Grupa Ropczyc po dziewięciu miesiącach tego roku ma 2,9 mln zł straty, wobec 11,2 mln zł zysku rok wcześniej - wynika z wstępnych szacunków spółki. Mimo to, w piątek jej kurs wzrósł o 0,9 proc., do 46,9 zł. Nic dziwnego - grupa produkująca materiały ogniotrwałe i handlująca stalą, dzięki sprzyjającej koniunkturze, znacznie poprawiła wyniki operacyjne. Przychody wzrosły o 44 proc., do 345,5 mln zł, zysk operacyjny o 117 proc., do 28,3 mln zł.
Chiński problem
Strata netto to rezultat zawiązania w III kwartale 30,5 mln zł rezerwy oraz uwzględnienia 5,8 mln zł aktywów na podatek odroczony w związku z inwestycją w chińską spółkę joint venture. - Podeszliśmy do tematu ostrożnie i konserwatywnie. Wciąż jednak liczymy, że biznes ruszy i będziemy mogli rozwiązać rezerwę - powiedział Józef Siwiec, prezes Ropczyc.
Spółka w Mandżurii, mająca produkować materiały ogniotrwałe, została założona jeszcze w czerwcu 2005 roku, ale do tej pory chiński partner nie wniósł aportu, czyli gruntu i fabryki, wartych 10 mln USD (wkładem Ropczyc był know-how wyceniony na 6 mln USD oraz 4 mln USD w gotówce). Jak powiedział prezes Siwiec, na przeszkodzie stoją kwestie formalnoprawne, ale problemem dla chińskiego udziałowca jest również podatek, jaki musi on za swój wkład zapłacić.
Na razie Ropczyce, chcąc wywrzeć nacisk na partnera, wygasiły działalność spółki. Oznacza to wstrzymanie inwestycji oraz pilotażowej produkcji (na razie działała jedna linia, a docelowo miało ich być dziewięć). Ropczyce rozważają kilka scenariuszy dalszego działania. W grę wchodzi odkupienie udziałów i majątku od Chińczyków, sprzedaż własnych udziałów, a także spór (arbitraż) przed sądem w Londynie.