"Król metali" znowu rządzi

Polski rynek złota jest ściśle połączony z rynkiem światowym i rośnie dynamicznie. Jakie są w Polsce możliwości inwestowania w złoto? I czy to się ciągle opłaca, jeśli jego cena już wzrosła?

Publikacja: 29.12.2007 08:18

2 stycznia 2007 r. uncja złota (uncja jubilerska, z ang. troy ounce, czyli ok. 31,1 grama) na londyńskiej giełdzie kosztowała 640 dolarów. 5 listopada złoto przekroczyło magiczną barierę 800 dolarów za uncję i od tamtej pory cena waha się wokół tego poziomu. Poprzednio złoto kosztowało tyle w styczniu 1980 r. W skali roku cena wzrosła

o 25 proc. Taką stopą zwrotu nie pogardziłby

żaden inwestor.

Eksperci twierdzą, że nie są zdziwieni takim obrotem sprawy. - Cena złota zawsze rośnie, jeśli dolar jest słaby i traci pozycję na rynkach handlowych, a cena baryłki ropy zwyżkuje. Do tego dochodzi obniżanie stóp przez amerykański bank centralny. A to wszystko działo się w ostatnim roku - twierdzą zgodnie eksperci.

Niepokoje polityczne na świecie i zapowiedź powiększenia rezerw złota przez banki centralne kilku państw spowodowały, że złoto jako lokata na niepewne czasy przeżywa od kilku lat swoisty renesans. - Złoto jest alternatywą dla wszystkich innych inwestycji. Zawsze niweluje straty, jakie mogą powstać przy grze na różnych produktach finansowych lub walutach. Ludzie w czasach wzrastającej niepewności zaczynają "przypominać sobie o złocie" - zapewnia Mirosław Mejer, prezes firmy Express M, do której należy portal e-numizmatyka.pl. W złoto opłaca się także inwestować nie tylko dla bezpieczeństwa i zysku, ale także ze względów politycznych. - Rządy państw i banki centralne nie mają bezpośredniego wpływu na złoto. Nie mogą spowodować "inflacji złota" - tłumaczy Walter Block, ekspert Mises Institute i profesor ekonomii na Loyola University w Nowym Orleanie - Jest jedną z nielicznych rzeczy, na którą wpływ polityków i polityki jest ograniczony - mówi.

Jak inwestować?

Najprościej: na rynku pozagiełdowym, kupując kruszec pod najróżniejszą postacią, np. bulionowych monet kolekcjonerskich, sztabek czy nawet zegarków i biżuterii. Eksperci odradzają jednak inwestowanie w biżuterię i zegarki. - Można to robić, jeśli sprawia to przyjemność. Ale nawet w długim okresie zyski nie będą duże. Chyba że będziemy mieli do czynienia ze złotym antykiem - mówi Eliza Dąbrowska, analityk rynku złota z portalu e-numizmatyka.pl.

W Polsce złoto lokacyjne można kupić w Narodowym Banku Polskim i jego oddziałach. Rośnie systematycznie liczba emisji złotych monet (tzw. bulionów), których dokonuje NBP. W 2006 r.

było to 4 tys. uncjowych "Orłów Bielików" oraz 44,5 tys. innych złotych monet kolekcjonerskich. W tym roku już 7,5 tys. Orłów oraz 43,7 tys. monet kolekcjonerskich. Plan na 2008 r. zakłada wypuszczenie na rynek 85,3 tys. monet kolekcjonerskich, nie uwzględniając Orła Bielika.

Kruszec pod różnymi postaciami można także nabyć w Raiffeisen Banku, który wprowadził tę usługę w styczniu 2006 r. Oferuje monety zagraniczne, a także pełną gamę wagową sztabek. - Rynek polski jest dopiero w fazie rozwoju. Ale rośnie dynamicznie, bo są zawirowania na światowych rynkach finansowych, a to powoduje, że ludzie chętniej dywersyfikują swój portfel inwestycyjny - mówi Marek Drozd z departamentu rynków finansowych Raiffeisena.

Inwestujemy z różnych powodów

- Na polskim rynku złota działają przede wszystkim dwa rodzaje inwestorów. Pierwsza grupa to kolekcjonerzy złotych monet, którzy lokują w nich kapitał na długi termin. Pojawili się kilkanaście lat temu. Kupują monety kolekcjonerskie systematycznie bądź gromadzą tylko te z danej kategorii tematycznej, np. wyłącznie z Janem Pawłem II - tłumaczy Eliza Dąbrowska. - Druga kategoria to inwestorzy, którzy przeznaczają bardzo duże sumy na zakup sztabek. Pojawili się niedawno i są bardzo aktywni - dodaje.

