Bony skarbowe

Po ubiegłotygodniowym szaleństwie na rynku pierwotnym bonów skarbowych, kiedy to odbyły się aż trzy przetargi na te papiery, wczoraj nastąpił powrót do normy. Wartość popytu była nieco niższa niż w poprzedni poniedziałek, jednak nie widać, by portfele inwestorów zostały nadmiernie wydrenowane. Zmieniła się natomiast sytuacja w zakresie rentowności. Po dość długiej tendencjizniżkowej wzrosła rentowność bonów 13-tygodniowych, w przypadkupapierów rocznych zaś zanotowano niewielki jej spadek.

Miniony tydzień obfitował w niezwykle istotne wydarzenia dla uczestników rynku finansowego. Mimo napływu wielu informacji, trudno o jednoznaczną ocenę sytuacji. W ubiegły poniedziałek analitycy i inwestorzy zostali zaskoczeni ogłoszeniem wyjątkowo niskiego deficytu obrotów bieżących w maju. Wyniósł on zaledwie 376 mln dolarów, wobec przewidywań na poziomie 700?800 mln USD. Tym samym osiągnął on 7,8% PKB (spadek z 8,1% w kwietniu) i istnieje szansa, że na koniec roku zbliży się do poziomu 7%. Nieco mniej optymistyczne były dane dotyczące inflacji. Pierwsze szacunki wskazują, że w czerwcu wyniesie ona 0,5%, a w porównaniu z czerwcem ubiegłego roku osiągnie poziom 10,5%, wobec 10% w maju.Najwięcej zamieszania i niepewności wprowadziło ogłoszenie oczekiwanych z niepokojem założeń do budżetu na przyszły rok. W minioną środę minister finansów Jarosław Bauc zapowiedział, że deficyt budżetu państwa w 2001 r. wyniesie 1,4% PKB, deficyt finansów publicznych 1,7%, deficyt ekonomiczny zaś osiągnie 1,6% PKB. Pojawiły się więc nowe definicje i nowy, kontrowersyjny sposób liczenia poszczególnych rodzajów deficytów. O skali tych kontrowersji, nawet wewnątrz resortu, świadczy podanie się do dymisji dyrektora Departamentu Polityki Finansowej, Analiz i Statystyki.Głównym powodem zamieszania i dyskusji wśród ekspertów jest zaliczenie do dochodów budżetu wpłat z tytułu licencji na telefonię komórkową tzw. trzeciej generacji. Zdaniem wielu analityków, jest to posunięcie nieuzasadnione, gdyby zaś tych wpływów nie uwzględniać, deficyt finansów publicznych wyniósłby nie 1,7% lecz aż 2,6% PKB, a więc znacznie powyżej poziomu 2%, od którego przekroczenia Rada Polityki Pieniężnej uzależniała swe ewentualne decyzje dotyczące podstawowych stóp procentowych.Do tego dochodzi jeszcze problem przyjęcia przez rząd zaproponowanych przez ministra finansów wielkości, a następnie uchwalenie ich przez parlament, co jak wiadomo nigdy nie odbywało się bezboleśnie, w tym roku zaś możemy mieć tutaj do czynienia ze szczególną dramaturgią.Niepewność co do oceny sytuacji, powstałej już na etapie ogłoszenia propozycji budżetu, miała wyraźne odbicie na rynku finansowym, przejawiające się w wyraźnym rozchwianiu nastrojów. Generalnie jednak bilans całego tygodnia był korzystny dla złotego (nasza waluta zyskała około 1,6% w stosunku do dolara i 2,35% w stosunku do euro), Ministerstwo Finansów zaś korzystało ze zwiększonego popytu na papiery dłużne, sprzedając ich rekordowo dużo i po dość wysokich cenach.Nie licząc ?normalnego? poniedziałkowego przetargu na bony skarbowe, resort zorganizował dwa przetargi dodatkowe (we wtorek i piątek), w trakcie których zaoferował do sprzedaży papiery o 3-tygodniowym terminie wykupu o wartości 2 mld zł oraz bony 2-tygodniowe o wartości nominalnej 1,5 mld zł, a także aukcję dwuletnich obligacji zerokuponowych (wartość oferty wyniosła 800 mln zł) i 5-letnich o stałym oprocentowaniu (oferta wyniosła 600 mln zł). Łącznie więc wartość nominalna podaży tych papierów wyniosła 4,9 mld zł. Ogólna wartość nominalna ofert ze strony inwestorów na te papiery wyniosła aż 15,79 mld zł, a wartość zawartych transakcji zamknęła się kwotą 5,56 mld zł. Tak bogatego tygodnia na rynku pierwotnym papierów skarbowych nie było już od bardzo dawna. Jednocześnie trudno dociec, co też mogło spowodować tak znaczne zapotrzebowanie na środki ze strony budżetu, i to na tak krótkie okresy, jak 2 i 3 tygodnie. Poprzednio podobna sytuacja wystąpiła w ubiegłym rodnak wówczas mieliśmy do czynienia z załamaniem płynności Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Obecnie nie wystąpiły żadne nadzwyczajne okoliczności uzasadniające potrzebę tak gwałtownego poszukiwania pieniędzy.Popyt, podaż i obrotyW trakcie wczorajszego przetargu nabywcy złożyli oferty zakupu bonów o łącznej wartości nominalnej 1,54 mld zł. W stosunku do normalnego, planowego przetargu z poprzedniego poniedziałku oznacza to spadek o nieco ponad 351 mln zł, czyli o 18,6%. Oczywiście, wyniki wczorajszego przetargu trudno porównywać do nadzwyczajnych ofert z ubiegłego piątku i wtorku, kiedy to resort finansów wystawił do sprzedaży cieszące się zawsze wielkim powodzeniem inwestorów papiery i o 2- i 3-tygodniowym terminie wykupu. Popyt na te papiery wyniósł odpowiednio 5,48 mld zł i 3,43 mld zł.Wczoraj wartość nominalna bonów przeznaczonych do sprzedaży wyniosła ?tradycyjnie? 600 mln zł i podobnie będzie w najbliższy poniedziałek. Wartość nominalna zawartych transakcji była zgodna z planem emitenta i wyniosła 600 mln zł. Przewaga popytu nad podażą również nie odbiegała od normy ? wartość ofert kupna była dwuipółkrotnie wyższa od podaży.Spadek popytu na bony skarbowe, wobec znacznej wartości kupionych w minionym tygodniu papierów tego typu należy oszacować jako nieznaczny. Wydaje się, że w gronie nabywców ujawnili się bardziej zdecydowanie inwestorzy zagraniczni oraz fundusze emerytalne (te ostatnie w związku ze zmianą zasad rozliczania wartości bonów w ich portfelach).RentownośćW przypadku rentowności nastąpiła wczoraj zmiana tendencji panujących na rynku pierwotnym od kilku tygodni. Po raz pierwszy po siedmiu tygodniach spadkowych zwiększyła się średnia rentowność bonów o 13-tygodniowym terminie wykupu. Zwyżka zaledwie o 0,14 punktu procentowego (wzrost z 16,064% do 16,2%), a więc o 0,85%, jest jednak dość symptomatyczna. Nastąpiła ona przy niewielkiej przewadze popytu nad podażą (rzędu 4,5%), podczas gdy poprzednio dominacja chętnych do kupna była przytłaczająca.Z kolei średnia rentowność bonów 52-tygodniowych obniżyła się z 17,73% do 17,7%, a więc o 0,03 punktu procentowego, czyli o 0,13%. Był to już drugi z rzędu spadek, choć tym razem jego dynamika była zdecydowanie niższa.Struktura popytu i podażyW strukturze podaży w stosunku do przetargu z ubiegłego poniedziałku zaszły dość znaczne zmiany. Preferencje emitenta przesunęły się w kierunku papierów o krótszym terminie wykupu. Udział bonów 13-tygodniowych zwiększył się z 16,7% do 33,3%, zaś bonów rocznych obniżył się z 83,3% do 66,7%.Po stronie popytu wystąpiła tendencja odwrotna. Udział bonów 13-tygodniowych obniżył się z niecałych 23% do 13,5%, zaś 52-tygodniowych zwiększył się z 77% do 86,5%.

ROMAN PRZASNYSKI