Znów zaczynamy myśleć o giełdzie

Z Robertem Pepłońskim, prezesem Domu Kredytowego Notus – wicelidera rynku pośrednictwa finansowego, rozmawia Piotr Rosik

Publikacja: 15.09.2010 07:58

Znów zaczynamy myśleć o giełdzie

Foto: GG Parkiet, Szymon Łaszewski SL Szymon Łaszewski

[b]W I półroczu Dom Kredytowy Notus pośredniczył w sprzedaży hipotek o wartości 889 mln zł. Czyli o 90 proc. większej niż w I połowie 2009 r. Kryzys minął?[/b]

Cały rynek kredytów hipotecznych rośnie i na jego tle nasz wzrost wcale nie był duży. W porównaniu z wynikami sprzedaży, które osiągnęliśmy w rekordowym 2008 r., tegoroczny wzrost nie jest wysoki. Na pewno zrealizujemy plan na ten rok. Zakłada on, że będziemy pośredniczyć w sprzedaży kredytów hipotecznych na sumę 2 mld zł. Jednocześnie prognozujemy, że w 2011 roku będzie to już 3 mld zł.

[b]Jakiej dynamiki całego rynku Pan się spodziewa?[/b]

Obserwując sytuację na rynku kredytów hipotecznych można stwierdzić, że na pewno odnotuje on wzrost. Jednak mam nadzieję, że niezbyt duży.

[b]Jak to możliwe, że prezes nie chce dynamicznego wzrostu rynku, na którym działa kierowana przez niego spółka?[/b]

Jeśli wzrośnie on zbyt dynamicznie, to będzie to oznaczało, że potem nastąpi jego spadek. Wolałbym, żeby rósł powoli, ale stale, bo będzie to dobre dla branży i dla wszystkich uczestników tego rynku.

[b]Po półroczu jesteście numerem dwa na polskim rynku, za Open Finance. Czy uda się utrzymać tę pozycję dłużej?[/b]

Nie zależy nam na tym, żeby być numerem jeden czy dwa, ale na tym, by spółka się rozwijała i przynosiła zyski. Oczywiście mieliśmy trochę szczęścia, bo po I półroczu różnica między nami a trzecim Expanderem nie była duża. Ale to również, oczywiście, efekt ciężkiej pracy naszych doradców i dobrych kontaktów z partnerami.

[b]Większość pośredników opiera się na sieci placówek.[/b]

Około 50 proc. klientów zdobywamy dzięki rekomendacjom, a około 40 proc. dzięki agencjom nieruchomości i deweloperom. Współpracuje z nami kilkaset tego rodzaju podmiotów. Pozostałych klientów zdobywamy poprzez portale internetowe i reklamę w sieci. Tymczasem nasi konkurenci skupiają się na reklamie i marketingu, wydając duże sumy.

[b]Może nie macie środków, by pozyskiwać klientów w inny sposób? W połowie 2009 r. było na rynku głośno o tym, że straciliście płynność. Firma należy do pięciu osób, w tym do pana. Nie udało wam się pozyskać inwestora, chociaż staraliście się o niego już w 2007 roku.[/b]

Wciąż myślimy o tym, jak wzmocnić kapitałowo spółkę. W tej chwili nie prowadzimy jednak negocjacji w tej sprawie. Wracamy raczej myślami do zawieszonego w połowie 2009 roku pomysłu wejścia na GPW.

[b]Kiedy może to nastąpić?[/b]

Najwcześniej w II połowie 2011 r. Gdy poznamy wyniki spółki za I kwartał przyszłego roku, zdecydujemy, co z ewentualnym IPO.Co do problemów w trakcie kryzysu, to nie możemy mówić o utracie płynności. Rzeczywiście, w I połowie 2009 r. nie udało nam się odnowić kredytu obrotowego o wartości 33 proc. naszego obrotu miesięcznego. Musieliśmy obciąć pensje kadry menedżerskiej, jednak prowizji doradców nie ruszyliśmy. Dbamy o pracowników. Inwestycja w kapitał ludzki jest najlepszą inwestycją.

[b]W branży pośrednictwa widać starania o zdywersyfikowanie źródeł przychodów. Hipoteki zapewniają Open Finance tylko 50 proc. przychodów. Resztę generują produkty inwestycyjne. W podobnym kierunku idą Expander i Doradcy24.[/b]

W Notusie koncentrujemy się na hipotekach. Mamy w ofercie ubezpieczenia i produkty inwestycyjne, ale sprzedajemy je jako uzupełnienie.

[b]Inwestorów bardziej zainteresuje spółka zyskowna. Jak jest z Notusem?[/b]

W 2009 r. mieliśmy kilkadziesiąt tysięcy złotych zysku. Po I półroczu jesteśmy na sporym plusie. W tej chwili nie chciałbym jednak mówić, ile dokładnie zarobiliśmy.

[b]Na co przeznaczylibyście pieniądze pozyskane z giełdy? Na rozwój sieci placówek?[/b]

Część pozyskanego kapitału na pewno. Obecnie mamy 25 placówek. Oraz na rozwój systemu IT, który jeszcze bardziej podniesie jakość usług i efektywność firmy.

[b]Wszystkie wasze placówki są rentowne?[/b]

Mamy problemy w mniejszych miastach, jak Radom czy Białystok.O rozwoju sieci we franczyzie nie myślicie? To nie wymaga kapitału.Nie jesteśmy do tego modelu przekonani. Przyczynia się do spadku jakości obsługi klienta, a więc i do psucia wizerunku firmy.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy