Wbrew oczekiwaniom, WZA CeTO nie zatwierdziło fuzji z PGF. Czy zaskoczyła Pana taka decyzja?Jacek Socha: Nie, gdyż nie pierwszy raz z CeTO dzieją się niezrozumiałe rzeczy. Jestem natomiast bardzo zdziwiony, że podjęto taką decyzję. Układa się to jednak w pewną całość, polegającą na tym, że domom maklerskim prawdopodobnie nie zależało, by CeTO została uruchomiona, po tym jak na Tabelę nie weszły akcje spółek parterowych z programu NFI.

Jacek Socha: Nie zależało im także na tym, by wprowadzać nowe spółki na CeTO. Natomiast domy maklerskie nie hamowały i nadal nie hamują procesu wyprowadzania spółek z tego rynku.Już rok temu CeTO groził upadek...Rzeczywiście, w lipcu 1999 r. CeTO znalazło się na granicy upadłości finansowej i na krawędzi wyczerpania możliwości rozwoju. W dodatku akcjonariusze, czyli banki i biura maklerskie, nie chcieli wówczas podnieść jego kapitału. Czyżby czekano na to, że niewypełnienie obowiązków wynikających z rozporządzenia podnoszącego wymogi kapitałowe zmusi KPWiG do wystąpienia o rozwiązanie CeTO?Główni akcjonariusze spółki przedstawili wówczas tylko bariery, jakie w przyszłości mogą hamować rozwój tej instytucji. Komisja potraktowała to bardzo poważnie i zaakceptowała pewne zmiany pozwalające na dalszy rozwój CeTO. Zmiany te zostały uzgodnione z CeTO i PGF, a następnie zaakceptowane przez parlament. Przynajmniej na tym etapie nie było widać przyszłych trudności.Czy brał Pan udział w rozmowach w sprawie fuzji z PGF?Uczestniczyłem we wspólnym posiedzeniu rad nadzorczych obu instytucji, gdzie uzgodniono kierunek działań mających doprowadzić do fuzji.Ale trudno się nie zgodzić z argumentami przeciwników fuzji, biorąc pod uwagę fakt, że mająca kłopoty finansowe CeTO miałaby się połączyć z słabą, przynoszącą od kilku lat straty Polską Giełdą Finansową. Fuzja mogłaby tylko przyspieszyć ich upadek.To niezrozumienie istoty tego, co miało zdarzyć się na rynku. Moim zdaniem ci, którzy mówią, że im się taka fuzja nie podoba, doprowadzą do upadku CeTO. To jest dziwne ratowanie firmy ? poprzez jej eliminację z rynku kapitałowego.Nie zgadzam się z takim rozumowaniem. Po pierwsze, połączone dwie instytucje miałyby odpowiedni wymagany poziom kapitałów własnych, czyli ponad 7,5 mln zł. To formalizm, ale dość istotny, gdyż oznacza, że dalsza restrukturyzacja nowej CeTO nie będzie wymagała istotnego dokapitalizowania. Obecnie mówi się o połączeniu kapitałowym CeTO z GPW, a to oznacza, że GPW będzie musiała zainwestować w CeTO kilka milionów zł zanim jeszcze rozpocznie się rekonstrukcja całego rynku.Po drugie, w obecnej sytuacji akcjonariusze PGF i CeTO, którymi są banki i biura maklerskie, muszą finansować dwie instytucje. W przypadku połączenia finansowanie dotyczyłoby jednej, i w dodatku byłoby ono niższe, biorąc pod uwagę efekt synergii i obniżenie kosztów. Nie musiałaby też podnosić kapitału PGF, a zaoszczędzone pieniądze mogłaby przeznaczyć na rozwój.Po trzecie, nowa CeTO zajęłaby się tworzeniem segmentu obejmującego notowanie małych spółek oraz instrumentów rynku pieniężnego i papierów skarbowych. Była szansa stworzenia czegoś, co nie udało się zrobić CeTO przez wiele lat. Po fuzji byłaby podstawa do kolejnego kroku, czyli wejścia kapitałowego GPW do zdrowego podmiotu, mającego określoną niszę i spełniającego wymogi kapitałowe. Myślę, że wówczas GPW byłaby znacznie bardziej zainteresowana taką inwestycją.Czy w tej koncepcji istnieje miejsce dla Warszawskiej Giełdy Towarowej, która może zostać sprzedana?Wcale nie jest powiedziane, że PGF i CeTO nie mogłyby szukać tutaj możliwości zawarcia powiązań i porozumień, nie wykluczając inwestycji kapitałowej. Konsolidacja mogłaby nastąpić także i w tę stronę. Dlatego też uważam, że decyzja domów maklerskich nie zezwalająca na fuzję z PGF jest dla CeTO i dla całego rynku fatalna. Blokuje ona pewną jasną i zrozumiałą niemal dla wszystkich wizję rozwoju rynku kapitałowego.Jaki scenariusz będzie ? Pana zdaniem ? teraz realizowany? Czy rzeczywiście najpierw dojdzie do połączenia CeTO z GPW, a potem dopiero dołączy do tej struktury PGF? Za takim właśnie rozwiązaniem opowiadają się niektórzy przeciwnicy fuzji.A co straciliby ci, którzy tak twierdzą, na połączeniu się w pierwszym ruchu z PGF? Naprawdę nic. Dzięki temu tylko zwiększyliby siłę przed ewentualnymi negocjacjami z GPW. W tej chwili CeTO będzie mieć w takich rozmowach słabą pozycję. Liczę jednak na to, że jeśli dojdzie do negocjacji, to GPW wykaże odpowiedzialność, jeśli chodzi o przyszłość polskiego rynku kapitałowego.A może połączenie PGF z CeTO jest jeszcze możliwe?Mam taką nadzieję. Nie ma co się zrażać. Ja uważam, że powinno się powrócić do rozmów. PGF mogłaby też zachować się bardziej elastycznie, jeśli chodzi o ustalenie parytetu wymiany akcji. Jeśli jednak nie uda się wypracować porozumienia, to pozostają negocjacje z GPW. Jeszcze raz przypomnę, że cały czas opowiadam się za konsolidacją rynku, który powstawał w zupełnie innym okresie. Musi on zacząć działać w zupełnie nowej formule. Tylko wtedy będzie konkurencyjny.Jeśli dojdzie do połączenia GPW z CeTO, to jakie papiery ? Pana zdaniem ? powinny być notowane na drugim z tych rynków? Co Pan sądzi o pomyśle, by na CeTO przeszedł cały segment Spółek Innowacyjnych Technologii razem z Elektrimem, Optimusem itp.?Negocjacje CeTO z GPW mogą być w tym obszarze szalenie trudne. Dlatego też użyłem określenia ?odpowiedzialność GPW za rozwój polskiego rynku kapitałowego? w tym trudnym momencie. Nie ma prostego rozwiązania. Jeśli zaś chodzi o spółki, to moim zdaniem na CeTO powinny się znaleźć te mniejsze, które na GPW mają niewielką płynność. Na tym rynku powinien być też prowadzony obrót instrumentami pochodnymi.Dziękuję za rozmowę.Rozmawiał: Dariusz Jarosz