Rok po kryzysie rosyjskim
Giełdowe spółki, które przed rokiem straciły najwięcej na rosyjskim załamaniu gospodarczym, powoli starają się wzmocnić pozycję na Wschodzie. Producenci mebli, słodyczy oraz reprezentanci branży mięsnej zaczynają odbudowywać kontakty handlowe.
Z opublikowanych niedawno szacunków wynika, iż eksport do Rosji osiągnął w ostatnim czasie taką wielkość, jak przed kryzysem. Niektórzy przedsiębiorcy chwalą się zaś, że ich sprzedaż na Wschód w ciągu dwóch miesięcy wzrosła nawet o 30%. Analitycy zwracają jednak uwagę na niewielką porównywalność i miarodajność takich danych. Inaczej wygląda to bowiem według GUS, a inaczej według danych NBP. Do tego dochodzi jeszcze handel nierejestrowany. - Ponadto podawanie teraz wysokiej dynamiki, podczas gdy w I półroczu (dane GUS) Rosja miała 2,3-proc. udział w ogólnej sprzedaży eksportowej, a przed rokiem 7,9%, niewiele znaczy - powiedziała PARKIETOWI Iwona Kowalska, analityk CDM Pekao SA. Nikt nie jest też w stanie do końca precyzyjnie określić, jak rośnie handel przygraniczny. Istotne jest także to, że po załamaniu spółki znacznie ostrożniej podchodzą do zawierania nowych umów handlowych.Producenci mebli ubiegłoroczny spadek wyników oraz korekty prognoz tłumaczyli przede wszystkim kryzysem rosyjskim. Od tamtej pory minął już ponad rok, jednak branża meblarska ciągle nie odzyskała utraconych pozycji na rynkach wschodnich. Niektórzy wprost przyznają, że jest to prawie niemożliwe, choć pojawiają się pewne oznaki poprawy sytuacji.Paweł Maciejewski, dyrektor ds. sprzedaży Wielkopolskich Fabryk Mebli, powiedział PARKIETOWI, iż obecnie nie ma warunków, by zdecydowanie zwiększyć sprzedaż do Rosji. - Obserwujemy tylko niewielkie okresowe wahania koniunktury, jednak przez najbliższe dwa lata nie należy liczyć na cud gospodarczy w Rosji - uważa P. Maciejewski. Jego zdaniem, ewentualna poprawa może nastąpić dopiero po wyborach prezydenckich.- Cały czas Rosję traktujemy jako rynek wysokiego ryzyka i nie sprzedajemy tam już mebli na warunkach przedłużonego terminu płatności - stwierdził P. Maciejewski. Efekt jest taki, iż spółka osiąga tylko połowę wielkości sprzedaży sprzed kryzysu.
dokończenie str. 2
Mimo wysokiego ryzyka handlowego, z rynku rosyjskiego nie rezygnuje Forte. - Przez ostatni rok mieliśmy nawet takie okresy, że w Rosji nie sprzedawaliśmy po prostu nic, mimo iż jeszcze przed kryzysem realizowaliśmy tam ok. 20% sprzedaży - powiedział PARKIETOWI Maciej Drowanowski, rzecznik prasowy Forte. - Podstawą naszej działalności pozostanie rynek zachodni i krajowy, jednak musimy pamiętać, iż na Wschodzie uzyskuje się większą rentowność - dodał.To oznacza, że spółka będzie starała się wykorzystać nadarzające się okazje na Wschodzie. - W tym właśnie celu od kwietnia działa na Litwie powołana przez nas spółka, co już daje pierwsze efekty - stwierdził M. Drowanowski. Wzrostu zbytu na wschodnich rynkach oczekują także firmy cukiernicze. Trzy spółki giełdowe - Wawel, Jutrzenka i Mieszko - osiągały przed kryzysem wysokie marże ze sprzedaży w tamte rejony. Najlepiej z odbudową kontaktów radzi sobie Mieszko. - Obserwujemy już pewne sygnały, pozwalające przypuszczać, że wkrótce będziemy sprzedawać do Rosji część naszej produkcji. Cieszymy się, ponieważ od jakiegoś czasu otrzymujemy zapytania od rosyjskich kontrahentów zainteresowanych kupnem naszych wyrobów - powiedział Tomasz Zarzyka, dyrektor ds. finansowych Mieszka.Największe problemy z powrotem na wschodni rynek ma bydgoska Jutrzenka. Prezes Grzegorz Dołkowski nie jest optymistą, jeżeli chodzi o szybkie wejście do Rosji ze swoimi produktami. - Podejmujemy dużo prób nawiązania kontaktów z naszymi byłymi odbiorcami, jednak na razie nic z tego nie wynika - powiedział.W obecnej sytuacji ważne jest podtrzymywanie kontaktów. - Przed kryzysem w Rosji sprzedawaliśmy tam znaczną część produkcji. Obecnie eksport tam jest mało opłacalny. Jest to w dużym stopniu efekt niezdrowej konkurencji wśród polskich az niższe ceny - stwierdził prezes Sokołowa Jan Augustynowicz. Zdaniem prezesa Indykpolu, mimo upływu roku od kryzysu w Rosji, polskim firmom nie udało się odzyskać zajmowanego wcześniej miejsca na wschodnich rynkach. - Mniejsza jest zarówno wielkość, jak i rentowność eksportu wyrobów mięsnych i drobiarskich na rynek rosyjski - twierdzi Piotr Kulikowski.Większymi optymistami są analitycy. - W związku ze wzrostem cen ropy naftowej, klientów ze Wschodu będzie stać na większe zakupy. To powinno spowodować wzrost eksportu polskich spółek - twierdzi Witold Chuść z CDM Pekao.