Na GPW jak do tej pory nie pojawiła się żadna spółka, która zajmowałaby się wyłącznie działalnością związaną z internetem. Są już jednak takie, które zapowiadają inwestycje w sieć oraz takie, które są współwłaścicielami firm internetowych. Czy spółki publiczne angażując teraz znaczne kwoty w te projekty faktycznie inwestują w przyszłość?
Przede wszystkim nie należy wrzucać do jednego worka wszystkich firm związanych z internetem pod względem możliwości osiągnięcia przez nie zysków. Już teraz za bezpieczny biznes można uznać usługi providerskie polegające na oferowaniu dostępu do sieci. Dobre wyniki można także prognozować firmom dostarczającym różnorodne rozwiązania dla internetu, np. oprogramowanie czy usługi.Bardziej skomplikowana jest sytuacja portali i innych serwisów internetowych. Na razie trudno zagwarantować, że portale mogą w krótkim czasie osiągnąć poważne zyski z reklam. Podobnie w polskich warunkach rzecz wygląda z wiarygodną prognozą co do zysków z e-commerce.Dostawcy internetuBez dostawców internetu (internet providers) niemożliwa byłaby jakakolwiek działalność w sieci i dlatego firmy tego typu będą niemal zawsze zyskowne. Jednak w przeciwieństwie do innych rodzajów internetowego biznesu wymagają one dużych nakładów kapitałowych. Do stworzenia sieci obsługującej wielu użytkowników konieczne są odpowiednie łącza telekomunikacyjne (przede wszystkim światłowodowe) oraz profesjonalny sprzęt. Dlatego też potentatami w tym segmencie e-rynku są spółki telekomunikacyjne i operatorzy sieci akademickich.W Polsce firmy tego typu stanowią obecnie jeden z niewielu segmentów rynku internetowego, który przynosi dochody. Wprawdzie nie jest on najbardziej rentownym fragmentem e-biznesu (w porównaniu z innymi charakteryzuje się najmniejszą wartością dodaną), jednak pozwala spółkom generować zyski już na obecnym poziomie rozwoju globalnej sieci w Polsce. Analizując tempo przyrostu przychodów na rynku krajowych dostawców internetu w latach 1997-98 i uwzględniając wysoką dynamikę, łatwą do osiągnięcia w początkowym etapie rozwoju, można śmiało prognozować wzrost przychodów providerów w najbliższych 2-3 latach rzędu 40-50% rocznie.Największą spółką publiczną operującą w internecie jest z pewnością Telekomunikacja Polska SA. Do tej pory skupia się ona wyłącznie na oferowaniu dostępu do sieci, zarówno poprzez publiczne numery, jak również łącza dedykowane (stałe). TP SA dysponuje obecnie silnym atutem w postaci własnej mocno rozwiniętej infrastruktury technicznej i kształtowanie się rynku zależy od tego, w jaki sposób będzie potrafiła sprzedać swoje usługi teleinformatyczne.W br. TP SA planuje za pośrednictwem spółki zależnej tp.internet (z budżetem na poziomie 500 mln zł) rozwijać również bardziej rentowną działalność związaną z siecią, nie poprzestając tylko na usługach dostępowych. Problemem może być tu jednak brak doświadczenia (nie jest to wszak spółka informatyczna) oraz groźba przeinwestowania (nie wystarczy posiadać olbrzymie fundusze, trzeba również mieć pomysł na ich właściwe wykorzystanie).Drugim "publicznym" operatorem zapowiadającym inwestowanie w działalność powiązaną z internetem jest Szeptel, który jednak zamierza skoncentrować się na podstawowej działalności telekomunikacyjnej, tzn. usługach przesyłu głosu oraz danych. Spółka od początku wykorzystywała w budowie sieci najnowsze rozwiązania oraz technologie i obecnie nie ma żadnych problemów z zaoferowaniem klientom dostępu do internetu. Kolejnym krokiem ma być budowa ogólnopolskiej sieci światłowodowej, dzięki której Szeptel może być partnerem dla największych firm na światowym rynku teleinformatycznym i medialnym. W mojej opinii, wybór takiej drogi rozwoju (choć bardzo ambitnej, zważywszy rozmiary spółki) jest godny pochwały. Szeptel nie ma zamiaru angażować się w działalność, w której nie ma doświadczenia, skupiając się na usługach telekomunikacyjnych.Oprócz firm telekomunikacyjnych, naturalnych niejako providerów internetowych, także największe spółki informatyczne zaangażowały się w ten sektor. Dużą szansę na stworzenie silnej grupy ma Softbank. Pierwszym krokiem był zakup 86,1% akcji firmy Polska OnLine, a niedawno zarząd poinformował, iż rozważa możliwość nabycia udziałów spółki Publiczny Dostęp do Internetu (PDI). Poza tym Softbank podpisał porozumienie o współpracy z trzema kolejnymi firmami prowadzącymi działalność providerską: Polboxem, PIK-Netem i Multinetem. Jeśli Softbank