Choć giełda od lutego odbiła i trend wzrostowy utrzymuje się, to wciąż przybywa spółek zainteresowanych zakupem własnych akcji. W czasie bessy dominowały skupy w celu umorzenia. Teraz przybywa firm, które nabywają papiery w celu późniejszej odsprzedaży (to prawie jedna trzecia ogółu). Najmniej liczna część przedsiębiorstw (jedna dziesiąta) kupuje akcje, by zaoferować je pracownikom w ramach programów motywacyjnych.
[srodtytul]Aktywna tylko połowa[/srodtytul]
W tej chwili łączna wartość programów skupu akcji własnych uchwalonych przez walne zgromadzenia około 60 giełdowych przedsiębiorstw sięga 2,77 mld zł. Kiedy w maju analizowaliśmy temat buy backów, lista spółek pod względem liczebności była zbliżona. W miejsce podmiotów, które zakończyły programy (np. deweloperskie Gant i J.W. Construction), weszły kolejne (jak Jutrzenka czy Orzeł Biały). Część firm (Alchemia czy Impexmetal) ogłosiła następne programy.
Choć kwota, jaką na skup deklarują wyłożyć w najbliższych latach spółki, jest wysoka, to wykonanie planu wynosi mniej niż 8 procent. Rozdźwięk można zaobserwować również, jeśli chodzi o samo przegłosowanie skupu i jego uruchomienie. Do tej pory ani grosza nie wydała jeszcze prawie połowa firm. Blisko 40 proc. nie przyjęło nawet programu warunkującego rozpoczęcie zakupów. Nie brakuje spółek, które mimo uchwały i deklaracji, w ogóle nie przeprowadziły buy backu – tak było w przypadku One-2-One.
[srodtytul]Kwoty wirtualne[/srodtytul]