Jak sprywatyzować PKO BP i BGŻ?

PKO BP i BGŻ mają być prywatyzowane bez udziału kapitału zagranicznego. W obu przypadkach można przypuszczać, że byłaby to operacja nieudana, w najlepszym razie zakończona tak, jak sprzedaż PBK.

Niedopuszczenie inwestorów zagranicznych jest kiepską wiadomością zwłaszcza dla BGŻ. Nie wiadomo bowiem, jak miałby być potraktowany ewentualny udział w przedsięwzięciu Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju. EBOR miał uczestniczyć w dokapitalizowaniu BGŻ i być może objąć pakiet jego akcji. Dla BGŻ byłaby to duża szansa, gdyż ten bank wciąż nie pokrył strat z ubiegłych lat (choć jest tego bliski).Na dodatek posiadaczami ok. 33% akcji BGŻ jest 9 banków regionalnych. Wielokrotnie dawały one do zrozumienia, że najbardziej są zainteresowane przejęciem BGŻ. Nie mają jednak jakichkolwiek kapitałowych możliwości, by stać się odpowiednim akcjonariuszem dla dużego banku komercyjnego. Nawet bez zastrzeżenia MSP trudne byłoby znalezienie innego chętnego na BGŻ. Stwierdzenie, że przyszły inwestor nie może reprezentować kapitału zagranicznego, oznacza de facto skazanie banku na wegetację.Podobnie może być z PKO BP, choć bank ten jest w nieco innej sytuacji. Spełnienie zapowiedzi sprywatyzowania go przy preferowaniu klientów oraz małych i średnich przedsiębiorstw (nikt nie posiadałby pakietu wyższego niż 5%) prowadziłoby do powstania bardzo rozproszonego i słabo orientującego się akcjonariatu, po którym trudno byłoby się spodziewać podejmowania merytorycznych decyzji sprzyjających rozwojowi banku. Co więcej, taka struktura akcjonariatu jest otwartym zaproszeniem dla podmiotu, chcącego relatywnie tanim kosztem pojawić się w Polsce. Mielibyśmy zatem swoistą powtórkę z prywatyzacji PBK.Na niekorzyść PKO działają już w tej chwili spory o stanowisko prezesa, wiążące się z próbą przejęcia kontroli nad bankiem przez jedno z ugrupowań politycznych. Może to oznaczać, że tuż przed prywatyzacją na PKO spadnie podobne odium, jak kiedyś na BGŻ, który obwołano bankiem PSL.

PRZEMYSŁAW SZUBAŃSKI