Zagraniczne koncerny chętnie angażują się w projekty energetyczne w Rosji, pomimo że Kreml ostatnio ograniczył wpływy zachodnich spółek w branży paliwowej.
Włoski Eni planuje przyłączenie się do budowy terminalu skroplonego gazu (LNG) w Primorsku nad brzegiem Bałtyku. - Liczymy na udziały w tej inwestycji i na dostęp do rosyjskich złóż gazu - powiedział agencji Reutera Carlo Meriggi, odpowiadający we włoskim koncernie za paliwowe przedsięwzięcia w Rosji.
Gazprom przewiduje, że budowa terminalu zacznie się za cztery lata, a na projekt trzeba będzie wyłożyć 3,7 mld USD. Rosjanie jednak nie czują się na siłach, aby samodzielnie udźwignąć ciężar bałtyckiej inwestycji i szukają zagranicznych partnerów. Na wstępnej liście potencjalnych wspólników znajdują się cztery duże zagraniczne firmy. Wiadomo, że udziałem w budowie, oprócz Eni, zainteresowany jest też brytyjski koncern BP. Spekuluje się, że na liście mogą się znajdować japońskie Mitsui i Mitsubishi oraz British Gaz.
Współpracować z Gazpromem przy projektach wydobywczych gotów jest też koncern Royal Dutch Shell. W ubiegłym roku spółka, atakowana przez kremlowskich urzędników, straciła kontrolę nad gazowym projektem Sachalin-2, którego budżet wynosi 20 mld USD. Firmę, która zarządza inwestycją, przejął Gazprom. To jednak nie zniechęca brytyjsko ?holenderskiego koncernu, który zamierza wydobywać gaz na półwyspie Jamał razem z rosyjskim gigantem.
W minionym miesiącu Gazprom zaprosił norweskiego potentata StatoilHydro do wydobycia gazu z gigantycznego pola Sztokman na Morzu Barentsa i budowy tam terminalu LNG. W przedsięwzięciu Rosjanom będzie pomagać też francuski Total.