zdołałby połączyć węzły dostępowe wszystkich tych firm, powstałby największy pod względem zasięgu prywatny dostawca usług internetowych w Polsce, z ok. 7,2-proc. udziałem w rynku.Reklama w internecieJest to podstawowe źródło dochodów firm posiadających portale internetowe. Obecnie w Polsce wydatki na ten rodzaj reklamy nie przekraczają 0,5% wartości budżetów reklamowych, jest to więc rynek o wartości ok. 35 mln zł (w Niemczech wskaźnik ten przekroczył już 1%). Choć perspektywy tego rynku dla wielu wydają się obiecujące, jednak tak duże uzależnienie od reklamy może stać się powodem ograniczenia dynamicznego rozwoju polskich portali internetowych.Przyczyn takiego stanu rzeczy może być kilka. Podstawowym problemem jest ograniczony krąg potencjalnych odbiorców. Większość krajowych internautów to mężczyźni, zazwyczaj poniżej 30. roku życia, mieszkańcy miast. Choć ich status majątkowy jest korzystny dla potencjalnych reklamodawców (średnie zarobki netto to 1820 zł), jednak dość wąski przekrój społeczny ogranicza możliwości wykorzystania sieci jako medium reklamowego w Polsce. Ponadto wciąż bardziej opłaca się skorzystać z reklam zamieszczanych w telewizji, których oglądalność jest nieporównywalnie wyższa. Stąd też perspektywy rozwoju sieciowego biznesu reklamowego uważam za dość niepewne, w związku z czym przedsięwzięcia publicznych firm w tym segmencie rynku mogą być obarczone dużym ryzykiem.Ze spółek giełdowych największe zasoby ma z pewnością Optimus, posiadający poprzez spółkę zależną Optimus Pascal najpopularniejszy obecnie portal internetowy - Onet.pl. Jak do tej pory, większą część przychodów portalu stanowią reklamy i dlatego też za bardzo ryzykowne uważam sprowadzanie niemal całej wyceny Optimusa jedynie do działalności internetowej (choć niewątpliwie ma ona przed sobą dużo lepsze perspektywy niż produkcja komputerów).Kolejną spółką aktywnie działającą na rynku portali internetowych jest Prokom Software, który kupił w 1999 r. 25% akcji Wirtualnej Polski, drugiego co do popularności portalu. Był to wstęp do budowy przez tę największą krajową spółkę informatyczną grupy internetowej. W mojej opinii, strategia Prokomu wydaje się obecnie najbardziej zaawansowana, a zakupy czterech innych firm z segmentu IT dają mu ciekawą i bardzo rozległą ofertę internetową.Na razie żadna ze spółek obsługujących internetowe witryny nie pozyskała inwestora mogącego stać się źródłem treści zamieszczanych na ich stronach. Z problemem tym poradził sobie ComArch, którego nowe "dziecko" - Interia - posiada profesjonalnego udziałowca z branży medialnej - RMF FM. Ma już także podpisane umowy reklamowe z największymi spółkami komputerowymi (Hewlett-Packard, Oracle, Compaq). Internetowa strategia ComArchu jest według mnie najbardziej przemyślana. Dla krakowskiej spółki Interia stanowi niejako "poligon doświadczalny" dla nowych rozwiązań z dziedziny oprogramowania i zaawansowanych usług informatycznych.Na drugim biegunie spółek zainteresowanych rozwojem reklamy w internecie są firmy z branży medialnej i reklamowej. Najpoważniejszym graczem jest tutaj Agora. Plany tej spółki związane są z budową portali na bazie elektronicznej wersji "Gazety Wyborczej"; następnie zostaną dodane kanały tematyczne (robocza nazwa projektu Agora OnLine). Na początek w rozwój internetu zainwestowanych zostanie ok. 40 mln zł, a wstępne szacunki zakładają stopniowy zwrot poniesionych nakładów za ok. 5 lat. Mimo późnego startu Agora, trzyma w ręku mocne atuty: gigantyczne archiwum, doświadczenie w branży medialnej i reklamowej oraz znaną markę.Według szacunków, na koniec 1999 r. Agora zrealizowała przychody z działalności internetowej na poziomie ok. 1 mln zł. Bazują one na sprzedaży bannerów, drobnych ogłoszeń oraz opłatach za korzystanie z archiwum "GW". Spółka deklaruje, iż za 2 lata przychody "internetowe" będą stanowić ok. 10% całkowitych wpływów Agory (czyli - wg naszych szacunków - ok. 95 mln), co jest chyba jednak zbyt optymistycznym założeniem.Na wejście na rynek reklamy internetowej zdecydował się także AMS. Nie tak dawno zarząd poinformował o objęciu 40% udziałów w spółce internetowej FI Polska (za 1,3 mln zł). Firma ta posiada technologię, dzięki której można zarządzać reklamami bannerowymi, kontrolować częstotliwość i zasięg kampanii oraz śledzić analizę jej wyników - czyli to, o co przede wszystkim chodzi reklamodawcom. Można więc powiedzieć, iż poznańska spółka zainwestowała w