Do tej pierwszej grupy należy m.in. analityk banku Pekao Marcin Bilbin. - Zacząłem trochę przypadkowo, a potem stało się to pasją. Zyski zamierzam zrealizować za kilka lub kilkanaście lat - mówi Bilbin.

Według Dąbrowskiej, zaczyna krystalizować się także całkiem nowa grupa kolekcjonerów. - To studenci, aktywni na naszym forum internetowym. Jest ich kil, inwestują część zarobionych przez siebie pieniędzy Są to osoby zainteresowane głównie monetami z bieżących emisji NBP i starające się osiągnąć dzięki nim szybki zysk, odsprzedając je po korzystniejszych cenach - ocenia Dąbrowska.

Nie wszyscy, którzy kupują monety, robią to z chęci zysku. - Teraz panuje nawet moda na posiadanie złotych monet - uważa Patryk Tryzubiak, rzecznik prasowy Allegro.pl. - Można się nimi pochwalić przed znajomymi. Takiej możliwości nie dają np. papiery wartościowe, bo występują przecież w formie elektronicznej.

Wolimy monety z zagranicy

Do naszego kraju trafiają także monety i sztabki z zagranicy. Przede wszystkim za pośrednictwem setek indywidualnych kolekcjonerów do ich zbiorów czy do drobnych kantorów. Ale także np. dzięki firmie Express M, która ma podpisane umowy ze szwajcarską mennicą PAMP, australijską państwową Perth Mint i prywatną niemiecką Mayer?s Mint. Dlaczego importuje towar z zagranicy? - Powiedzmy sobie szczerze: konsumenci na całym świecie cenią o wiele bardziej kanadyjskie Meaple Leaf lub Wienner Philharmoniker od rodzimego Orła Bielika - zdradza Mirosław Mejer, prezes Express M. - Polscy wyrobieni kolekcjonerzy w związku z tym także wolą kupować buliony obce. I wtedy nie dziwi, że oferujemy takie produkty - dodaje Mejer. Buliony to monety kolekcjonerskie.

O powodzeniu monet bitych w zagranicznych mennicach decyduje także konkurencyjna cena. - Pod tym względem Orzeł jest mniej atrakcyjny od obcych bulionów. Nawet po dodaniu do nich kilkuprocentowej marży zakup monety np. austriackiej wychodzi taniej - mówi Dąbrowska. Monety bulionowe pochodzące z zagranicy oferuje też Raiffeisen Bank. - Największym powodzeniem cieszy się Wienner Philharmoniker, głównie ze względu na urodę - zauważa Marek Drozd.

Według danych Allegro.pl, tylko jedna trzecia monet wystawianych na sprzedaż to monety polskie. - Obserwujemy co prawda wzrost zainteresowania monetami emitowanymi przez NBP, ale w większości allegrowicze handlują numizmatami bitymi w innych krajach - mówi Patryk Tryzubiak.

Sztabki schodzą na pniu

Według prezesa Mejera, e-numizmatyka.pl sprzedaje o wiele więcej sztabek i więcej na nich zarabia niż na monetach. - Koszt wybicia sztabki jest mniejszy niż koszt wybicia monety, więc można kupić więcej złota za tę samą cenę - mówi Mejer. - Dlatego inwestorzy wykupują w tempie ekspresowym wszystkie dostępne u nas sztabki - dodaje Mejer. Na 2008 rok jego firma zamówiła o 30 proc. więcej sztabek niż na poprzednie

12 miesięcy.

Sztabki to także pewniejszy zysk od monet kolekcjonerskich. - Zysk, jaki można osiągnąć na sztabkach, zależy tylko i wyłącznie od ich wagi i ceny złota. I jest w miarę przewidywalny.

Monety są o wiele bardziej nieprzewidywalne, uzależnione od kaprysów rynku - ocenia Eliza Dąbrowska.

