowiedzi członka Rady Polityki Pieniężnej (RPP) Dariusza Filara dla agencji ISB. Według niego, utrzymanie takiego tempa wzrostu pozwoli na realizację niezbyt ambitnego budżetu na przyszły rok.

Publikacja: 05.11.2007 09:29

"Zgadzam się z prognozami dotyczącymi dynamiki PKB zawartymi w październikowej projekcji inflacji banku centralnego. Uważam bowiem za realistyczne te wszystkie prognozy, które sytuują przyszłoroczny wzrost gospodarczy Polski w przedziale 5-6%" - powiedział Filar w wywiadzie dla ISB.

Więcej natomiast wątpliwości u członka rady budzą pozostałe wskaźniki makroekonomiczne, a szczególnie działający bardzo pozytywnie kurs walutowy.

"Na kurs złotego działają w ostatnim okresie dwa czynniki. Globalne słabnięcie dolara to czynnik oczywisty i nie warto się nad nim dłużej zatrzymywać. Drugim mechanizmem, widocznym od końca sierpnia, jest fakt, że w warunkach niepokoju na globalnych rynkach finansowych polski rynek został uznany za relatywnie bezpieczny. A więc z przyczyn niefunamentalnych została obniżona premia za ryzyko i nastąpił znaczący napływ kapitału do Polski" - tłumaczy Filar.

Według członka RPP, o ile ten czynnik dotyczący słabości dolara można traktować, jako taki, który będzie jeszcze trwał, to nie wiadomo, jak długo jeszcze potrwa napływ pieniędzy z zagranicy.

"Oczywiście, mocny złoty pomagał do tej pory w opanowaniu inflacji, nie pozwalając na odzwierciedlanie się w cenach wysokich cen ropy naftowej. Nie ma jednak żadnej gwarancji, że z taką samą siłą ten czynnik będzie działał w przyszłości" - ostrzega Filar.

W ocenie członka władz monetarnych nie należy natomiast przeceniać znaczenia czynnika politycznego i wyniku ostatnich wyborów parlamentarnych.

"Czynnik polityczny i wygrane przez Platformę Obywatelską (PO) wybory mają minimalny wpływ na kurs walutowy. Zwracam uwagę, że tendencja umacniania się złotego trwa od sierpnia, a teraz kilkanaście dni po wyborach na rynku walutowym nie widać wzrostów, pojawiła się nawet korekta" - zauważa Filar.

Według niego, ważniejsze od wyniku wyborów będą pierwsze działania nowego rządu i ministra finansów.

"Tylko minister finansów, który wytworzy przekonanie, że będzie prowadził bardzo zrównoważoną politykę fiskalną, że będzie mocno pilnował deficytu wpłynie pozytywnie na nastroje rynku. Natomiast z punku widzenia polityki monetarnej ważne będzie dopiero to, co pokaże w budżecie na 2009 rok. Na zasadnicze zmiany w przyszłorocznym budżecie jest już bowiem za późno" - wyjaśnia członek Rady.

Kształt budżetu na 2009 rok jest bardzo ważny także w perspektywie szybkiego przyjęcia przez Polskę euro. Zdaniem Filara, w odniesieniu do budżetu na rok 2009 można jeszcze podjąć działania, które spowodują, że spełnienie kryteriów konwergecji nie będzie zagrożone. Zwraca on uwagę na to, że spełnienie kryterium budżetowego i inflacyjnego musi być ocenianie jako trwałe i dające rękojmię pewnej trwałości. Dotyczy to na przykład wątpliwości po stronie europejskiej, czy kurs walutowy, który tak bardzo pomógł w zbiciu inflacji taką rękojmię trwałości daje.

"Z żalem muszę stwierdzić, że budżet na 2008 rok jest budżetem kontynuacji, nie przynosi żadnych zmian strukturalnych, szczególnie po stronie wydatkowej. W jego obecnym kształcie, sprawdzi się tylko wówczas, gdy wzrost gospodarczy utrzyma się na zakładanym poziomie. Na szczęście tak powinno być, ale nie wykorzystano szansy jaką dawał doskonały dla gospodarki rok 2007" - mówi Filar.

Według członka RPP nie ma natomiast zagrożenia ze strony kryzysu w USA. Dzięki innej strukturze rynku finansowego, dzięki innym procedurom na rynku kredytów hipotecznych pewne ryzykowne instrumenty rynku finansowego w Polsce w ogóle nie funkcjonują. Dlatego wpływ kryzysu jest tylko pośredni np. z tego wynika napływ kapitału do Polski i wzmocnienie złotego.

"Byłbym też bardzo powściągliwy w ocenianiu potencjalnego wpływu gospodarki amerykańskiej na polską. Prognozy głównych ośrodków analitycznych dla USA wciąż zmieniły się bardzo niewiele - to cały czas kryzys rynków finansowych, a nie kryzys gospodarki. Po drugie przeniesienie się ewentualnego osłabienia z USA na gospodarki europejskie to kwestia kilku kwartaWiększym problemem dla polskiej gospodarki może natomiast okazać się sytuacja na rynku pracy. Powstaje niebezpieczna sytuacja, że bezrobocie pozostanie wysokie, a przedsiębiorstwa nie będą miały kogo zatrudniać.

"To się wiąże z kwestią naturalnej stopy bezrobocia. Jeśli stopa bezrobocia rejestrowanego spada poniżej stopy naturalnej, rodzi to napięcia inflacyjne. I z taką sytuacja mamy teraz w Polsce do czynienia" - tłumaczy członek RPP.

Wpływ tego faktu na inflację zależy od tego, na ile to się odzwierciedli w płacach. I tu znów pojawia się problem efektu bazy statystycznej w 2007 roku - na skutek małej ilości rąk do pracy może on się w wynagrodzeniach w ogóle nie pojawić.

"Cały okres - od dziś do końca marca, gdy poznamy zrewidowany koszyk inflacyjny - to czas dla Rady bardzo silnego wyzwania i bardzo trudnej sytuacji wymagający podejmowania bardzo wyważonych decyzji" - kończy Filar. (ISB)

lk/tom

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy