Najgorsza dla nas była druga połowa zeszłego roku. Wtedy w największym stopniu dotknęło nas to, że polską gospodarkę utożsamiano z gospodarkami innych krajów regionu. Wielka nerwowość towarzysząca przede wszystkim inwestorom zagranicznym, przejawiająca się ogromną zmiennością kursową, na szczęście już ustąpiła. W tym roku mamy do czynienia z powrotem na parkiet inwestorów indywidualnych. Zaczęto nas odróżniać od reszty regionu. To, że Polska jest jedynym "zielonym" miejscem w Europie (państwem, którego PKB rośnie - red.), przekonuje inwestorów, że nasz kraj jest, jeśli chodzi o inwestowanie, znacznie bezpieczniejszy od otoczenia. W światowych mediach można już przeczytać, że utożsamianie Polski z całym regionem i jego kondycją gospodarczą było, z inwestycyjnego punktu widzenia, poważnym błędem. Zaufanie wzrosło, bo są dowody, że poradziliśmy sobie w warunkach głębokiego stresu. Dziś, dosłownie dziś, kapitalizacja rynku akcji w Warszawie przekracza 100 mld euro, podczas gdy w Wiedniu jest poniżej 80 mld euro.
[b]To bardzo różowy obraz...[/b]
Przyznaję, że debiutów mamy w tym roku mniej niż w latach poprzednich. Jednak nie można też zaprzeczać temu, że nasza pozycja nie tylko w regionie, ale również w Europie jest wyśmienita. Z pewnością zaplanowane na przyszły rok prywatyzacje zwiększą wartość naszej giełdy. Ze względu na kryzys nie udało nam się zrealizować pewnych pomysłów. Mieliśmy na przykład kilka bardzo ciekawych projektów na Ukrainie, które musieliśmy zawiesić. Ale teraz już zaczynamy do tego wracać. Kryzys nie naruszył reputacji GPW jako centrum kreowania płynności i finansowania, a może nawet umocnił ją.
[b]Czy kryzys - jak to się czasami mówi - stworzył też pewne szanse, które udało się wykorzystać?[/b]
Faktycznie, używa się takiego sformułowania. Ja jednak myślę, że w wyniku kryzysu wcale nie powstały jakieś nadzwyczajne szanse, które mogliśmy wykorzystać. Patrzę na to inaczej: mimo kryzysu giełda prowadziła bardzo konsekwentną politykę rozwoju, co wiązało się oczywiście także z kosztami. Bardzo aktywnie poszukiwaliśmy nowych spółek, nowych członków giełdy, rozszerzaliśmy naszą obecność w różnych krajach regionu, rozwijaliśmy nowe segmenty działalności, takie jak choćby NewConnect czy rynek papierów dłużnych. Historia tych segmentów obrotu przypada w całości na czas kryzysu i postkryzysu.
Uznaliśmy, że nie wolno zatrzymać tych procesów, że trzeba działać antycyklicznie. I okazało się, że warszawska giełda wyróżnia się na tle otoczenia nie tylko wtedy, gdy rynki się dynamicznie rozwijają, ale również wtedy, gdy są w głębokim stresie. Myślę, że teraz zaczyna to bardziej wyraźnie docierać do inwestorów. To nie jest przypadek, że właśnie teraz na GPW rozpoczyna działalność Merrill Lynch, i że spółki z regionu - z Bułgarii, Ukrainy, Czech, znowu zaczynają przygotowywać plany wejścia na polski rynek kapitałowy.