W czerwcu Eureko próbowało nakłonić kilku znanych finansistów do reprezentowania firmy w zarządzie PZU – wynika z informacji „Parkietu”. Nasze źródła twierdzą, że rozmawiało nawet z aktualnym członkiem zarządu PZU, który sam deklarował chęć pracy dla Holendrów. Nie wiadomo, czy ktoś tę propozycję przyjął, ale wiadomo, że od początku lipca Eureko już ich nie składa. Co się stało? Mówi się, że ma to związek z negocjacjami między mniejszościowym akcjonariuszem PZU a Skarbem Państwa w sprawie ugodowego zakończenia sporu o ubezpieczyciela.
[srodtytul]Prawo do dwóch[/srodtytul]
Eureko – które posiada niecałe 33 proc. akcji PZU – ma prawo do dwóch reprezentantów w zarządzie spółki majątkowej. W tej chwili ma jednego. Drugiego – jak wynika z wielokrotnych deklaracji prezesa Eureko Polska Michała Nastuli – mogłoby wprowadzić do kierownictwa spółki w przypadku udzielenia absolutoriów za 2006 r. osobom, które wtedy zasiadały w zarządzie z nadania Holendrów, czyli Piotrowi Kowalczewskiemu i Witoldowi Walkowiakowi.
Wiadomo, że w porządku obrad WZA PZU, którego pierwsza część odbyła się 30 czerwca, znajduje się wniosek Eureko o udzielenie absolutoriów członkom zarządu. Potrzebne będą jednak do tego głosy Skarbu Państwa. Wygląda więc na to, że Eureko w czerwcu – kiedy już toczyły się negocjacje z MSP – było w miarę pewne tego, że będzie skwitowanie za 2006 r.
WZA zostało jednak przerwane do 29 lipca tuż przed punktem dotyczącym dywidendy za 2008 rok i przed punktem pozwalającym akcjonariuszom podzielić kapitał zapasowy (ponad 14 mld zł). Nie rozpatrzono też punktu dotyczącego skwitowania. Od tej pory – wedle wiedzy „Parkietu” – nie otrzymał już propozycji zasiadania w kierownictwie PZU od Eureko.