Cechą stabilnych gospodarek jest większa odporność na szoki wewnętrzne i zewnętrzne. Stanowi to dowód dobrych fundamentów makroekonomicznych i elastyczności na poziomie mikroekonomicznym.Polska gospodarka przeszła w ciągu dziewięciu lat transformacji cztery poważne szoki, z tego trzy zewnętrzne. Istnieje jednak coraz bardziej realne niebezpieczeństwo piątego szoku, tym razem ze strony krajów Unii Europejskiej.Pierwszą próbą dla dopiero raczkujących polskich reform był rozpad Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej w 1991 r. Reakcją gospodarki był pogłębiony spadek PKB pod koniec roku, gwałtowna reorientacja handlu zagranicznego i wzrost PKB o 2,6 procent za cały 1992 r.Drugi szok, tym razem wewnętrzny, miał charakter losowy - powódź w 1997 r., która ostudziła tempo wzrostu PKB o około 1 punkt procentowy. W tym samym roku rozpoczął się kryzys azjatycki, który zachwiał krótkookresowo rynkiem walutowym, ale nie wpłynął na sferę realną. W całym 1997 r. PKB wzrósł o 6,8 procent. W sierpniu 1998 r. miał miejsce czwarty szok, gdy rozpoczął się kryzys finansowy w Rosji. Wpływ tego kryzysu okazał się nieco większy niż się początkowo spodziewano i kosztował nas 1,5-2 punkty procentowe Produktu Krajowego Brutto. Jednak polska gospodarka w 1998 r. i tak osiągnęła największy wzrost PKB (4,8 procent) w porównaniu z krajami Unii Europejskiej i Europy Środkowej. Większość prognoz wzrostu PKB w 1999 r. oscyluje nieco poniżej 4 procent i to pomimo kosztów reform sektora publicznego oraz agresywnego lobbingu kilku znaczących grup zawodowych. Prognozy wzrostu PKB na rok 2000 wynoszą 5-6 procent, co oznacza ponowne liderowanie przez Polskę w Europie.Przy okazji każdego z kryzysów ujawniały się pozytywne strony negatywnych wydarzeń. Rozpad RWPG przeorientował polski handel na kraje UE ze wszelkimi konsekwencjami dla poprawy konkurencyjności produktów. Reorientacja okazała się zbawienna w skutkach już siedem lat później. Powódź i kryzys azjatycki ostudziły ekspansję konsumpcji w Polsce zapobiegając napięciom w bilansie płatniczym. Od 1997 r. wzrost konsumpcji prywatnej podąża za wzrostem PKB. Kryzys rosyjski natomiast zbił ceny produktów rolnych i inflację do poziomu poniżej 10 procent oraz uzmysłowił zagranicznym inwestorom fundamentalne różnice pomiędzy Polską a krajami dawnego ZSRR. Skutkiem był wzrost bezpośrednich inwestycji zagranicznych w Polsce, które osiągnęły rekordowy poziom 10 mld USD w 1998 r. Pozytywne strony szoków mogą jednak skończyć się wraz z recesją w krajach UE.Płytka recesja w krajach Unii nie byłaby zbyt groźna dla polskiej gospodarki. Zmalałby popyt na polskie towary, uległby zmniejszeniu strumień inwestycji bezpośrednich i portfelowych oraz unijnych transferów. Polskę czekałoby kolejne chłodzenie gospodarki ze skutkami dla wzrostu gospodarczego. Niestety, brakuje nam już amortyzatorów w postaci możliwości powiększania deficytu budżetowego, skoro poprzedni rząd w okresie bardzo dobrej koniunktury nie odważył się na jego obniżenie. Głębsza recesja w UE miałaby już bardzo groźne skutki dla polskiej gospodarki. Pośredni jest scenariusz stagnacji, gdy kraje "piętnastki" będą rosły w tempie 1 procent PKB rocznie i zamiast inflacji będzie występować groźba deflacji. Skutki takiego scenariusza widoczne są w Japonii, choć inne są tego przyczyny. Na tym tle niepokojąco wyglądają sygnały z Włoch o przekroczeniu 2-procentowego progu deficytu budżetowego w 1999 r., czy weryfikowane w dół prognozy wzrostu PKB większości krajów UE, a szczególnie Niemiec. Wysoki poziom bezrobocia już nikogo szczególnie nie zaskakuje. Zaskakuje natomiast uporczywość z jaką kraje te próbują "wyrównywać" instytucjonalne ograniczenia dla wolnej konkurencji. Ostatnią taką próbą jest zapobieganie tzw. konkurencji podatkowej, czyli ograniczenia nakładane na obniżanie podatków. Z drugiej strony, nie likwiduje się hojnego subsydiowania producentów np. samochodów osobowych (o rolnictwie nie wspominając).W tej sytuacji Polska jest po prostu skazana na reformy i nabycie wysokiej odporności na wszelkie kryzysy. A może, gdy nie będzie już czego w naszym kraju reformować, zajmiemy się reformą Unii Europejskiej?
Rafał Antczak
Fundacja CASE