Minęło już 4,5 miesiąca od czasu ustanowienia przez WIG tegorocznego szczytu. Na pierwszy rzut oka nasuwa się wniosek, że tak długotrwała dekoniunktura
to odzwierciedlenie niekorzystnych zjawisk zachodzących
w gospodarce. Tymczasem
ostatnie dane dowodzą czegoś zupełnie przeciwnego - sprzedaż detaliczna rośnie w niemal rekordowym tempie, a produkcja przemysłowa zaczęła odzyskiwać wigor. Zagrożeniem, rzecz jasna, jest presja inflacyjna skutkująca rosnącymi kosztami pieniądza, ale pytanie, czy jest to czynnik aż tak negatywny, by mógł zagrozić zyskom spółek napędzanym przez koniunkturę gospodarczą. Świetne dane świadczą o tym, że upływający kwartał powinien podtrzymać dobrą passę, jeśli chodzi o wzrost zysków firm.
W tej sytuacji powstaje naturalny wniosek, że być może głęboka przecena akcji wynika nie tyle z dyskontowania pogorszenia parametrów makroekonomicznych, co raczej z procesu uatrakcyjniania wycen. Jeśli bliższy prawdy jest ten drugi scenariusz, to nie ma co wieścić długotrwałej bessy.