Sytuacja na rynkach finansowych powoli zaczyna przypominać tę, jaką obserwowaliśmy po upadku w 2008 roku banku Lehman Brothers – oceniają analitycy. Inwestorzy wyprzedają wszystkie aktywa, które wiążą się z jakimkolwiek ryzykiem, i szukają bezpiecznych przystani dla swoich pieniędzy. Znajdują je w niemieckich obligacjach, których rentowność spadła wczoraj do najniższego poziomu w historii.
Rynki akcji natomiast znów poleciały w dół. Indeks giełdy niemieckiej DAX stracił 2,0 proc., brytyjski FTSE 100 spadł o 1,65 proc., a ceny akcji w Paryżu poszły w dół o 2,25 proc. WIG20 na zamknięciu sesji stracił 2,95 proc. S&P 500 zniżkował o 3,9 proc.
[srodtytul]Ciężki dzień złotego[/srodtytul]
Wzrost awersji do ryzyka widoczny był także na rynku walutowym. Waluty krajów rynków wschodzących, między innymi węgierski forint i czeska korona, traciły do euro po 1,5 proc.W ciągu dnia dramatycznie wyglądała też sytuacja na rynku złotego. W pewnym momencie za euro trzeba była płacić ponad 4,2 zł, co oznaczało, że nasza waluta spadała o około 2 proc.
Wtedy jednak pojawił się na rynku Bank Gospodarstwa Krajowego, który zaczął sprzedawać wspólną walutę, co trochę uspokoiło inwestorów. Doszło również do słownej interwencji Ministerstwa Finansów: – Ministerstwo Finansów nie komentuje bieżących transakcji na rynku walutowym, ale resort ma możliwość sprzedaży walut na rynku i może z niej skorzystać w przypadku gdyby złoty się silnie osłabił bez fundamentalnych przyczyn – napisał w czwartkowym komunikacie Piotr Marczak, dyrektor Departamentu Długu MF.