Trochę inna sytuacja jest na Allegro.pl. Według Patryka Tryzubiaka, sztabki są praktycznie nieobecne na aukcjach. - Nasi użytkownicy nie traktują ich jako dobrej inwestycji. O wiele szybciej rosną ceny monet kolekcjonerskich - podkreśla rzecznik serwisu. O takim zjawisku może decydować profil portalu: po prostu nie zaglądają tam osoby liczące na duże zyski, a kolekcjonerzy szukają okazji do nabycia monety wyemitowanej przed laty po cenie niższej od tej, jaka obowiązuje w sklepach internetowych.

W internecie handel się dopiero rozwija

Liczba Polaków kupujących w sieci rośnie. Czy kupują tam także złoto? Allegro.pl notuje spory wzrost liczby transakcji dotyczących złotych monet. - Zainteresowanie takimi aukcjami rośnie. Rok w rok jest ich więcej o ok. 150 - mówi Tryzubiak. Według danych firmy, w 2005 roku takich aukcji odbyło się ok. 300. W 2006 było ich więc o 50 proc. więcej, a w 2007 o 33 proc. więcej.

Z kolei portal e-numizmatyka.pl potwierdza, że ma zarejestrowanych kilkanaście tysiźcy klientów, a posiadaczy tzw. złotych abonamentów, którzy mogą kupować monety bulionowe i przy stałej aktywności uzyskują rabaty, jesco jest spowodowane ceną złota, ale także

zwiększaniem się dostępu do internetu

- mówi Renata Pawlukiewicz, dyrektor portalu

e-numizmatyka.pl.

Największa konkurencja dla serwisu

e-numizmatyka.pl, emonety.pl, w 2007 roku spodziewa się przychodów netto w wysokości prawie 5 mln zł i zysku brutto około 300 tys. zł. - Rok 2008 zamierzamy zamknąć przychodem pomiędzy 8,5 mln a 10 mln i zyskiem ok. 800 tys. brutto - mówi prezes firmy Dariusz Leśniak.

Inwestycje w "złote" papiery także opłacalne

Złoto jest również w ofercie rynków finansowych. Na światowych giełdach towarowych inwestować można w instrumenty pochodne oparte na złocie. Najczęściej są to kontrakty terminowe futures. Na Warszawskiej Giełdzie Towarowej takie produkty nie są jednak dostępne. Dlaczego? - Na przeszkodzie stoi sytuacja prawna naszej instytucji. Jeśli otrzymamy licencję giełdy towarowej, to wtedy możemy się starać o licencję na rynek pozagiełdowy - tłumaczy Michał Jerzak, prezes zarządu WGT. - Zapewniam, że gdyby prawo na to pozwalało, bylibyśmy zainteresowani handlem tego rodzaju kontraktami terminowymi - dodaje.

Można także kupować akcje kopalń złota na światowych giełdach papierów wartościowych i jednostek funduszy inwestycyjnych, które inwestują bezpośrednio w kruszec lub akcje wspomnianych już kopalń. Akcje kopalń nie są jednak już tak pewną inwestycją, jak sam kruszec. Na przykład cena walorów jednej z największych kopalń, południowoafrykańskiej Gold Fields Ltd., wahała się w tym roku w przedziale od 13 do 21 dolarów, a roczny zysk na akcji to ok. 35 centów.

W Polsce można zainwestować w produkt o nazwie Investor Gold. Jest to fundusz inwestycyjny zamknięty, utworzony we wrześniu 2006 r., który osiąga roczną stopę zwrotu na poziomie niemal 25 proc. - Inwestujemy minimum 40 proc. środków w złoto za pośrednictwem kontraktów futures - mówi zarządzający funduszem Michał Słysz z Investors TFI. Dodaje, że resztę, do 60 proc., fundusz lokuje w akcjach spółek związanych z wydobyciem złota.

Fundusz w niektórych miesiącach potrafi wykazać stratę rzędu 8 proc., by potem odrobić to w dłuższym okresie. Dlaczego? - Jest to spowodowane tą nietypową mieszanką akcji i złota - tłumaczy Słysz. - Akcje często tracą w obecnej zawierusze na światowych rynkach. Ale złoto w długim okresie bardzo zwyżkuje - zapewnia Słysz. Także eksperci zagraniczni mają dobre zdanie o tego rodzaju inwestycji. - Fundusze inwestycyjne oparte na złocie to jedne z ciekawszych produktów na rynkach finansowych i dobra inwestycja - potwierdza Walter Block.

Zdaniem ekspertów, można spodziewać się w Polsce opcji na złoto oferowanych w ramach private banking. - Jeśli tylko klient będzie miał zasobny portfel i będzie tym zainteresowany, to nie ma żadnych problemów ze stworzeniem takiego produktu. A przy takim zainteresowaniu złotem ich powstanie to kwestia czasu - twierdzi Marcin Bilbin z Banku Pekao.

