[b]Ministerstwo Finansów zapowiada kolejną emisję obligacji na rynku europejskim i to jeszcze we wrześniu. To dobry pomysł?[/b]
Wszystko zależy od różnicy stóp procentowych i od kursu walutowego. Jeżeli chodzi o ten pierwszy czynnik, to wydaje się, że sygnały dotyczące spowolnienia w Niemczech (chociażby słabsze dane o zamówieniach w przemyśle) i gorsze prognozy Europejskiego Banku Centralnego upewniają inwestorów, że stopy pozostaną na niskim poziomie. Wszystko też wskazuje, że Polska, mimo zbliżonego cyklu koniunkturalnego, pierwsza zacznie podnosić koszt pieniądza. Rosnąca różnica stóp między strefą euro a naszym krajem działa na korzyść emisji zagranicznych. Ekonomiści spodziewają się też, że złoty umocni się wobec euro, wspierany przez stopniowe zacieśnianie polityki monetarnej. Emisja obligacji za granicą wydaje się więc uzasadniona.
[b]Invest Bank ocenia, że w przyszłym roku deficyt sektora finansów publicznych spadnie o zaledwie 7 mld zł, do 6,4 proc. PKB. Czy spełnienie kryteriów fiskalnych na koniec 2012 r. jest jeszcze możliwe?[/b]
Pamiętajmy, że limit deficytu można osiągnąć na dwa sposoby – poprzez zacieśnienie strukturalne albo przy wyraźnym przyśpieszeniu wzrostu gospodarczego i limitach wydatków. Już wiemy, że w 2011 r. żaden z tych scenariuszów nie dojdzie do skutku. Przy konsekwentnym stosowaniu reguły wydatkowej i stopniowych reformach będziemy stopniowo poprawiać wynik sektora. Ale do ograniczenia niedoboru potrzeba znaczącego wzrostu PKB, co sugeruje przegrzanie koniunktury i kłopoty w przyszłości. Dlatego możliwą datą wydaje się 2013 r. [b]Opóźnienie nie obniży wiarygodności Polski?[/b]
Zobowiązaliśmy się do zejścia z deficytu przy pewnych założeniach dotyczących wzrostu PKB (4,5 proc. w 2011 r.). Jeżeli one się nie sprawdzą – rząd będzie miał wymówkę.