Co lepsze aktywa
Po ponad ośmiu latach funkcjonowania giełdy, zastukali do nas starzy przyjaciele. Są nimi trupy z szafy. Wcześniej pojawiali się zawsze w czasie bessy. Czyżbyśmy już mieli bessę?Pierwszym trupem jest Polisa. O złej sytuacji tej spółki pisano już wielokrotnie. Artykuły pod tytułem "Inwestor albo życie" pojawiały się średnio raz w miesiącu. Czas mija, a inwestora nie ma. Głównym zainteresowanym jest Warta. Jej przedstawiciele zwlekają, gdyż czas działa na jej korzyść. W przypadku bankructwa Polisy, to oni przejmą co lepsze aktywa, czyli ludzi i kontakty.Osoby związane z giełdą od dawna wiedziały o pogarszającej się sytuacji spółki. Ci, którzy wiedzieli, a mimo to się w niej ubezpieczyli (bo najtaniej) i mają teraz kłopoty z terminowym odzyskaniem odszkodowania, sami są sobie winni. Ci, którzy się w niej ubezpieczyli, a u których jeszcze nie wystąpiła szkoda - powinni martwić się na zapas. Teraz o kłopotach Polisy zaczyna rozpisywać się prasa regionalna. Przed dwoma tygodniami artykuł na pierwszej stronie zamieścił "Dziennik Bałtycki". Widocznie któremuś z dziennikarzy lub jego znajomych ukradziono samochód i również ma kłopoty z otrzymaniem odszkodowania.Gdyby Polisa była bankiem, już po pierwszym artykule o jej kłopotach z płynnością nastąpiłby szturm na kasy. W ubezpieczeniach procesy nie toczą się tak szybko. Mimo to Państwowy Urząd Nadzoru Ubezpieczeń nie może się zdecydować na jakieś energiczne działania. Teraz musi się przygotować na pytania dziennikarzy. Musi się na to przygotować również zarząd samej spółki. Ale tu odpowiedź będzie następująca: wszystkiemu winny jest PUNU, który nakazał spółce rozwiązać umowy reasekuracyjne typu stop loss. Nikt nie będzie wiedział, co to oznacza, więc będzie to dość wygodna wymówka. Nie jest to nic nowego. List prezesa zarządu do akcjonariuszy Universalu zamieszczony w raporcie rocznym zaczyna się od stwierdzenia, że przyczyną kłopotów finansowych spółki jest Raiffeisen Zentralbank, który nagle nie zgodził się na rolowanie bonów komercyjnych spółki, przez co znacznie pogorszyła się płynność firmy. Jak się okazało, to właśnie ten bank został najbardziej wyrolowany, gdyż jego należności nie były odpowiednio zabezpieczone.Polisa i Universal są do siebie podobne. Główne podobieństwo ma charakter polityczny. Nie będę przypominał, bo może okazać się nagle, że ewentualny upadek Polisy związany jest z próbą odwrócenia uwagi opinii publicznej od sytuacji w kraju. Że jest elementem przyszłej kampanii prezydenckiej - czyli kolejny (po charkowskiej "niedyspozycji") atak na prezydenta i jego małżonkę. Temu jednak upadek Polisy nie zaszkodzi, gdyż Polacy najbardziej lubią, gdy innym nie udają się interesy.Ja spoglądam na to bardziej filozoficznie. Zadziałała niewidzialna ręka rynku. Polityczne powiązania obu spółek spowodowały, że nie były one prawidłowo zarządzane. Nikt nie myślał o konkurencji czy interesie akcjonariuszy (tych z ofert publicznych). Polisa zamiast reinwestować zyski, w całości przeznaczała je na dywidendę. Teraz okazało się, że ten zysk miał papierowy charakter, gdyż był "kupowany" dzięki umowom stop loss. Kosztem przyszłych lat, gdy pieniądze trzeba będzie oddać. Upraszczając, można stwierdzić, że Polisa wypłacała dywidendę z pożyczonych pieniędzy. Dopóki wpływały