Zasadniczo ograniczenie ingerencji organów państwowych w działalność gospodarczą, w tym także na rynku kapitałowym, należy ocenić pozytywnie. Jakkolwiek wydaje się, że jeżeli chodzi o dostęp do zawodu, to nie ma potrzeby pilnej liberalizacji, ponieważ ta grupa zawodowa dawno już się ukształtowała. Bariery dostępu nie są duże, nie ma więc potrzeby szeroko otwierać drzwi.
Głównym aspektem tych zmian nie jest więc liberalizacja dostępu do zawodu, ale zniesienie bezpośredniej administracyjnej odpowiedzialności maklerów i rezygnacja przez KNF z możliwości usuwania z działalności na rynku osób naruszających obowiązujące przepisy i zasady.
Propozycja KNF oznacza bowiem, że odpowiedzialność za niewłaściwe działanie maklerów pozostanie, ale tylko po stronie firm inwestycyjnych ich zatrudniających. Zwiększa się przez to odpowiedzialność firm inwestycyjnych. Firmy inwestycyjne muszą mieć świadomość, że one także ryzykują utratę zezwolenia na prowadzenie działalności i kara ze strony KNF nie „rozłoży się” już na firmę inwestycyjną i maklera. Dlatego zmiana powinna wywołać zwiększenie świadomości ryzyka i odpowiedzialności. Zmiana, jeżeli nastąpi, zwiększyć powinna także rolę giełdy w zakresie nadzoru nad osobami przyjmującymi i przekazującymi zlecenia.
Dobrze byłoby, aby postulaty KNF były początkiem znoszenia barier na rynku kapitałowym. Licencjonowanie maklerów i doradców na pewno nie jest najważniejszą z nich. Większym problemem jest tempo prac Komisji nad wnioskami, np. w sprawie nowych funduszy inwestycyjnych i zmian statutów funduszy, o zatwierdzenie prospektów i zgody na działalność inwestycyjną. Paradoksalnie największym beneficjentem zmian może być sama Komisja, bo propozycja KNF odciąża przede wszystkim ją samą od uciążliwości organizowania egzaminów i rozpatrywania wielu skarg klientów na poszczególnych maklerów. Mam nadzieję, że przełoży się to na sprawniejsze procedowanie w innych obszarach.
[ramka]