Przesądy na Wall Street
Typowy finansista na Wall Street nie jest bardziej przesądny niż przeciętny amerykański prawnik czy fizyk. Jednak w ostatnich dniach styczniai na początku lutego ich podejście do nie całkiem racjonalnych sposobówprzewidywania koniunktury drastycznie się zmienia.
Z uwagą śledzą oni przebieg notowań na giełdzie oraz obserwują, która z drużyn zawodowego footballu amerykańskiego zdobędzie najważniejsze trofeum w tej dyscyplinie - Super Bowl.Tzw. efekt stycznia jest pojęciem, które od dawna istnieje w terminologii giełdowej. Polega na badaniu koniunktury w pierwszym miesiącu roku. Jeśli w tym okresie przeważały zwyżki cen akcji, wówczas można sądzić, że również cały rok przebiegnie pod znakiem wzrostów. Jeśli styczeń nie był zbyt udany dla inwestorów, co bardziej przesądni gracze wycofują środki. Wskaźnik "efektu stycznia", który powstał w 1950 r., dotychczas sprawdził się w 40 na 50 przypadków.Jeszcze bardziej irracjonalne jest jednak prognozowanie koniunktury na podstawie wyniku finałowego meczu footballu amerykańskiego o trofeum Super Bowl. Amerykańska liga NFL dzieli się na dwie konferencje: American Football Conference (AFC) i National Football Conference (NFC). Wskaźnik stosowany na Wall Street zakłada, że jeśli zwycięzcą finału zostanie drużyna z NFC, wówczas w ciągu roku ceny akcji wzrosną, w przeciwnym razie - powinny przeważać spadki notowań.- Mimo że metoda ta nie ma żadnych racjonalnych podstaw, jest bardzo znana wśród finansistów oraz inwestorów i wielu z nich ją stosuje - twierdzi na łamach "International Herald Tribune" Robert Stovall, prezes firmy Stovall/Twenty-First Advisers Inc., który stworzył wskaźnik "Super Bowl" w 1979 r. Według niego, dotychczas sprawdził się on w 85%.Zważywszy na to, że w minioną niedzielę trofeum zdobyła drużyna Saint Louis Rams z konferencji NFC, inwestorzy powinni mieć teraz dobre nastroje. Niepokoi jednak wskaźnik "efektu stycznia". W styczniu br. obniżyły się główne indeksy giełdowe. S&P 500 stracił 5,1%, DJIA - 4,8%, a Nasdaq - 3,2%. - Zwykle uwzględniam efekt stycznia, ponieważ ma on swoje uzasadnienie w ujęciu procentowym, jednak w tym roku nie sugerowałbym się nim, ponieważ mieliśmy niespotykanie silny IV kwartał 1999 r. - uważa Andrew Brooks, główny makler w T. Rowe Price Investment Services.Wielu analityków sceptycznie jednak podchodzi do mało racjonalnych sposobów badania koniunktury. Nawet twórca wskaźnika Super Bowl Robert Stovall uważa, że inwestorzy powinni bardziej zwracać uwagę na tak fundamentalne czynniki, jak poziom stóp procentowych, inflacja czy atrakcyjność danego sektora.
Ł.K.