do niej państwowe pieniądze, nie było kłopotu. Jednak kiedy należało w spółkę zainwestować prywatne pieniądze - nie było chętnych.O emisji akcji Polisy, którą objął Kredyt Bank, powinno się nauczać. Rok temu (w sierpniu) bank objął 3,2 mln akcji serii P za ponad 17 mln zł. Trzy dni później okazało się, że bank odsprzeda te akcje NFI Fortuna. Była to jedna z bardziej tajemniczych transakcji - wszyscy zastanawiali się, dlaczego któryś z funduszy NFI zdecydował się na tak ryzykowną inwestycję. Jedynym wytłumaczeniem mogło być to, że ówczesne zebranie władz funduszy przypominało zebranie młodzieżowego aktywu pewnej nie istniejącej już partii.Przed miesiącem Fortuna poinformowała, iż zamierza odsprać akcje Agencji Informacyjnej AGIN (spółce zależnej od Polisy) - na podstawie podpisanej w sierpniu ub.r. umowy. Dokładniej - podpisanej w dniu, kiedy Kredyt Bank składał zapis na akcje serii P. To oznacza, że umowę z Polisą podpisał Kredyt Bank lub była to umowa trójstronna. Z tym, że przed rokiem o tej istotnej umowie żadna ze stron nie poinformowała!Spółki prawdopodobnie naruszyły obowiązki informacyjne, my zaś dostaliśmy zagadkę do rozwiązania. Zagadka została rozwiązana, gdy jedna ze stron zaniepokoiła się sytuacją finansową drugiej. I okazało się, że emisja nie była emisją, tylko zakamuflowaną pożyczką, o czym świadczą zapisy w umowie, iż cenę odsprzedaży powiększa się o odsetki równe 6--miesięcznej stawce WIBOR.Podsumowując: zyski nie były zyskami, emisja nie była emisją. Nic dziwnego, że Warta nie może zdecydować się na ostateczne przejęcie Polisy. Interesujące, jakie historie zostaną ujawnione po przejęciu kontroli nad spółką. Także w innych spółkach zmiana władz jest częstą przyczyną ujawniania trupów, które dyskretnie schowane były w szafie. Jest to jednocześnie oczyszczenie przedpola. Nowy zarząd, zanim zacznie pracę, zamierza utworzyć możliwie dużo rezerw. Na wszystko. Dzięki temu w przyszłości łatwiej będzie wykazać się dobrymi wynikami. W ostatnim czasie głośne stały się dwa takie przypadki: PPWK i Wawel.W krakowskiej spółce cukierniczej nowy zarząd poinformował, iż "w związku z nieprawidłowościami przy dokonywaniu transakcji handlowych, zwrócił się do właściwej prokuratury z wnioskiem o zbadanie, czy nastąpiło naruszenie prawa przez byłych członków zarządu". Chodzi m.in. o spalony magazyn, handel roboczą odzieżą i kupowanie surowców od pośredników po zawyżonych cenach. O tym, co jeszcze mogło dziać się w spółce, dowiemy się w przyszłości.Przypadek PPWK jest również interesujący. Cykl rotacji zapasów w spółce zbliżał się do dwóch lat i wiadomo było, że nie jest realny. Ktoś musiał tę fikcję wreszcie zakończyć. Zrobił to nowy zarząd spółki. Raportu PPWK o utworzeniu rezerw jednak nigdzie nie ma. Spółka twierdzi, że wysłała go do systemu Emitent i ma na to stosowne potwierdzenie. Z systemu jednak raport nie wyszedł dalej. Jest wielce prawdopodobne, że nie jest to pierwszy taki przypadek. Raport PPWK miał jednak istotne znaczenie dla inwestorów. Brak mniej istotnych mógł zostać niezauważony. Rozumiem, że był piątek, że było późno i nikogo mogło już nie być w pracy. Jednak tego raportu nie opublikowano do tej pory. Nie wiem, czym zajmuje się administracja systemu Emitent. W każdym razie, nie funkcjonuje on dobrze.
ARTUR SIERANT