[b]Narodowy Bank Polski przeprowadził wczoraj niespodziewanie nieplanowaną aukcję bonów pieniężnych. Skąd przypuszczenia analityków, że w ten sposób NBP?poszedł na rękę Ministerstwu Finansów?[/b]
To, że ogłoszono niestandardową operację otwartego rynku, oznacza, że NBP spodziewał się dodatkowej płynności w złotych. Taka sytuacja mogłaby mieć miejsce przy zapadaniu obligacji płynnościowych emitowanych przez NBP, ale te instrumenty zostały wykupione w styczniu 2009 r. Przypuszczam, że źródło dodatkowej płynności w złotych może być inne, na przykład przewalutowanie zasobów walutowych Ministerstwa Finansów w NBP. Gdyby resort robił to na rynku walutowym – nie byłoby potrzeby wysysania dodatkowej płynności złotowej, ale ponieważ zrobiono to w NBP, oznacza to zwiększenie rezerw walutowych oraz wypływ na rynek pieniężny dodatkowych środków złotowych. Ten mechanizm nie jest niczym nowym, w jego wyniku rezerwy walutowe NBP wzrosły od początku 2009 roku o około 50 proc., a w sektorze bankowym znajduje się około 80 mld zł wolnych środków. Nowością jest wykonanie dużej operacji w krótkim czasie.
[b]Czy fakt, że MF zredukowało swoje zasoby walutowe, oznacza, że nie będzie już interweniował?[/b]
Zakładam, że resort wyzbył się tylko części posiadanych środków walutowych. Wciąż dysponuje około 3–4,6 mld euro, które nie wystarczą wprawdzie do obrony przed kryzysem walutowym, ale wystarczą w zupełności do „kosmetyki” kursu przy w miarę pozytywnym nastawieniu do Polski.
[b]MF?sprzedało też dziś po raz pierwszy od 2008 r. obligacje indeksowane inflacją za niespełna 1 mld zł. Czy to już czas na papiery zabezpieczające przed wzrostem cen?[/b]