narzędzie pozwalające na zaoferowanie profesjonalnego produktu i jeśli rynek e-reklamy faktycznie będzie rozwijał się tak dynamicznie jak prognozują to optymiści, będzie posiadała bardzo silny atut w ręku.E-commerceJest to forma handlu internetowego z ofertą skierowaną do końcowego użytkownika (relacje business-to-customers - B2C). Prym wiodą tutaj spółki obsługujące największe portale, gdyż to wokół nich rozwinęły się wszelkiego rodzaju sklepy wirtualne.W Polsce rynek detalicznej sprzedaży internetowej praktycznie nie istnieje. Z powodu braku odpowiedniej infrastruktury (a także - nie oszukujmy się - również kultury handlu) niemożliwe jest jeszcze zaoferowanie możliwości e-commerce dla zwykłego użytkownika sieci. Problemem jest także słabo rozwinięta infrastruktura telekomunikacyjna - łącza należące do TP SA są zbyt wolne, a opłaty za połączenia bardzo drogie. Z kolei nowo wchodzące firmy telekomunikacyjne rzadko mają ofertę ciekawszą i korzystniejszą od TP SA (na razie udostępnienie internetu w sieciach telewizji kablowej pozostaje w sferze zapowiedzi). Dlatego mamy obecnie w Polsce kilkaset witryn WWW oferujących różnego rodzaju towary, ale ich obroty nie są nadzwyczajne (ok. 3 mln USD w 1999 r.).Większość internetowych sklepów istnieje przy najpopularniejszych krajowych portalach. Dlatego też pewne korzyści z tego tytułu może mieć Optimus, właściciel witryny Onet.pl. Już teraz onetowy "wirtualny pasaż" skupia kilkaset sklepów. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku Wirtualnej Polski (Prokom) oraz Interii (ComArch).Dostawcy technologiiMożna jeszcze długo nie mieć zysków z handlu elektronicznego, jednak aby zacząć, należy zainwestować w technologie (sprzęt, oprogramowanie, rozwiązania). Oczywiście, teraz już prawie każda spółka informatyczna w swojej działalności ma wpisane (niejako "z urzędu") oferowanie "zaawansowanych technologii", jednak tak naprawdę prawdziwie zaawansowane technologie są w stanie stworzyć i - co chyba najważniejsze - wdrożyć u klienta (czy de facto sprzedać) tylko najwięksi. I chodzi tu głównie o takiego klienta, który zapewni spółce informatycznej środki nie tylko na bieżące przetrwanie, ale przede wszystkim dalszy rozwój.Zrozumiało to wiele niedużych spółek informatycznych, które szukając zaplecza, głównie finansowego choć także technologicznego (często miały dobry pomysł, jednak brakowało tzw. mocy produkcyjnych do jego realizacji), wchodziły w skład grup kapitałowych dużych krajowych spółek informatycznych bądź stawały się po prostu częścią takich firm. Z drugiej strony, najwięksi krajowi gracze na tym rynku poszukiwali właśnie takich spółek, aby móc tworzyć oferty w segmentach, w których do tej pory nie byli obecni, a uważali za bardzo perspektywiczne.Dobrym przykładem jest tutaj Prokom Software, kojarzony głównie z obsługą dużych kontraktów informatycznych (m.in. z ZUS), który jednak w porę dostrzegł potrzebę dywersyfikowania działalności i skierowania uwagi na przyszłościowe kierunki rozwoju. Dość szybko zbudował wokół siebie grupę firm powiązanych z działalnością w globalnej sieci, a niedawno utworzony Prokom Internet (spółka zależna od Prokomu) stał się sieciowym ramieniem gdyńskiej firmy. Oprócz Wirtualnej Polski i Internet Wizard (portale) oraz Edison SA (e-commerce) Prokom przejął dwie spółki zajmujące się tworzeniem rozwiązań internetowych: The Polished Group oraz Safe Computing.Drugą spółką giełdową mocno zaangażowaną w segment zaawansowanych technologii sieciowych jest ComArch. Jednym z celów przeprowadzonej ostatnio emisji akcji było zebranie środków na kontynuowanie programu rozwoju technologii internetowych: systemów B2B, e-commerce, systemów WAP oraz bezpieczeństwa w internecie. Obecnie ok. 15% przychodów ComArchu związanych jest z siecią, natomiast plany spółki zakładają zwiększenie ich do 25% już w br.Na tworzeniu narzędzi skupił się też ComputerLand. Jego udział w segmencie rozwiązań internetowych sprowadza się do oferowania specjalistycznego oprogramowania dla użytkowników sieci.
Największe korzyści z obecnej internetowej gorączki odniosą spółki dostarczające zaawansowane technologie wszystkim działającym w sieci: zarówno tym podłączającym, jak i kupującym, sprzedającym, pośredniczącym, reklamującym itd. Według mnie, jest to obecnie jeden z niewielu segmentów biznesu internetowego, który przynosi wymierne korzyści spółkom w niego zaangażowanym.
Michał Sztableranalityk WDI BM BGŻ S.A.