"Złoty" debiut na warszwskiej giełdzie

już w 2008?

Nasz rynek, wpisując się w trend światowy, jest perspektywiczny. Być może już w przyszłym roku pojawi się na warszawskim parkiecie pierwsza firma polska, związana bezpośrednio z rynkiem złota. - Planujemy wejście na warszawską giełdę w 2008 roku, wiosną chcielibyśmy złożyć prospekt emisyjny w KNF - zdradza "Parkietowi" Mirosław Mejer z firmy Express M. - Będziemy chcieli zebrać z rynku kapitałowego do 20 mln zł -dodaje.

Mejer nie chciał ujawnić, na co przeznaczy pozyskane pieniądze. Według niego, o szczegółach można będzie się dowiedzieć po złożeniu prospektu emisyjnego w KNF.

Serwis emonety.pl także myślał o debiucie giełdowym, ale... - 16 października tego roku firma zmieniła udziałowca z osoby prywatnej na spółkę giełdową Netmedia, którą ten biznes bardzo zainteresował. Tak więc prawie jesteśmy na giełdzie, bo podlegamy wszelkim raportom skonsolidowanym, potrzebnym dla tej spółki - mówi prezes Dariusz Leśniak.

Czy nadal opłaca się inwestować?Noworoczne życzenie wszystkich, którzy zainwestowali w minionych dwóch latach w złoto, to oczywiście dalszy wzrost jego ceny. Eksperci przepowiadali po listopadowej "górce", że w 2008 roku cena złota może przekroczyć 1000 USD za uncję. Czy to możliwe? Zdaniem Waltera Blocka z Mises Institute - tak. - Myślę, że cena kruszcu będzie rosła, szczególnie w kontekście pikującego dolara i szybujących w górę cen ropy naftowej - prognozuje specjalista.

Eksperci wskazują także inne przyczyny, dla których może paść rekord. Między innymi na stałą podaż złota w granicach 2,5 tys. ton rocznie. Największy producent złota w RPA, firma Gold Fields, zapowiedział nawet zmniejszenie produkcji kruszcu w najbliższym czasie. - Wydobycie złota w Australii i RPA tak naprawdę spada, pomimo zwiększającego się nań popytu. Jest luka edukacyjna i nie ma dostatecznej liczby geologów z odpowiednimi umiejętnościami i doświadczeniem - mówi Michał Słysz z Investors TFI. - Poza tym niestabilność rynku finansowego w USA i spadek znaczenia dolara w międzynarodowej wymianie handlowej też zrobi w przyszłym roku swoje. Jestem pewny, że padnie granica 1000 dolarów - podkreśla Słysz.

Niektórzy eksperci są jednak bardziej ostrożni. - 1000 USD za uncję to bardzo optymistyczne założenie. Myślę, że cena skoczy do ok. 950. Przekroczenia bariery tysiąca można by się spodziewać, gdyby nastąpił poważny kryzys paliwowy na świecie - twierdzi Eliza Dąbrowska, analityk rynku złota z portalu e-numizmatyka.pl.

Rosną także rynki chiński i indyjski, które systematycznie będą zwiększały popyt na "króla metali". Jak podaje Światowa Rada Złota, już w tej chwili Indie skupują 30 proc. rocznego wydobycia. W ciągu dwóch lat rynek ten powinien wchłaniać niemal 40 proc. światowej sprzedaży. W Państwie Środka konsumpcja złota tylko w II kwartale 2007 roku była o niemal jedną trzecią większa niż w tym samym okresie 2006 roku

Wszystko wskazuje więc na to, że złoto tak naprawdę jeszcze nie jest "na górce". - Bardzo dobrą inwestycją są szczególnie złote monety kolekcjonerskie. Ich ceny nie wzrosły tak znacząco w 2007 r., jak ceny np. srebrnych monet. Dlatego jak najbardziej opłaca się inwestować w ten kruszec, jeśli tylko odroczymy w czasie realizację zysków - potwierdza Marcin Bilbin.

Nawet jeśli nie padnie magiczna bariera 1000 USD, to i tak trzeba przyznać, że "król metali" odzyskał władzę. I nic nie zapowiada jego rychłej detronizacji.

Fot. Bloomberg

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego