W piątek Ministerstwo Skarbu oficjalnie poinformowało o przyznaniu wyłączności na negocjacje dwóm z czterech firm, które tydzień wcześniej złożyły wiążące oferty na zakup prawie 83 proc. akcji Energi. Wartość transakcji szacuje się nawet na 7 mld zł. O ile wybór Polskiej Grupy Energetycznej, która jest największą firmą w branży w kraju, nie zaskoczył rynku, to pewną niespodzianką jest firma czeska – Energeticky a Prumyslovy Holding (EP Holding). Skupia on 20 firm. Działa nie tylko w branży energetycznej – są w nim też producenci autobusów oraz spółki spożywcze. Podstawowym kryterium oceny ofert przez Skarb Państwa była proponowana kwota za akcje.
[srodtytul]PGE faworytem...[/srodtytul]
Wartością Energi jest znaczący, ponad 16-proc. udział w rynku sprzedaży energii elektrycznej. I to dla PGE, która produkuje obecnie więcej energii niż potrzebują jej odbiorcy, ma główne znaczenie.
Kamil Kliszcz, analityk DI BRE Banku, mówi, że ocena transakcji przejęcia Energi przez PGE zależeć będzie od ceny, jaką największa firma energetyczna w kraju zapłaci państwu za akcje. – Energa wyróżnia się na polskim rynku tym, że nie potrzebuje znaczących inwestycji odtworzeniowych, aby utrzymać dobre wyniki – mówi analityk. – Do gdańskiej grupy należy tylko elektrownia w Ostrołęce, w której w dalszej perspektywie ma powstać nowy blok. Natomiast planowane przez zarząd nakłady inwestycyjne umożliwią poprawę wyników finansowych. Zarząd Energi zaplanował na najbliższe pięć lat projekty za ponad 20 mld zł. Na liście najważniejszych, oprócz rozbudowy i modernizacji linii energetycznych, jest budowa biogazowni, farm wiatrowych i największej w Polsce elektrowni gazowej.
[srodtytul]... ale UOKiK ciągle przeciw[/srodtytul] Minister ma poważną kwestię do rozstrzygnięcia. Czy zawrzeć umowę z PGE i narazić się na „wojnę” z prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Czy też uniknąć problemu i sprzedać Energę czeskiej firmie.– Minister nie ma atutów. Jeśli prezes UOKiK nie wyda zgody na transakcję PGE, to zostanie tylko droga sądowa, a procedura odwoławcza może trwać co najmniej kilka miesięcy – mówi „Parkietowi” anonimowo jeden z najlepszych ekspertów prawa handlowego.